czwartek, 27 kwietnia 2017

Polskie błoto

Dużo myślę o wakacjach. Skoro auto naprawione, a noclegi zarezerwowane, to czas zacząć się cieszyć wyjazdem. Czas przeglądania zdjęć z miejsc, które odwiedzimy, czas czytania przewodników i poradników, czas zbierania podstawowych informacji właśnie nadszedł. Nie mogę się doczekać tych wszystkich nowych wrażeń i miejsc, tego, że nagle wszystko dookoła będzie takie odmienne od tego co tu. Mam jakieś takie przytłaczające wrażenia zagrzebania się w polską rzeczywistość. Jakbym utknęła w błocie. Trochę tak się czuję... Czas na przygodę, choćby tylko wakacyjną.










Długa zimna wiosna trwa. Mgła, deszcz, zimno. Siedzę - zupełnie jak mój kot - w domu, pod kocykiem, popijam zieloną herbatę z miodem, czytam wspaniałe książki (!) i planuję wakacje.

środa, 26 kwietnia 2017

Flaki. Transplantacja silnika sie powiodla.

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Porady

Ludzie ludziom radzą. Wymądrzają się na temat cudzego życia. Mówią, co ich zdaniem ktoś inny ze swym życiem zrobić powinien. Nieproszeni o poradę radzą. Robią tak sami z siebie, bo uważają, że wiedzą lepiej. Bo postrzegają osobę, której radzą jako nieudacznika, który jest głupszy, bo sam na ten pomysł nie wpadł. Bo stawiają siebie ponad nim. Bo jest w nich pycha, samozadowolenie. Dziwią mnie dialogi z takimi radzącymi. Bo oni od razu, płynnie, bez żadnych wstępów przechodzą do działu poradnictwo, chyba z góry zakładając, że tego od nich oczekujesz, że przyszedłeś spijać z ich ust mądrość...
Jest taka sytuacja. Pada pytanie:
-Jak tam z twoimi obrazami w galerii?
Odpowiedź:
-Dobrze. Wiszą. Na razie się nie sprzedały.
Czy w zdaniu powyższym jest jakaś choćby lekka sugestia, prośba o udzielenie rady? Czy zdanie powyższe mówi: "poradź jak sprzedawać obrazy?" Nic takiego nie widzę, ba, nawet mi przez myśl nie przechodzi, by poprosić o radę. A co słyszę w odpowiedzi? Ano słyszę niekończący się monolog ekspercki o sprzedaży obrazów. Po 15 sekundach się wyłączam, nic już nie słucham i nie słyszę zatopiona w swoim zdumieniu nad narcyzmem rozmówcy. Zachowanie to musi pełnić jakąś ważną funkcję w relacjach. Po pierwsze służy tylko i wyłącznie radzącemu. Wynosi go gdzieś tam wyżej, na drabince stojąc ma wrażenie przewagi, jest takim jakby dorosłym, który z pozycji wiedzącego lepiej, mądrzejszego, bardziej doświadczonego powie ci co i jak masz zrobić. Więc tak, radzenie służy podwyższeniu samooceny radzącego. Po drugie ustawia relacje wzajemne. Nie jesteśmy partnerami: Ty głupku słuchaj, co Ja mądry ci poradzę.
Nie ma w radzeniu troski o drugiego. Nigdy jej tam nie ma. Jest dbanie o siebie, o własną samoocenę, o dokarmienie własnego narcyzmu i o ustalenie relacji niepartnerskich a hierarchicznych. Paskudztwo, prawda? A jednak codzienność.
Jest jeden wyjątek. Ale tak rzadki, że nie zdarza się prawie nigdy. Chodzi mi o sytuacje, gdy ktoś zwraca się z prośbą o poradę do osoby, którą traktuje jak autorytet w danej dziedzinie. Gdy ktoś mówi wprost: "Stary, wiesz więcej ode mnie na ten temat. Poradź, bo się pogubiłem." Wtedy proszący o radę dobrowolnie uznaje "wyższość" (ów autorytet) rozmówcy i dobrowolnie ustawia siebie "niżej" w hierarchii przyznając, że potrzebuje cudzej pomocy, wskazówki. Taka rada jest usprawiedliwiona. Taka rada nie boli. Taka rada nie upokarza. Taką radę trzeba umieć dać. Dać w taki sposób, by nie poniżyć słuchającego, by nie chełpić się własną wiedzą, doświadczeniem. By taka rada nie służyła podbudowywaniu własnego ego, ale by służyła pomocą pytającemu. I trzeba też umieć stanąć twarzą w twarz z odmową skorzystania z porady. To, że ktoś radzi, wcale nie oznacza, że inny musi skorzystać z rady, nawet danej w sytuacji jak powyżej, wyjątkowej, modelowej wręcz. Rada jest jedynie sugestia, jednym z wyjść, jedną z interpretacji danej sytuacji. I co ważne, zawsze jest dawana z pozycji innej niż proszący o radę. A to zmienia często wiele. By nie rzec, że zmienia wręcz wszystko.














środa, 19 kwietnia 2017

Śnieżyca

Śnieżyca od rana. Dziś się poważnie zastanawiam nad wyjazdem do Australii albo RPA.

sobota, 15 kwietnia 2017

Wielkanoc 2017

Pol sernika zniknelo juz dzis. No takie pysznosci mamy, ze ciezko sie przechodzi obok lodowki...
Dekoracji swiatecznych dzieki malym artystom tez sporo. Pogoda okropna. Ale trudno. Wierze w maj, ktory juz na karku- bedzie cieplej zaraz.
Dzieci radosne, szczesliwe, razem sie bawia non stop. Rety, jakie ja mam piekne zycie, wspaniale, madre, dobre dzieci i meza. Szczesciara ze mnie!

środa, 12 kwietnia 2017

wtorek, 11 kwietnia 2017

Wiosna

Wczoraj byl taki dzien, w ktorym najlepiej wychodzi medytacja - trzeba sie cieszyc chwila, byc tu i teraz, nie rozpraszac sie wspomnieniami lub planami. I tak wlasnie robilismy. Slonce nas grzalo, kwiaty pachnialy, ptaki spiewaly. To byl taki maly powiew wiosny.

piątek, 7 kwietnia 2017

Zbiorówka
















































































Rety, sama nie wiem, jak mi się udało przebrnąć przez tyle zdjęć i wybrać. Trochę niedowidzę na tych małych podglądach, więc wybierałam bardziej intuicyjnie i nie wiem, czy to te najlepsze fotki, szczególnie, jeśli chodzi o zdjęcia z Alp, ale dobrze, że są w ogóle.
Długo nie zaglądałam, bo było mi zbyt smutno i źle, żeby pisać. Dziś już chyba dam radę. I tak od razu z grubej rury: ktoś nam otruł wszystkie młode kotki. WSZYSTKIE: Czarnusię, Łatka i Rudka. Kotkę Psotkę trzymamy od tamtej pory uwięzioną w domu. Jak długo to potrwa nie wiem, może zawsze. Boimy się ją puścić na ogród. Domysłów kto i dlaczego to zrobił było mnóstwo. Sąsiad stracił kota, ponoć kilka domów dalej też 6 kotów ktoś otruł. Nie wiemy, czy były to zatrute myszy, na które koty zapolowały, czy może ktoś podrzucił jakieś jedzenie kocie z trutką... Nie wiemy dlaczego, skoro koty to takie pożyteczne zwierzęta. I co najważniejsze, ciężko się z tym wszystkim pogodzić. Ogród jest taki strasznie pusty. Mnie to się w ogóle przestało podobać to nasze Ochojno. Wydaje mi się takim miejscem wrogim, nieprzyjaznym.

Jak już pisałam: po drodze były ferie, były urodziny dzieci, trochę wiosny też. Dziewczyny grają na pianinie, chodzimy na wycieczki leśne, Romek uczy się pływać, ja maluję, wystawę na jesień organizuję, Grześ nowy program się uczy... czyli takie normalne życie się toczy.

Współtwórcy