piątek, 31 października 2014

straszne swieto!


Jakie to Halloween straszne! Wszyscy sie go boja tutaj. Angielskie dziewczyny przebraly sie za czarownice. I wpatrywaly w hipnotyzujacy ogien.




Potem milo pogawedzily z tata, ktory  obecnie bawi w Sheffield.


I jakos dziwnie sie zmienil na twarzy...



Dobranoc Kotku.

środa, 29 października 2014

nocny porzadek

Oj rety, Ignas wlasnie przechodzi faze na balaganienie, na wszystkiego rozwalanie, rozrzucanie, sprawdzanie, wysypywanie, rozdzieranie, rozlewanie. Od bladego switu po sam wieczor robi w domu balagan. Non stop. On, oczywiscie, nie ma pojecia, ze robi balagan, on poznaje swiat, testuje, sprawdza, uczy sie. Dla niego wszystko jest zabawa lub zabawka. Dom wyglada za dnia jak po wybuchu bomby. W nocy, gdy juz pojdzie spac robie porzadek, by cieszyc sie nim... w nocy. Wszystkie dzieci to przechodzily. Wiem. Niektorym mija to szybciej, innym wolniej lub wcale. Wlasciwie to zadnych wnioskow z dzisiejszego posta nie ma. Jedynie podpis pod zdjeciem: Ignas w trakcie zabawy garnkami.  
 
 
 

wtorek, 28 października 2014

nadrabiam zaleglosci

Jak sie reguralnie zdjec wstawiac nie chce, to sie potem w jednym poscie 24 foty  zmiescic musi. O!
Tak wiec zaczynam:
 
Tutaj zdjecie z Biesnika, z pierwszej wizyty u dziadka Tadka:
 
 

Piekna jesien, prawie cala taka sloneczna:


Ostatni weekend, dzieci na wycieczce w Pychowicach:


Zmeczone marszem i kawernami:


Czy tylko moja corka, poproszona o pozowanie do zdjec ustawia sie w takiej pozycji?


Albo ewentualnie z taka mina:


 Z guma do rzucia miedzy nowymi jedynkami:


Siostry, portret:


Pazdziernikowa truskawka z naszego ogrodka:


Polowanie na poziomki:



No i bylo pasowanie na przedszkolaka. Po co te pasowania w ogole?



Wystepy:




Brat nastepnego dnia mierzyl czapke:


A tu dzisiejszy poranek:







W Ochojnie jest tak swietnie, ze gdy caly Krakow spowija gesta szara mgla, tu jest slonecznie i bezchmurnie. Od kilku dni cieszymy sie tym zjawiskiem pogodowym. Znowu piekna jesien!


niedziela, 19 października 2014

Wszystkie dzieci razem


czwartek, 16 października 2014

Choruje

Choruje, ale tak lekko: to mnie kichanie bierze, to atak kaszlu, to bol glowy oraz delikatny dreszcz - przeziebienie jesienne. W ramach przeziebienia uszylam ekspresowo polarek dla Ignasia z resztek (zdjecia ponizej. W ogole duzo szyje, ale malo fotografuje, bo wszyscy od razu wskakuja w swiezutkie ciuszki i mi gdzies umykaja...)
 
 
 
 
Zapanowala u nas ostatnio moda na dwie rzeczy: na klocki (te malutkie) oraz na gumeczki "loom bands". Emi, Nina i Romek potrafia spedzic mnostwo czasu na tych zabawach. Ignas tez podlapal mode na klocki i udaje mu sie zbudowac piekne wieze z duplo. To spory sukces, bo jak do tej pory tylko niszczyl i rozwalal wszelkie konstrukcje. Nadal uwielbia bawic sie w gotowanie - wywleka prawdziwe garnki  z szafek kuchennych i tlucze sie nimi. Bardzo lubi ksiazeczki. Piaskownica, auta to rowniez jego ukochane hasla. Sporo slow umie juz powtorzyc, ale i tak ciagle operuje tylko jednym zdaniem: co to? Najwidoczniej teraz nie potrzeba mu z nami rozmawiac. Teraz slucha i zapamietuje.

A do mnie dociera powoli jedna konkluzja: ze w Polsce nie mamy zadnych znajomych! Zadnych! A juz o znajomych z dziecmi, w podobnej sytuacji zyciowej do naszej, to trudno jak o wode na pustyni... I zastanawiam sie, czy to juz tak bedzie zawsze?

 

środa, 15 października 2014

Zmiana.

 
Sokole oko dostrzeze zmiane. Ale nie oszukujmy sie: kto w dzisiejszych czasach ma sokole oczy?
Moze lepiej wprost napisze - Ninka ma przebite uszy i nosi pierwsze kolczyki.

 
 

Pewnego dnia poprosila, ze chce miec dziurki w uszach. Przekluwanie zniosla dzielnie, chociaz post factum mowila, ze bolalo.


I jeszcze na szybko 2 foteczki: nasz maly szczesliwy czlowiek dzis:



niedziela, 12 października 2014

Cudownie. Znow.

Zdjec brak. Ale i slow rowniez brak, by opisac jak jest pieknie ostatnio u nas. Takie jesieni to ja nie pamietam! Cieplo, slonecznie i bezchmurnie przez caly zeszly tydzien. Kiedy tylko sie da wykorzystujemy ten piekny czas i odpoczywamy/relaksujemy sie na ogrodzie. Napatrzec sie na to wszystko nie moge, ciszy nasluchac nie moge...
Fajny mielismy weekend. Namiot rozlozylismy w ogrodzie. Dobrych rzeczy pojedlismy.

niedziela, 5 października 2014

Szary sweterek

Dzis obiektyw najbardziej pokochal Ignasia. Zrobilam mu chyba ze 150 zdjec! On jest tak cudny i uroczy, a poza tym mial na sobie najnowszy sweterek, ktory mu uszylam raniutko. Przez te szarosci wydawal mi sie taki duzy, dorosly prawie, a przynajmniej powazniejszy... Jak juz sie dorwe do aparatu, to zachwycam sie naszymi dzieciakami i nie moge przestac. A potem wieczorem, gdy juz samcznie spia  w lozeczkach, to ogladam ich zdjecia.
Przepieknie dzis bylo w Ochojnie. Caly dzien u siebie. Cicho. Cieplo. Slonecznie. Wspaniala jesien, chociaz jeszcze niezlota. Z rzeczy waznych: nazbieralismy jablka  z naszej jabloni. Brzydkie bardzo, ale jakie smaczne! Trzeba tylko pozbyc sie skorki, bo odstrasza. Ogladalismy piekne motyle, ktore przylecialy najesc sie jablek. Upieklam chipsy tortilla. Zjedlismy obiad na ogrodzie. Gralismy w pilke i badmintona. Pranie sie suszylo. Poziomek malo bylo. Podziwialismy rowniez ilosc slonca w naszej odnowionej jadalni (okno - drzwi widoczne kilka zdjec nizej). No i tyle chyba z waznych spraw weekendowych.

 
 
 






Tych jablek nie jemy!


Dom z nowymi oknami (widac metki, bo jeszcze nie umyte...)


A od wewnatrz taka jasnosc zapanowala:








Współtwórcy