niedziela, 30 maja 2010

Prysznic

Mam duze dziecko w domu! Emilka po raz pierwszy wziela dzis sama prysznic. Gdzie sie podziala taka Emilka:

sobota, 29 maja 2010

Poczatek ferii... bardzo dobry poczatek!




Wczoraj w prawdziwie letnim nastroju i temperaturze rozpoczely sie tygodniowe ferie. Najpierw byly nowe letnie sukienki, kapelusiki i okulary przeciwsloneczne dla dziewczynek, potem wycieczka do klubu polskiego, lody, happy meal (zabawka najwazniejsza, mniejsza z jedzeniem - oto dewiza naszych dzieci, calkiem zreszta nieglupia...), a wreszcie zabawy w ogrodzie uwiecznione na zdjeciach.






Pozyczylismy wczoraj mate dla Romka. Bardzo mu sie spodobala -wesolo pokrzykiwal do zabawek wiszacych nad jego glowa, smial sie i ciekawie spogladal dookola. Emilka i Ninka tez przytulaly sie do brata i staraly wspolnie bawic:

A rodzicom udalo sie wczoraj wyszukac i kupic bilety lotnicze na wakacje! Nawet w pochmurny i zimny dzien, jak ten dzisiejszy, wstaje sie o wiele latwiej z mysla, ze juz niedlugo lecimy na Korsyke! Teraz pozostaje nam jeszcze wyszukac noclegi w domkach w poblizu plazy, spakowac stroje kapielowe, okulary przeciwsloneczne i poczekac kilka tygodni :-)))

środa, 26 maja 2010

Wypadek

Ninka sama opowiada co i jak sie zdarzylo:

Krew sie polala strumieniem, placz wszystkich trzech pociech naraz uspokajalam.

A tak przy okazji: wszystkiego najlepszego z okazji dnia matki wszystkim matkom zyczy matka.

wtorek, 25 maja 2010

Polski dzien w szkole

U Emilki w szkole trwa "tydzien jezykow obcych", w ramach ktorego poniedzialek nalezal do Polski. Przygotowalismy dla dzieci cala mase ciekawostek o Polsce: Grzes spedzil w szkole 3 godziny dajac "wyklady" na temat smoka wawelskiego, Emisia zaprezentowala stroj krakowski, byly ksiazeczki polskie, nauka liczenia do pieciu, powtarzanie "w szczebrzeszynie chrzaszcz brzmi w trzcinie", zajadanie sie polskimi krowkami, flipsami, makowcem, sluchanie piosenek polskich oraz... malowanie pisanek (!)

niedziela, 23 maja 2010

Prawdziwe upaly

Jest pieknie, cieplo, slonecznie, bezchmurnie, sucho. Zyc sie chce: wstawac o 6 rano i w ogrodzie przy porannej kawce, w ciszy (dzieci spia!) delektowac rozpoczynajacym sie dniem i gazeta. Jest wakacyjnie i tak jak lubie najbardziej.
Jak mnie sie marzy, by bylo tak zawsze...

wtorek, 18 maja 2010

Maj jak maj





Do konca tygodnia ma byc nawet 25 stopni. I slonce piekne swieci. Korzystamy wiec z pogody - Nina, Romek i ja od rana, a po szkole rowniez Emilka, ktora zabieram na plac zabaw. Po drodze udaje sie czasem spotkac auto z lodami.




A na placu zabaw - zupelnie przypadkowo - najblizsza kolezanke Ninki - Gosie (siedzi po lewej stronie na karuzeli).




Roman - jak zwykle - spi...


piątek, 14 maja 2010

Lobuziary

Pozwolilam, pozwolilam...
Ja i tak nie uzywam tak mocnych odcieni.


Cos pieknego dla Mamy

Kupilam sobie dzis piekny drobiazg. Ot tak, bez okazji i na poprawe humoru. Do tego mam tez pasujace kolczyki (fotki narazie brak) - wszystko reczna robota Hani, na ktorej bloga serdecznie zapraszam, a bizuterie polecam:
http://tygrysieoko.blogspot.com/

Pierwszy usmiech Romana jest dla...

Tata oglosil konkurs na pierwszy usmiech Romka. Ten, do kogo sie Roman pierwszy usmiechnie (badz tez kto pierwszy rozsmieszy Romana) wygrywa. Pogloski o pierwszym usmiechu Romka chodzily juz po naszym domu od pewnego czasu. Grzes widzial najprawdziwszy usmiech najmlodszego w dniu swoich urodzin (25 kwietnia), Emi i Nina informuja co chwila, ze wlasnie Romus sie smieje, mama widuje usmiechnieta twarz syna od pierwszych jego dni - gdy po posilku slodko usypia przy piersi otwiera leniwie jedno oko i szczerzy bezzebne dziasla w kierunku karmicielki. I niech sobie wszyscy pisza i mowia, ze to odruch nieswiadomy i spowodowany "ruchem jelit" - nie wierze i intuicja matczyna mowi mi, ze usmiech jest jak najbardziej zamierzony!

Ale dzis dzien jest zupelnie wyjatkowy, bo oto po raz pierwszy udalo mi sie zlapac w obiektywie niesmiale usmiechy Romka:




A bedzie ich coraz wiecej. Obiecuje.

czwartek, 13 maja 2010

Duza lala





(5.300)

wtorek, 11 maja 2010

Domowki z komorki


Jest brrr... zimmmnnnooo...
Wychodzimy z domu, ale bez przyjemnosci i z obowiazku przewietrzenia Niny i Romka oraz odebrania ze szkoly Emilki. Ale nie chce sie bardzo... Dziewczyny w zimowych kurtkach, rece zmarzniete od wiatru, eszzz, szkoda gadac...




A w domu: Ninka stala sie wielka pania fotograf, entuzjastka mojej starej (aczkolwiek nadal na chodzie i w uzytku) komorki. Ja stalam sie po raz pierwszy (i pewnie ostatni) muza i modelka numer jeden. Numerem dwa jest Romek. Numerem trzy sa zabawki.
(Trzy pierwsze, blade zdjecia w tym poscie sa jej autorstwa.)





Poza robieniem zdjec Nineczka wykorzystuje kazda okazje, by poszperac w komputerze: przestawia foldery na pulpicie, buszuje w necie, wysyla ciekawe maile do znajomych (o tresci przykladowo takiej: asdddddddddddfhhhj lojkkkkkkkkkuy86) i balagani tworczo, na co jej od czasu do czasu pozwalam. A jesli nie pozwalam, to i tak znajdzie taka chwile, gdy komputer jest wlaczony, a mama wylaczona (na gorze, karmiaca, gotujaca... itp).

Romano robi sie coraz okraglejszy. W czwartek go wazymy u hv. Narazie przedstawiamy pyzate policzki:



Rzekoma kolka kolka nie byla. Bole brzuszka sie nie powtorzyly.

niedziela, 9 maja 2010

k-o-l-k-a-?

Zeby to nie bylo to! Dzis Romek mial prawdziwy atak kolki - przez ponad 1,5 godziny plakal, prezyl sie i cierpial niemilosiernie. Bol nachodzil go falami przerywany zupelnym spokojem lub wrecz snem. Stad tez moja pewnosc, ze to kolka. I mam wielka nadzieje, ze byl to jednorazowy incydent, bo doprawdy widok malucha tak potwornie placzacego rozdziera serce. Tym bardziej, ze pomoc nie za bardzo jest jak...
Tak wiec - tfu, tfu - zeby to nie byla kolka...

Znajoma z polskiego klubu - Helena - wzruszyla mnie niecodziennie. Otoz mama Heleny (sedziwa pani, w wieku ponad 80 lat!) wydziergala specjalnie dla Romeczka ten oto, blekitny sweterek... Gdy tylko sobie wyobraze, ze ktos absolutnie mi obcy, ktos kogo nie widzialam nawet na oczy, poswieca swoj czas, swa uwage i energie na to, by zrobic mi (Romkowi?) przyjemnosc i obdarowac nas wlasnorecznie zrobionym prezentem, to nie znajduje slow by podziekowac nalezycie. To piekny gest. Niecodzienny.



sobota, 8 maja 2010

Zazdrosc

Ninka, wbrew naszym przewidywaniom, calkiem dobrze radzi sobie z pojawieniem sie na swiecie braciszka. Na poczatku ignorowala Romka lub obserwowala z "bezpiecznej" odleglosci. Teraz zaczela przejawiac wobec niego cieplejsze uczucia: spontanicznie go pocaluje, poglaska po glowce, zagadnie ("Hej Jomek, to ja, Nina, twoja siostja!").

Emilka natomiast przechodzi teraz trudny okres. Jest zazdrosna o braciszka, o uwage, ktora mu poswiecamy i demonstruje to w charakterystyczny dla siebie sposob. Jest marudliwa, nieznosna, kaprysna. W ciagu tygodnia bardzo duzo czasu spedza w szkole i mam wrazenie, ze te 3 godziny w domu ze mna nie wystarczaja jej.

środa, 5 maja 2010

Majowo

Na poczatek taka oto fotka:


Romek dzielnie walczy z grawitacja!


Ninka przywlokla do domu meeega wieeelki katar. Jest jej juz lepiej, wiec wybralismy sie dzis na plac zabaw. Mloda szalala jak dzika - widac, ze brakowalo jej aktywnosci fizycznej. Trzeba przyznac, ze odkad pojawil sie Romek, niewiele razy zabieralam ja na place zabaw i spacery.
Czas spedzalismy glownie na ogrodzie i w domu i widac, ze znudzilo sie to naszej Ninie. Tak wiec dzis nie wierzylam wlasnym oczom obserwujac Ninkowe zabawy. Zaluje, ze aparat zostal w domu (zdjecia sloneczne sa wczorajsze).


U Emilki wielki przelom. Zdaje sie, ze ma w szkole prawdziwa przyjaciolke, do ktorej zywi uczucie rownie silne, co do przedszkolnych przyjaciolek Sophie i Lily. Przyjazn przejawia sie (miedzy innymi) przeroznymi "wymianami" - np. gumki do wlosow za truskawki z lunch box'ow. Przyjazn, to tez imponowanie sobie nawzajem: najwiekszym szpanem w wieku pieciu lat sa przedmioty z ksiezniczkami disnejowskimi. Emilka szaleje za wszystkimi i kazda z osobna. Najpierw ulubienica byla Bella, potem dwie inne blondynki, a teraz czerwonowlosa syrenka Ariel. Jakikolwiek badziew z wizerunkiem ksiezniczek urasta do rangi skarbu, ktory koniecznie trzeba pokazac kolezankom w szkole.


Romus. No coz, jest to najspokojniejszy czlowiek jakiego znam, a juz na pewno najspokojniejszy mieszkaniec tego domu. Spi, je i juz prawie, prawie, prawie sie usmiecha. Jest przewidywalny do granic mozliwosci - wiadomo co, o jakiej porze i w jakiej kolejnosci.
Swiat i on wspolistnieja w wielkiej harmonii. Patrzac na niego, gdy sie blogo usmiecha przez sen przytulajac policzek do swojego ukochanego cyca zazdroszcze mu ogromnie. Tez bym chciala...
Poza spaniem Romek budzi sie na chwil kilka i wtedy wypatrujemy pierwszego swiadomego usmiechu. Buzka nabiera juz pewnej mimiki, widac ciekawie spogladajace oczka, slychac glosniejsze "aaa" i jestem pewna, ze sa to pierwsze proby nawiazania z nami kontaktu. Wkladamy juz Romka na 10-15 minut do lezaczka - wtedy obserwuje jak przygotowuje sniadanie, albo jak je jemy. Na spacery wybieramy sie w chuscie, bo czasowo nie mamy w domu wozka (!). Chustowanie jest dla mnie absolutnym hitem tego macierzynstwa. UWIELBIAM! Polecam kazdej mamie. Z calego serca. Ponad to (jesli juz przy rekomendacjach jestem) natknelam sie kilka dni temu na wspaniala ksiazke o macierzynstwie - Margot Sunderland "Madrzy rodzice" - lektura obowiazkowa!
Maj zimny narazie bardzo. Mam juz serdecznie dosc 12 stopni na plusie i szarej chmury nad glowa. Pora na codzienne odwiedziny na stronie internetowej ryan air - polowanie na tanie bilety wakacyjne rozpoczete! I to nastraja optymistycznie.

Ps. Grzes w weekend zrobil dzieciom nowa, wieksza piaskownice.
Ps2. Od 5 dni dziewczyny wieczorami same sprzataja swoje pokoje! Naklejki motywuja!

niedziela, 2 maja 2010

Motywujemy

Zmeczeni codzienna walka o porzadek w pokojach postanowilismy wprowadzic system motywacyjny dla naszych corek. Posluzylismy sie w tym celu metoda polegajaca na kolekcjonowaniu nalepek: codziennie wieczorem po kapieli Emi i Nina maja za zadanie wysprzatanie swoich pokoi. Czysty pokoj = nalepka. 30 nalepek = zabawka.
Pomysl z wielkim entuzjazmem podchwycila Emilka.

Współtwórcy