piątek, 31 lipca 2015

Na jagody



Gdyby nie moja nowa komórka, która ma fajny aparat, to pewnie nie byloby tylu postów na blogu co ostatnio.
Dziś byłam z dziećmi w lesie, na przypadkowych jagodach (bo w planie był raczej spacer z piknikiem).
Potem równie spontaniczny wypad nad rzekę, bo blisko była i szkoda wracać do domu za wcześnie.
Zimny to był tydzień, choć jak już pisałam wcześniej, dla mnie w sam raz. No, ale na kąpiele w górskiej rzece, to raczej było za zimno. Dzieciaki wskoczyły odważnie i zaraz potem wyskoczyły z wody.Nie mieliśmy ani strojów kąpielowych, ani tym bardziej ręczników, więc dzieciaki obkładały się nagrzanymi otoczakami, żeby się ocieplić trochę po kąpili.
















wtorek, 28 lipca 2015

Kraków

Taka oto instalacja znajduje się przed muzeum narodowym.  Dzieciom bardzo się podobało!

niedziela, 26 lipca 2015

Ufff



Po tych kilku dniach upałów stwierdzam, że zdecydowanie nie lubię ich. Od zawsze miałam wmówione, że lato, że ciepło, a im cieplej, tym lepiej, że skwar, że powyżej trzydziestustopniwcieniu to najlepsze, co może mnie spotkać w lecie. Że jakiekolwiek ustępstwa w kwestii temperatury są niedopuszczalne.
A właśnie, że nie!
Przyszło dwadzieścia kilka, słońce zza chmur, wiaterek i odżyłam.
Wolę tak. Nie męczę się wtedy życiem, lepsze są dni, noce przespane.
Wybraliśmy się dziś na wycieczkę rowerową do lasu. Stąd kilka fotek.


 
 



 


A tu kilka zdjęć z dnia powszedniego. Burdel, który wyrabiają dzieci jest niedoopisania, ale już do pokazania owszem. Więc pokazuję życie me powszednie.
Stół przed posiłkiem wygląda tak:


Ignacy rozsypał zabawki w jadalni (sztuk może kilkaset), bo szukał jednej rzeczy. Resztę sprzątaj ty, mama...


A może tysiąc (dwa tysiące) klocków lego na dodatek?


Parapet? Tak, każda powierzchnia pozioma służy za odstwialnię zabawek, książek, pierdół.


 
 A to mój ukochany kotek z całej czwórki. Rudek. Najbardziej puchaty, najbardziej kanapowy, IDEALNY! Ten zostaje z nami.


Takie rzeczy w rodzinie wielodzietnej, to codzienność:



Żeby nie zidiocieć w te wakacje opętało mnie czytanie. Nakupiłam, jestem w trakcie czytania i planowania kolejnych zakupów w empiku.


wtorek, 21 lipca 2015

Fabryka działa

 
Fabryka działa - wakacje trwają w najlepsze, więc tony pralek, tony żarcia, klocków lego oraz gruzu z remontu mieszają się z lalkami monter-high i kocietami. Próbuję się w tym odnaleźć, co nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że się odnajduję - raczej gubię. Ratunkiem, ale bardzo rzadkim, wręcz elitarnym bywa dla mnie szycie. Więc czasem udaje mi się stworzyć fajną rzecz, taką, jak ta koszulka dla Ignasia, która oficjalnie nazwałam "no mainstream boy t-shirt". Ten, kto go zna, wie o co chodzi. W kolejce jest inna, ale chyba raczej dla Romka, którą oficjalnie będą mogła nazwać "heart - breaker t-shirt". Ten, kto go zna, również wie o co chodzi. Och, dzieci - wiecznie żywa inspiracja!
 
 
Ps.Nie wiem, czy widać, dla mnie widać, że mamy nowy, lepszy obiektyw! Nic tylko latać z aparatem.
 
 
 

niedziela, 19 lipca 2015

niedziela lipcowa


 Jak ja sie dzisiaj wymoczylam, wyplywalam! Jak za czasow dziecinstwa.
Teraz piekna burza trwa, chlod przyjemny przyniosla.
Swietna, rodzinna niedziela za nami.











piątek, 17 lipca 2015

Raba River


Najwieksza zaleta tego miejsca jest brak ludzi. Pustki. Nikogo. Zadnych oczu. Mozna byc soba, wariowac, drzec sie, bawic. Pelen komfort intymnosci. Rzadkosc w dzisiejszych czasach.




















Współtwórcy