poniedziałek, 22 grudnia 2014

zaraz swieta

A tu choinki brak, prezenty (czesc  z nich) dopiero dzis kupione, zadnych porzadkow, zadnego gotowania, no nic. Z tymi sprawami to troche jak z blogiem obecnie.

Zeby mi sie chcialo tak, jak mi sie nie chce!

piątek, 5 grudnia 2014

Z przedszkola


Romek mowi, ze to byl prawdziwy Mikolaj. A jak Romek tak mowi, to znaczy, ze tak bylo.


A dziewczynki przyniosly dzis ze szkoly po 2 kg czekolady. Mysle, ze w Polakach nadal plynie sporo sarmackiej krwi. Dla porownania: w angielskich szkolach dostawaly na swieta po lizaku. Jednym.

Wigilia mikolajek

Jest taki jeden dzien w roku, gdy dzieci same, bez zaganiania, upominania, przypominania i proszenia ida spac. Ten dzien, to 5 grudnia. Czyli wlasnie dzis! Czyli wlasnie teraz, kwadrans po 19tej caly dom pograzony jest w blogiej ciszy. Ignas i Romek spia. Dziewczynki zasypiaja. Bo dzis w nocy, nikt nie wie o ktorej godzinie, przyjsc ma Mikolaj z prezentami. Nikt z domownikow nie moze go zobaczyc, gdy po kryjomu daje dzieciom prezenty. Wiec, zeby go nie sploszyc i zeby skrocic czas oczekiwania, dzieci polozyly sie spac duzo wczesniej niz zazwyczaj. Uswiadomione przez polskich rowiesnikow, ze Mikolaja nie ma, wierza, ze on jest i ze przynosi prezenty tylko tym, ktorzy w niego wierza. A jak ktos nie wierzy, to albo prezentow nie dostaje, ale musi je dostawac od rodzicow...

środa, 3 grudnia 2014

Na modelu


Model pokochal spodnie od razu. W drzwiach przedszkola poinformowal wszystkich, ze ma nowe spodnie (nazywa je "ocieplacze") uszyte przez mame.


A tu moj drugi model, z ktorym ostatnio bardzo sie zaprzyjaznilam. Stalo sie tak dlatego, ze z Ignasiem mozna sie juz calkiem fajnie porozumiec, choc przeciez nie mowi jeszcze prawie nic. Ale daje z calych sil do zrozumienia, ze wszystko kuma! No i jest przy tym takim "chodzacym entuzjazmem". Swietna ma osobowosc, bardzo, bardzo go lubie. Slonce dzis na chwile wyszlo, bylo pieknie.



wtorek, 2 grudnia 2014

Refashioning my way


Bardzo, a moze nawet najbardziej, lubie szyc z gotowych ubran - przerabiac, przeszywac, dawac nowe "zycie" ubraniom, ktore ktos inny, prawie kazdy, spisalby na straty i wyrzucil na smietnik. Nie wiem skad sie to bierze, ale najbardziej pasuje mi tlumaczenie moja filozofia zyciowa, by wykorzystywac zasoby, by cieszyc sie tym, co sie ma, nie marzac ciagle i ciagle o nowym, lepszym itp.
Szyje ze swoich ubran, z Grzeska rowniez, ale czesto kupuje duze, uzywane ciuchy za kilka groszy i mam wtedy wielka frajde tworzac ubrania dla dzieci. Nie towarzyszy temu szyciu stres, ze zepsuje material (ktory byl bardzo drogi), bo nawet jesli cos sie nie uda, to bedzie ten blad malo kosztowac. Tak wiec nakupilam ostatnio mnostwo spodni po 3 zlote sztuka i szyje dla chlopcow takie oto ogrodniczki:
 Te sa dla Romka. Kieszonki i aplikacje doszylam ze starej spodnicy. Wszystko jest sztruksowe, kolory sa troszke inne niz na zdjeciach -  noca nie najlepiej wychodzi fotografowanie. Jak sie model wyspi, to moze zdaze jeszcze przed przedszkolem zrobic zdjecia w swietle dziennym. W kazdym razie spodenki sa w calosci podszyte bawelniana podszewka, w sam raz na zime, ktora nadchodzi coraz odwazniej.


A teraz nastapi moj ulubiony moment, czyli "before and after". U gory jest after, a na dole before. Sztruksy damskie w duzym rozmiarze, a cale 3 zlote, z ktorych powstaly ogrodniczki:


Moja towarzyszka szycia testuje spodnie pierwsza:


Współtwórcy