piątek, 3 grudnia 2010

Krysmas tajm









Wygrzebalismy sie dzis spod sniegu. Grzes o 7 rano pracowal z grabiami i lopata odkopujac auto. Emilka ma feriowagary - przez 2 dni szkola byla zamknieta, a dzis zrobilismy jej pierwszy dzien dlugiego weekendu. Mialam nadzieje kupic dzieciom sanki, ale polki sklepowe doszczetnie ogolocone. Nie tylko sanki, ale tez buty zimowe, czapki, kurtki i wszelkie inne sprzety wykupione. Fenomenalna rzecz.




Zrobilismy sobie tez piekny spacer, zaliczylismy ogrod botaniczny, plac zabaw i kawiarnie. Przy okazji i zupenie przypadkowo spotkalismy polska znajoma mame (Ole z Samem) i wybralismy sie na lunch i kawke. Bylo badzo sympatycznie. Romek dzielnie podrozowal w chuscie, bo nie tylko drogi, ale rowniez chodniki sa cale w snieznej brei, na ktora zaden wozek sie nie nadaje. Maly zmarzl porzadnie, wiec jutro kupuje mu najgrubszy kombinezon jaki znajde. Przy okazji mam zamiar natknac sie tez na miescie na Mikolaja, a tata wyjmie z rana choinke ze strychu wraz z ozdobami. Jak Krysmas, to Krysmas.








(takie sople lodu to kulinarne marzenie Emilki)

1 komentarze:

Hania pisze...

No wlansie z tymi sankami to mielismy farta.Wczoraj pojechalismy do Decatlonu i stanelismy w dlugiej kolejce po sanki.Dostawa akurat byla.Sanki szly jak cieple buleczki.Kazdy wychodzil ze sklepu z sankami!I ciesze sie z nich bardzo bo bez sanek nie mialabym jak odprowadzac Piotra do przedszkola.Ach,same przyjemnosci...Pozdrawiamy cieplo.

Współtwórcy