czwartek, 30 lipca 2009

cd malunkow

Nucac: ...w czasie deszczu dzieci sie nudza...




Emilke odwiedzila dzis przedszkolna przyjaciolka Sophie. Radosci bylo mnostwo, od rana dziewczyny "siedzialy w oknie" i czekaly na gosci. Glowna atrakcja spotkania bylo malowanie: na kartkach i na sobie.

środa, 29 lipca 2009

tato juz lato

poniedziałek, 27 lipca 2009

Face painting

Czesto, zupelnie bez okazji dzieciaki maluja sie i przebieraja w przerozne stroje. Nikogo nie dziwi krolewna na placu zabaw, spiderman w spacerowce, czy pirat w restauracji. Taki zwyczaj, wg mnie bardzo sympatyczny. Dzis trafilysmy na stoisko, gdzie robiono dzieciecy makijaz. Nina wlasnie spala, wiec sie nie zalapala. Emi wybrala kolor (kto zgadnie jaki???)... rozowy.

Efekt koncowy, Emi wyglada na dwudziestolatke:

niedziela, 26 lipca 2009

Spotkanie po latach

Po trzech latach doczekalismy sie krotkiej rewizyty ze strony naszych znajomych z Huntingdon. Kasia i Mariusz nie zmienili sie ani odrobinke, za to Kacper wyrosl nie do poznania. Osobiscie poznalismy tez najmlodsza pocieche: 1,5 roczna Nelly. Pogoda - mimo ciagu deszczowego trwajacego nieprzerwanie od kilku tygodni - byla wspaniala. Prawdziwy cud, bo dzis znow leje i 16 stopni na plusie. Tak wiec prosze bardzo, oto kilka fotek ze spotkania. U gory Emilka i Kacper bawia sie w ujezdzanie dinozaura. Na dole Kasia z Nelly:

Mariusz organizowal zawody sportowe. Tutaj prezentacja poprawnie wykonanego skoku w dal w klapkach:

piątek, 24 lipca 2009

Pamiatkowe

Najmlodsza emigracja. Tu sie co piatek bawimy.
Emi i Nina po lewej, Matka po drugiej stronie obiektywu.

środa, 22 lipca 2009

Poziomki z frytkami



wtorek, 21 lipca 2009

Sekretne zycie plciowe zabawek

Zastanawiam sie, jak sie to dzieje, ze zabawki w naszym domu same sie rozmnazaja? Z jednej lalki nagle zrobila sie tona wszelakiego plastikowego badziewia, ktore wala sie pod nogami i zmusza do przygarbow i tak juz garbata stara Matke.

poniedziałek, 20 lipca 2009

W weekend...

W weekend zastanawiala sie Matka jak zerwac dojrzewajace wisnie z dziesieciometrowego drzewa bez wychodzenia na drabine. Jedynym dostepnym sposobem dobrania sie do owocow jest przywiazanie sobie balonow z helem i lot. Chetnych na ten wyczyn brak. Drabiny nie kupi Matka ze wzgledu na brak drobnych 100 funtow na tego typu pierdoly. Wisnie wiec bezkarnie dyndaja sobie nad naszymi glowami i wisiec tak pewnie beda dopoki szpaki ich nie wydziobia. Wisniowki nie bedzie.

W weekend Matka zebrala sie w sobie i zrobila kapuste kiszona. Za 5 dni powinny byc pierwsze rezultaty i dopiero wtedy Matka powie, czy sie udalo, czy sie nie udalo. Narazie pieknie pachnie. Dzis Matka poszukiwala ogorkow gruntowych, ale niestety rarytasow tego typu brak. Malosolnych wiec nie bedzie.
W weekend Matce zakwitly piekne (slabo powiedziane, raczej przeprzeprzepiekne) lilie w ogrodzie.

W weekend corki klocily sie straszliwie. Matka do tej pory jest w ciezkim szoku i rozmysla nad zjawiskowoscia, niezwykloscia i niecodziennoscia tego zdarzenia. Ma rowniez pobozne zyczenie by takim ono pozostalo.
W weekend Matka zrobila rewelacyjny filmik z dziewczynami. Windows Movie Maker ma na ten temat odmienne zdanie i nie chce za cholere zapisac pliku jako movie, wiec czekam na pomoc ze strony rodziny (oko do Krzysia puszczam), by jednak filmik sprasowac, zapisac i wkleic do bloga.
W weekend sprzedal sie na ebayu komplet krzesel art deco, odnawianych i tapicerowanych przez rodzicow. Interes to zaden... szkoda, bo calkiem przyjemne jest odnawianie mebli. Jest tylko jeden feler: w ktoryms momencie konczy sie miejsce w domu i trzeba cos z tymi odnowionymi meblami zrobic... najlepiej sprzedawac :-)


Na koniec kilka zdjec z bedtime routine w wykonaniu dziewczyn.

Nina ochoczo siega po paste. Bedzie jesc.

Wieczorna poracja ksiazek w wersji weekendowej - czytajacy wypoczety, wiec jest ich calkiem sporo.

Spoznialska Nina laduje sie na swoje miejsce. Tata bedzie czytal ksiazeczki stereo. Grunt to podzielnosc uwagi!

Spia.

czwartek, 16 lipca 2009

Roznica miedzy traktorem a ciagnikiem


Nina wciela sie w ulubione postacie z bajek. Jedna z ulubionych zabaw siostr jest licytowanie sie, ktore zazwyczaj przybiera postac nastepujacego dialogu:

N: Jaaa jestem ksiezniczka Peppa!
E: Jaaa jestem ksiezniczka Bella!
N: Nie! JA jestem ksiezniczka Bella!
E: Niiieee! JA jestem ksiezniczka Bella! Ty jestes dzdzownica Peppa!
N: Niiieee! JA jestem ksiezniczka Peppa! Ty jestes slimak!

Potem nastepuja juz tylko rekoczyny. Trzeba zaznaczyc, ze "dzdzownica" oraz "slimak", to w jezyku dziewczynek jedne z najgorszych wyzwisk! Mozna jeszcze kogos nazwac "pajakiem", albo... "kupa"!
Nina jest ostatnio bardzo zdecydowana osobka, na moje:
-chcesz isc na spacer, czy spac?
Odpowiada:
-chce leciec samolotem.

A przy ogladaniu ksiazeczek:
Ja: To jest auto.
Nina (oburzona!): Nie! To jest autobus!

Albo podobne:
Ja: To jest traktor.
Nina: Nie! To jest ciagnik!

Skad ona wiedziala? No i jaka jest roznica miedzy traktorem, a ciagnikiem?

Najmlodsza ma tez swoj slownik polsko - ninkowy. Malo w nim pozycji, bo Nina raczej nie jest typem slowotworcy i dopoty powtarza nowe slowo dopoki nie uzyska formy brzmieniowo bardzo zblizonej do oryginalu. Tak wiec oto kilka najfajniejszych pozycji, ktore udalo mi sie uchwycic biegajac przez kilka dni za nia z kajecikiem i notujac ze:

lalolot to samolot, a
mosmos - kosmos
laneta ziemia - planeta ziemia
jenty ikouaj - sw. Mikolaj
bauaw - plac zabaw
igona - winogrona

poniedziałek, 13 lipca 2009

Jak to mowia: pierwsze koty za ploty!

Juz po pierwszych strachach! Emilka od godziny jest w szkole. Zaprowadzilysmy ja z Ninka do przedszkola przyszkolnego, a stamtad wszystkie dzieci (+ja i Nina) poszly razem z nauczycielkami do klasy. Emi oraz jeden chlopczyk sa jedynymi dziecmi, dla ktorych ten dzien jest rzeczywiscie pierwszym dniem w szkole, w nowej grupie. Cala jej klasa miala okazje poznac sie w przyszkolnym przedszkolu i teraz jedyna nowa sytuacja jest dla nich zmiana opiekunki i pomieszczenia na szkolna klase. Dla naszej dziewczyny natomiast wszystko jest nowe, wiec nauczyciele pozwolili, a raczej sami zaproponowali mi, bysmy towarzyszyly jej w czasie pierwszych chwil szkolnych.

Byla wiec zabawa w przedstawianie sie i opowiedzenie o sobie jednej rzeczy (Emi od razu zakomunikowala wszystkim, ze lubi sie bawic w ksiezniczki!), a potem panie wziely dzieci na spacer po korytarzach szkolnych, by pokazac co i jak oraz gdzie. Po tej rundce zapoznawczej wrocili wszyscy do klasy, a Emilka - rozluzniona i mniej przerazona, raczej zaciekawiona sytuacja - zostala juz sama. O 15 mam ja odebrac.
Mam nadzieje, ze ten pierwszy dzien w szkole bedzie dobrym poczatkiem, ze spodba sie jej, ze bedzie lubila szkole, ze znajdzie przyjaciol i... pierwsze pozadomowe autorytety i ze kiedys w przyszlosci konczac nauke za jakies 20 lub wiecej lat bedzie z zalem opuszczac szkolne mury.
Lata szkolne to wspanialy czas i warto, by start byl udany.
Emilka tuz przed wyjsciem. Jak widac humor jej dopisywal.

Podstawowka Emi. Dzieciaki maja spory "wybieg".

sobota, 11 lipca 2009

Ostatni dzien w przedszkolu

HQ jest tutaj:

http://www.youtube.com/watch?v=AW37YIuMctA

czwartek, 9 lipca 2009

Rosnie

Bratki zakwitly, wysiane daaawno, dawno temu. Piekne, ciesza oczy.
Sa tez sadzonki pomidorow, calkiem sporych rozmiarow:




środa, 8 lipca 2009

Las

A co to za fioletowy jezyk?


Bylismy dzis na spacerze w lesie. Na deszcz sie zbieralo, ale nie zebralo, wiec przechadzka calkiem udana. Obiecanych borowek jak na lekarstwo, pomylilismy sciezki i zamiast do krzaczkow jagodowych trafilimy na przesliczny kawalek lasu z wielkimi paprociami. Dziewczyny wyszukaly troche borowek i stad ten piekny jezor na pierwszym zdjeciu.

Potem najmlodszemu piechurowi troche wysiadly nogi i spac sie zachcialo, wiec wracalismy powoli neceni Krecikiem i Peppa na dobranoc.

Emilka po drodze sprawdzala, czy mlode kolce jerzyn tez sa ostre. Tak, ostre.

A i paprocie przydaly sie na cos:

Szkoda, ze zdjecia nie oddaja ich rzeczywistych rozmiarow:


wtorek, 7 lipca 2009

Summer in the city

poniedziałek, 6 lipca 2009

Przedszkolny finisz i szkolne przedbiegi

Wlasnie zaczal sie ostatni tydzien w przedszkolu naszej czterolatki. Od wrzesnia szkola, ale nim to nastapi kilka waznych wydarzen przed nami. Po pierwsze pozegnanie z przedszkolem, a co za tym idzie rozstanie z pierwszymi przyjazniami jakie nawiazala Emilka w grupie rownolatkow. Cala drze w obawach na mysl o tym, jak Emi da sobie rade z tym trudnym doswiadczeniem. Lila i Sophie sa spora, naprawde bardzo spora czescia jej swiata - pojawiaja sie w opowiesciach, w zabawach, w naszych rozmowach. Wlasciwie KAZDY aspekt naszego zycia jest w jakims tam sensie odnoszony do tych dwoch dziewczynek. Istanieja w swiecie rzeczywistym, ale rowniez w tym fantazyjnym, sa ksiezniczkami, ktore uwielbiaja kolor rozowy i wszystko, co sie blyszczy, chca malowac paznokcie i nosic skrzydelka na plecach wzorem motylkow lub moze lepiej dobrych wrozek, bo przeciez kazda z nich ma czarodziejska rozdzke, ktora spelnia wszystkie zyczenia...
Caly ten swiat powoli odchodzi. Emilka jeszcze nie do konca zdaje sobie sprawe z tego, chociaz doskonale wie, ze za tydzien po raz pierwszy pojdzie do szkoly.
I to jest wlasnie ta druga kwestia, ktora ostatnio jest u nas jednym z wazniejszych tematow. Od przyszlego poniedzialku Emi zaczyna pierwszy, "probny" tydzien w szkole - jest to okres, w ktorym dzieci maja sie ze soba zapoznac, zaprzyjaznic ze szkola, z nauczycielkami, po raz pierwszy na wlasne oczy przekonac sie, czym jest szkola. Beda chodzily na 9ta rano i konczyly o 15tej - czyli tak, jak w czasie normalnego roku szkolnego. Mam nadzieje, ze w tym czasie Emi pozna kilka milych dziewczynek, z ktorymi nawiaze znajomosc - bardzo by jej to ulatwilo wrzesniowy start. Wakacyjna przerwa oraz wyjazd pod namioty tez powinny nas wszystkich nastroic pozytywnie na najblizsze miesiace i wielkie (nieuchronne) zmiany.

sobota, 4 lipca 2009

Bawilam sie dzis

Maj 2007, Nina ma miesiac, Emi 2 lata i 4 miesiace.

piątek, 3 lipca 2009

czwartek, 2 lipca 2009

Upalny Manchester

Jest pieknie, goraco, slonecznie. Od dwoch dni wspaniala pogoda, wymarzone 27-29 na plusie. Niebo nareszcie blekitne, biale obloczki z rzadka.

Grzes poszedl na wagary i pojechalismy do Manchesteru zatrzymujac sie po drodze w uroczym Peak District na spacer nad jeziorem.

Slonce nad wielka karuzela w centrum Manchesteru (wzorowana na London Eye):


Nina podziwia architekture, Emi szaleje z tata:

Handel, handel, handel:

Urokliwe zaulki:


W tle knajpki pelne ludzi:

Zakupy:

Antykwariat rodem z basni:

Miejska plaza pelna dzieci:

I dwa zolte motywy. Jeden tu:

A tu drugi:

Współtwórcy