sobota, 29 grudnia 2007

STO LAT!

Oto jaki tort urodzinowy wybrala sobie moja trzylatka. McQueen kroluje wszedzie! Przyjecie sie odbylo, goscie przybyli, humory dopisywaly, sto lat odfalszowalismy (wszystko jest utrwalone na filmie). A tutaj Emi oglada prezent od Zosi (jak to Emi mawia: "mojej Zosi")

Wiecej (ale nie duzo wiecej) na :http://phojo.com/Account/Profile/3urodzinyEmilki






środa, 26 grudnia 2007

Kucyki

Wzorem malych Murzynek - glowa cala w kucykach.

wtorek, 25 grudnia 2007

Wigilia

Wigilie rozpoczelismy tradycyjnie, dzielac sie oplatkiem. Emilce szalenie spodobal sie zwyczaj skladanie sobie zyczen. Poczatkowo zawstydzona i troche zmieszana, z czasem rozkrecila sie na dobre - kazdemu z nas zlozyla zyczenia kilkakrotnie.

Wigilijne uszka okazaly sie byc hitem samym w sobie i zniknely zanim zdazyl pojawic sie na talerzu barszcz :-)






Nastepnie przyszedl czas na prezenty. Troche z tata dalismy plame, bo nie uzgodnilismy zawczasu oficjalnej wersji: kto wlasciwie przynosi te prezenty - Mikolaj, Gwiazdor, Aniolek, my sami? Efekt zamieszania byl taki, ze prezent dla taty kupila mama, a prezenty dla dzieci przyniosl Aniol (tacie raz wyrwal sie Gwiazdor, co wprawilo nasza dociekliwa Emilke w dluzsze zastanowienie. Cale szczescie nie drazyla tematu).




niedziela, 23 grudnia 2007

Minus jeden







Anglia nas rozpiescila i rozpuscila do granic mozliwosci. Bylismy dzis na spacerze "przedswiatecznym" w parku. Ledwie minus jeden stopien, a my sie trzesiemy z zimna, przebieramy nogami i dygoczac pedem wracamy do domu. Nawet slonce nie przekonalo nas, by zostac dluzej niz to konieczne. Emilka zaliczyla w tempie ekspresowym hustawke, porzucala kawalkami lodu do zamarznietego stawu i ze dwa razy zjechala na brudozjezdzalni.
Zeby bylo jasne: Emilce wcale sie do domu nie spieszylo! Wrecz odwrotnie.

Powyzej: z(a)marznieta Nina.

A tutaj maly prezent, jakim zostal dzis obdarowany tata (Emi obdarowywala).

sobota, 22 grudnia 2007

Menu


Wlasnie wrocilam z kuchni.

Jestem pod wrazeniem. Na dwa dni przed Wigilia mamy juz gotowe:
1. uszka
2. piergi z miesem
3. pierogi z kapusta i grzybami
4. bigos
5. keks z bakaliami

Tju, tju. Niezle zorganizowani jestesmy. I to w dwojka dzieci. I jeszcze dzis rano na zakupach bylismy (ma sie rozumiec ze z dwojka dzieci, co czyni zakupy podwojnie trudnymi).
I zeby nie bylo watpliwosci: wszystko przygotowywane ze skladnikow, a nie z polproduktow. Zreszta, dokumentacja zdjeciowa nie pozostawia watpliwosci: glowny lepiacz pierogow, maka, farsz. A w tle, pierworodna lepiacza, testuje pierwsza porcje z miesem (ps. farsz robila matka).

Ponizej: w diecie niemowlecia nie ma miejsca na ciezkostrawne kapusty, grzyby, makowce i inne dobroci bozonarodzeniowe, tak wiec Nineczka radzi sobie jak moze i... zjada ozdoby choinkowe:

Smoki

Emilka ma od jakiegos czasu wielka pasje. Sa nia smoki. A ze jednoczesnie przechodzi wlasnie okres fantazjowania na jawie i miesza rzeczywistosc z marzeniami, wiec w domu, kazdy po troche, jest smokiem.

Najbardziej ogolny podzial smokow przebiega w oparciu o kolorstyke skory: sa zielone (polskie) i czerwone (angielskie). Jak mozna zauwazyc, podzial ze wzgledu na kolor jest rowniez podzialem geograficznym - to taka uwaga na marginesie.

Wracajac do glownego watku: smoki dziela sie rowniez na zle i dobre, na jednoglowe i wieloglowe, na wszystkozerne i zerne-niektore-rzeczy (zeby wymienic tylko najbardziej charakterystyczne z nich: lizakozerne, gumozerne, cukrozerne itp). Smocza tematyka kroluje, dominuje, hmm... no dobra, jest jedyna obecnie tematyka prac plastycznych Emilki. Co oznacza rowniez, ze i tata, a najczesciej mama, sa zaangazowani w rysowanie, malowanie i lepienie z ciastoliny smokow. Poznizej obrazek, na predce w photoshopie sklecony, wydrukowany, w ramke oprawiony i w pokoju Emci zawieszony. Smok jest wawelski, a corka krakowska (co po stroju chyba widac?)







Poza tym swieta, swieta, swieta. Gotujemy, pieczemy i cieszymy sie z wolnego. Dwa tygodnie razem - piekna perspektywa. Wszyscy juz zdrowi, Nineczka jedynie cierpi z powodu zabkow, ale pomaga jej Nurofen i mysle, ze juz niedlugo kolejne zebiszcza sie pojawia. Co ciekawe, beda to kolejne zabki na dole. Gora nadal szczerbata :-)
Po swietach urodziny Emi - TRZECIE! Przyjecie przygotowane, dzieciaki zaproszone, wszystko nakupione. Pozostaje jeszcze zwlec do domu tort, nadmuchac setke balonow i zabawy dla dzieci wymyslic.
A propos prezentow: co Emilka dostanie na urodziny?

Smoka i zbroje rycerska :-)

poniedziałek, 17 grudnia 2007

Chorujemy :-(

Emi ma katar, goraczke i slabo sie czuje. Ninka zabkuje ostro. Mnie boli ucho. Grzes zdrowiutenki jak ryba.
No i od dwoch dni dziewczyny nie spia w nocy, wiec na rzesach dzis chodze.

sobota, 15 grudnia 2007

:-)

Dziewczyny, dlaczego Wy tak szybko rosniecie? Jeszcze niedawno Ninka nie umiala sie przewrocic sama z boku na bok... Teraz zabawa w stanie i chodzenie przy meblach, to najwieksza frajda dla malej. Emi ma na ten temat nieco odmienne zdanie. Jej krolestwo plastyczne mieszczace sie na stoliku w kuchni jest w powaznym zagrozeniu: Nina siega po wszystkie kredki, pisaki i kartki.
Z dziwactw: Emileczka zjadla dzis sama cale opakowanie krewetek!

Wdrazanie systemu samodzielnego usypiania mozna uznac za zakonczone. Pelnym sukcesem! Po kapieli jest bajka opowiadana przez tate, troche rozmowy o dniu minionym (ostatnio na topie sa dialogi o smokach, zwanych Belfegor, Baltazar i Bonifacy) i Emi kladzie sie sama spac. Co Rodzicow cieszy niezmiernie, zwlaszcza w sobotni wieczor.

piątek, 14 grudnia 2007

Nowy zabek, upadki, przymrozek i inne...





Od kilku dni przymrozki! W koncu zima jest, prawda?

Weekend Nineczka przywitala bolem dziasel. Jeszcze rano bylo wszystko w miare dobrze (choc to zajadle obgryzanie lyzeczki w czasie sniadania nie wrozylo dobrze), dopiero pod wieczor zaczely sie placze, slinienie, goraczka. Bidulka mala, ciagle tylko chciala wstawac, podnosila sie przy meblach, wspinala ciagnac moje nogawki od spodni i... upadala. Z bolem dziaselek znacznie gorzej jej szlo wstawanie, wiec i upadkow bylo dzis sporo.







Emilka prezentuje swoj obrazek.

Wieczorne kotlowaniny Niny

Dziewczyny coraz lepiej sie dogaduja. Wieczorne usypianie, dzis wyjatkowo bez taty, odbylo sie w radosnej atmosferze kotlowaniny poscielowej: Nina nie mogla usnac. Wiedziona instynktem, ktory kaze jej CALY CZAS STAC, przewracala sie w poscieli, chichrala i piszczala na caly glos. Emilka przywedrowala do nas i rozpoczela sie impreza na calego. Ja tylko obserwowalam z boku i staralam sie im nie przeszkadzac.

środa, 12 grudnia 2007

Nie poszla w las

Nauka ma sie rozumiec. Korzystajac w pelni z przyslugujacych mi praw, a moze wypelniajac raczej swe obowiazki, przyuczam Emilke (narazie tylko ja) do zycia w spoleczenstwie obywatelskim. I za kazdym razem, gdy mne pyta o smieci lezace na ulicy, odpowiadam, ze to brudasy tak smieca, ze tak sie nie robi i ze to bardzo nieladne zachowanie. Jak wiadomo, czego Jas sie...

Tak wiec dzis na spacerze upuscilam przypadkowo malutki woreczek i nie zauwazywszy go nawet poszlam dalej. Na to moja grzeczna Emi, pelna oburzenia wola: Mamo! Ty jestes brudas!

Alez sie z niej madrala zrobila ostatnio!

Zauwazylam tez od kilku dni zmiane w sposobie zabawy. Czegos takiego jeszcze nie bylo. Emilka zaczela przejawiac pierwsze oznaki instynktu opiekunczego wobec zabawek. I tak: wozi w wozeczku dla lalek swoje ulubione autko Lightning McQueen oraz kladzie spac smoka wawelskiego. Dzis przylapalam ja na tym, jak opowiada smokowi bajke przed snem. Dalam jej malutki reczniczek (robiacy chwilowo za smoczy kocyk) - niech i smok ma cieplutko w czasie snu.

U Ninci tez dzis mala nowosc: ostry krzyk oznaczajacy po prostu wyraziste 'nie' malego czlowieczka.

Peruka i inne przebrania






Krakowska krew w niej plynie.


Moja mlodsza z wlosami - mala symulacja, niephotoshopowa. Slodziak z niej jeszcze wiekszy...

Fascynacja sprzetem fotograficznym nie zna granic.

Hi there! Obcy sie wita. Na glowie dinozaur przysiadl z rana.

poniedziałek, 10 grudnia 2007

Ziiimnooo




Bardzo nawet. Emi przez caly spacer biegala, Nincia usnela 2 razy. Moja teoria dotyczaca samousypiajacego kombinezonu legla w gruzach. Dzis nie miala na sobie kombinezonu, a mimo to spala na spacerze jak susel.






Mamy juz w domu choinke. Wczoraj Emilka SAMA ja ubrala. Zrobilo sie swiatecznie, kolorowo, cieplutko i bardzo przytulnie...



czwartek, 6 grudnia 2007

Wspolna kapiel




Odkad Nina umie sama siadac, dziewczyny kapia sie razem!

Współtwórcy