niedziela, 8 grudnia 2013

Pierwsze narty Czelusniaczkow

Totalny spontan. Pomysl zrodzil sie o czwartej nad ranem - jedzmy na narty do Bialki Tatrzanskiej. Sprawdzam kamerki internetowe ze stokow: jest bialo, nasniezaja caly czas. Zakopianka pusta, im dalej od Krakowa tym wiecej sniegu i wreszcie prawdziwa Zima, mnostwo bialych zasp, slonce, niebo bezchmurne, minus dwa stopnie. Warunki idealne.
Nastawilismy sie na jeden cel: postawic dzieci na nartach. Niech naloza buty, postoja, oswoja sie. Niczego wiecej nie oczekujemy po pierwszej wyprawie. Udalo sie! Jazda plugiem to nadal zbyt wiele dla maluchow, ale Emilka dzielnie zjechala z pierwszej gory (no i wyjechala wyciagiem rzecz jasna tez pierwszy raz).
Wszystkim sie bardzo podobalo. Pojezdzilismy na sankach bardzo duzo. Ignas byl - jak to zwykle w Polsce bywa - najmlodszym uczestnikiem zabawy na stoku. Wzbudzal powszechny zachwyt i piski ("jaki maluszek!", "bedzie z niego narciarz szybko!" itp).
Pieknie bylo. Swietny wyjazd. Planujemy ferie w Bialce. I kazdy osniezony weekend rowniez. Chcemy sobie odbic czasy nudy i beznadzieji z Sheffield. Jak to dobrze, ze sa pory roku. Nie zamienilabym tego na nic.  
 
 
 
 













A dzieciaki to mamy na medal!

Pieczenie i dekorowanie pierniczkow

 











piątek, 6 grudnia 2013

Taki to czas

Ide spac okolo 10tej. Ignas budzi sie ze 4 razy, spi z nami w lozku, zeby latwiej bylo go uspic po tych pobudkach, czasem doczlapie Romek, kladzie sie w nogach, miejsca dla mnie juz nie ma, wiec skulona doczekuje 5, 6 rano. Mam juz serdecznie dosc tego niewyspania.
Czekamy na snieg (sypie wlasnie, wieje wielki wiatr), ale taki snieg na narty i sanki. Byl dzis Mikolaj, radosci duzo przyniosl. Duzo sie milych rzeczy dzieje, tylko sil brak na spisanie.

wtorek, 3 grudnia 2013

NIe

Pierwsze, swiadome slowo wypowiedziane przez Ignasia brzmi "nie". Tzn najpierw bylo "mama" oraz "tata".

poniedziałek, 2 grudnia 2013








poniedziałek, 25 listopada 2013

Niespodzianka! Mamy snieg!

Nic nie zastapi tego uczucia, gdy wstaje sie o poranku, czlapie do wc i katem oka zauwaza za oknami SNIEG! I to wielkie huuuuuraaaa! Uwielbiam snieg i zime. Dzieci oszalaly ze szczescia.





Dziewczynki o poranku przymierzaja nowe, wczoraj uszyte spodenki:



A tutaj spiworek do spania dla Ignasia:


niedziela, 24 listopada 2013

szycie jest piekne

Codziennie czekam na wieczor, na 20-ta, jak dzieci juz spia. Wyciagam swoja piekna, nowiuska maszyne do szycia i szyje. Przerwe mialam wieeelka, ale nowe materialy mnie zmotywowaly. Uwielbiam szyc. Mam spiworek dla Ignasia, a dzis wieczorem pobilam absolutny rekord i uszylam 3 pary spodni pidzamowych dla dzieci. Spiaca jestem juz, wiec zdjecia zrobie jutro. Oj rety, krotki ten czas po osmej, a tu ksiazki czekaja nietkniete trzy... Szkoda, ze trzeba spac. Poczytalabym.

czwartek, 21 listopada 2013

Unplugged

Takich "atrakcji" sie nie spodziewalam. Przez calutki dzien nie bylo pradu. I niby ok. Ale to jest zabawne tylko do jakiegos momentu. Jest ciemno, nie ma wody (bo mamy pompy!), nie ma grzanej wody (bo piecyk gazowy tez potrzebuje pradu), nie da sie palic weglem (bo wiatrak!), nie ma internetu (wiec bajek tez nie ma). Zmywarka i pralka swojej roboty nie zrobily, wiec syf narasta blyskawicznie. O 18tej laskawie wlaczyli prad i nastala swiatlosc, jasnosc i lacznosc ze swiatem. A jak jej nie bylo, to dzieci bardzo sie ekscytowaly z powodu swieczek:
 


W porze bajek sprytna mama wpadla na pomysl, by wykorzystac resztke baterii w laptopie i przypomniec sobie stare czasy, czyli nasze rodzinne archiwum filmikow z Sheffield:


I na koniec zjedlismy kolacje przy swiecach. Nie byla wykwintna, co chyba widac, ale za to bardzo smaczna:


Nastepnie Emi zaczela wszystkich straszyc, ze slyszy jakies glosy na gorze (brrrr). A potem, nie wiem do czego nawiazujac, zaczelam snuc swoja opowiesc o Czarnobylu i tsunami z 2004 roku. Zrobilo sie katastroficznie... i wtedy wlasnie wlaczyli prad. Czar prysl.

poniedziałek, 18 listopada 2013

spiewak

To taki etap w rozwoju. Kazde z dzieci to przechodzilo, a my wraz z nim. Mam na mysli to, co sie wlasnie dzieje z Romkiem (i z nami przy okazji rowniez). Od bladego switu, przez dzien caly, az go sen nie zmozy Roman spiewa (lub gada) jak najety, non stop, bez przerwy. Miedzy jedna lyzka zupy, a druga potrafi jakis refren odspiewac. Myjac zeby spiewa. Zasypiajac spiewa. W aucie, sklepie, na basenie w wodzie, w samotnosci i w tlumie. Wszedzie. Caly czas. Oszalec mozna. Zwariowac. W wariatkowie wyladowac. To oczywiscie mowa o nas, bo on zadowolony, szczesliwy, rozspiewany az do zdarcia gardla. Nie zeby sie nam nie podobalo. Nie zeby falszowal. Ale doceniam cisze obecnie bardziej niz cokolwiek innego.
Ps. W sobote idzie z siostrami na zajecia z choru gospel.

niedziela, 17 listopada 2013

ikeowski weekend


Do dzisiejszej niedzieli nie mielismy jeszcze w domu lamp. Smetnie wisialy z sufitu zarowki, a w niektorych pomieszczeniach lampy po bylej wlascicielce. Ruszylismy wiec w bojowych nastrojach do ikei i jak zawsze wyszlismy z zakupami hurtowymi - 10 lamp! Dziesiec! Dzis Grzes wieszal je przez prawie caly dzien. Potem mordowali sie z Romkiem nad przykreceniem bramki przy schodach, bo Ignas caly czas czmycha na stopnie, a ze chodzic nie umie, z rownowaga i rozumowaniem tez u niego krucho, wiec schody sa szalenie niebezpieczne. Bramka na gorze i bramka na dole jest, wiec o tyle dom stal sie bezpieczniejszy, a zycie latwiejsze. Poza tym najmlodszy ma katar i placze z tego powodu niemalze non stop. Budzi sie rowniez bardzo czesto, bo oddychac sie nie da z zapchanym nosem, wiec rety, zmeczenie wielkie znow powraca... do mnie :-) 
 
 






środa, 13 listopada 2013

Niny list

Nina to takie skromne, nieroszczeniowe i - przez to wlasnie -  szczesliwe dziecko: dzis pisali listy do  sw. Mikolaja. Emi nawymyslala kilka pozycji, Romek tyle samo, a Ninka poprosila o pamietnik z kluczykiem. Bo o nim marzy od wielu miesiecy. Bo mowila matce zapominalskiej juz kiedys i miala dostac. I nie dostala, bo matce wylecialo ze lba. A ona sie nie upomniala.




poniedziałek, 11 listopada 2013

Drugi dlugi weekend

Zapomnialam juz jak to jest fajnie w Polsce z tymi dlugimi weekendami i swietowaniem przez caly tydzien! Mielismy drugi dlugi weekend w tym miesiacu, a miesiac trwa dopiero 11 dni. Po raz pierwszy od poltora roku odpoczelam sobie. Nie jakos na maksa, ale troszke. Dobre i to. Czas spedzilismy glownie leniuchujac, w domu sie w pidzamach do poludnia wloczac i pijac kawki mistrzowskie. Potem bylismy u jednej babci, a nastepnego dnia u drugiej. Wieczorem swietne filmy Larsa von Triera ogladajac. I weglem juz zaczelismy grzac, bo temperatura w domu do 13 stopni spadla. Moze padac snieg w tym tygodniu! Swietnie, czekamy bardzo niecierpliwie. 
 
 
 

 Dziaciaki graly w monopol:


Moje 3 chlopaki:


Ignas jest juz DUZY:


Współtwórcy