wtorek, 30 kwietnia 2013

Goracy tydzien

Goracy tydzien sie zapowiada. Nie pogodowo oczywiscie, tutaj to raczej niemozliwe. Goracy, bo prawdopodobnie sprzedamy dom. Dostalismy juz jedna oferte, ale czekamy tez na propozycje innych zainteresowanych: kto da wiecej, ten bierze chalpe!
Aaaa, i jeszcze auto nowe kupilismy! Wielka siedmiomiejscowke. Cacuszko! Dziewczyny byly niepocieszone - napisaly piosenke pozegnalna dla Almery i narysowaly rysunki z zaplakanym samochodem (jak znajde to tu wkleje).

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Piekne!



Piekne! Zachwycam sie kolorami i tym jak one fajnie nosza swoje dzieci.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Telegraficzny post

Jestem bardziej niz optymistycznie nastawiona do sprzedazy domu. Tydzien temu trafil na rynek poprzez agencje i od tamtej pory mielismy juz 5 wizyt rodzin zainteresowanych kupnem. W poniedzialek kolejni przychodza ogladac. Wiaze sie to z pewna niedogodnoscia - dom musi byc wysprzatany, a rzeczy poukladane. Powiedzcie to mojej czworce dzieci!
Tak wiec w sprawie domu dobre wiesci.

Romek wrocil z przedszkola i powiedzial: dzisiaj zmusili mnie, zebym spiewal! Ha, ha, proces socjalizacji przebiega zatem prawidlowo, przystosowujemy sie do zasad i regul panujacych w grupie :-)
No i juz nie narzeka, ze mu sie nudzi.

W glowie dwie dominujace mysli: wracamy do Polski. NA ZAWSZE! I radosc wielka.
A druga sprawa, to wakacje. Planujemy w drugiej polowie sierpnia ciekawy wyjazd. Nie pisze wiecej, by nie zapeszyc, bo wczesniej jest jeszcze przeprowadzka do Ochojna i nie wiem ile nas to bedzie kosztowac i czy starczy na wyjazd. Ale bardzo bym chciala! Pomarzyc lubie o podrozach. Planowac.
Auto duze musimy kupic. Najlepszym rozwiazaniem bylby autobus. Ewentualnie van. A najlepiej kamper.

wtorek, 23 kwietnia 2013

?



Naplodzilo sie cos tych postow kwietniowych! Wydarzen wiele. Wczoraj pierwszy dzien Romka w przedszkolu - od 9 do 15tej nasz malutki (jaki malutki???) Romek spedzil SAM. Udawalam przed nim, ze nie, ale tak, tak, martwilam sie, czy sobie poradzi, czy bedzie (intuicyjnie bardziej niz rzeczywiscie) rozumial czego od niego wszyscy chca, czy zapnie kurtke na wietrze, czy zje lunch, czy trafi do ubikacji (i nie zapomni o sikaniu), czy nie bedzie tesknil za nami. I czy dzis, drugiego dnia, bedzie w ogole chcial powtorzyc tamto zdarzenie i jeszcze raz pojsc do przedszkola.
Zupelnie bezsensownie sie martwilam. Romek poradzil sobie ze stresem, z nowym wyzwaniem pieknie. Wszystko poszlo gladko i tak, jakby do przedszkola chodzil juz co najmniej rok. Nie wiem, czy to przyklad starszych siostr? Czy to fakt, ze jest wychowywany przez dwojke rodzicow? Czy to jego osobowosc? Czy moze ogolne "dorosniecie" do przedszkola? Moze wszystko po trochu... W kazdym razie idzie mu swietnie! Jest pelen zapalu, checi, radosci, entuzjazmu i w podskokach LECI do przedszkola.
Ignas natomiast przepoczwarza sie - rosnie mu glowka, rysuja sie rysy twarzy, juz prawie, prawie sie chichra (no bo usmiechac, to sie juz dawno usmiecha!), ale teraz juz kilka razy ryknal smiechem, gdy cos go rozbawilo (najczesciej tym "czyms" jest Emilka). No i spi juz ladniej w nocy. Usypia o 19tej, po kapieli i pierwsze budzenie ma o 1 w nocy, czyli potrafi przespac ciurkiem juz 6 godzin! To, jak dla mnie, jest bardzo dlugo! Potem budzi sie juz co 2, 3 godziny, no ale ten pierwszy sen jest swietny. Wykorzystuje to jak moge, czyli sama klade sie spac o 21, zeby choc 4 godziny przespac bez pobudek. Pomaga. Ale tez ma swoje koszty - musialam cale swoje zycie odwiesic na kolku. Zero szycia. Zero czytania. Zero "Charakterow". Zero ksiazek. Zero fotografii. Zero rozmow. Zero, zero, zero. Tylko spanie. Szkoda. Pocieszam sie, ze jeszcze tylko troche potrwa taki idiotyczny stan, ze nie robie dla siebie, dla swojego rozwoju (czytaj: zdrowia psychicznego) wiele. Musze sie teraz wyspac - niestety, first things first...
Dziewczyny jutro ida na pierwsze zajecia z choru. Jestem przekonana, ze sie im spodoba. Dopytuja juz do kilku dni kiedy sie zacznie. Troche im to przelamie rutyne dom - szkola.
Pogoda nadal do niczego. Wieje huraganowy wiatr. Jest troche slonca. To dobrze. No i widzialam pierwsze, niesmiale paczki na drzewach. Byc moze w maju beda pierwsze listki, kto wie?

czwartek, 18 kwietnia 2013

Boys



środa, 17 kwietnia 2013

2 zdjecia

Usmiech:


 

Kilka sekund pozniej juz jego brak:



Kocham cie Syropie

Po raz setny w tym roku zlapalam jakies chorobsko. Widac, starosc nie radosc - bezsenne noce nie dla mnie i nie dla mojego systemu immunologicznego. Mecze sie z krawawiaca rana na gardle, mecze i mecze, az tu nagle przypomina mi sie Syrop z Cebuli. Googluje, czytam o wlasciwosciach i juz wiem, ze jesli chce uniknac antybiotyku musze sie z nim przeprosic, sprobowac chociazby kuracji. I kurcze, nie wiem jakim cudem, pije to cholerstwo dopiero dobe i czuje sie o niebo lepiej, zdrowieje, bol przechodzi. Bol, na ktory nie dzialal juz paracetamol, ani nurofen. Wiec kocham Cie Syropie z Cebuli! Cmooook!

wtorek, 16 kwietnia 2013

Przedszkole

Dzis pierwszy dzien Romka w przedszkolu. Mielismy spore watpliwosci (nadal zreszta je mamy!), czy go w ogole posylac tutaj do przedszkola - nie bardzo sie to oplaca, bo zaraz wyjezdzamy, ani sie nie zadomowi tutaj, ani nie skorzysta wiele, ale ostatecznie poszedl. Poszedl i zobaczymy co dalej. Wczoraj przez pol dnia slyszalam: maaamooo, mi sie nuuudziiii. Wiec skoro sie  nudzi, to bedzie kilka bodzcow, ktore ta nude przelamia :-) Cieszyl sie rano bardzo pelen zapalu. Dzis tylko godzinka z tata, jutro godzinka samemu, a w pon, wt caly dzien i sroda do 12:30. Jesli wytrzyma te cale dni...

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Spioch wielki

Ignasiek jest ogromnym spiochem. Cale dnie przesypia. Drzemka poranna trwa do 14tej (oczywiscie z przerwami na karmienie, po ktorym od razu usypia). Potem chwilka aktywnosci i znow spanko. Najlepiej spi mu sie na swiezym powietrzu, wiec, gdy tylko nie leje ubieram go odpowiednio i wyprowadzam w wozku do ogrodka.
W nocy Ignas spi u siebie w lozeczku, co jest nowoscia w naszym domu, bo kazde dziecko spalo z nami. Jemu jest dobrze u siebie, wiec nie musze go do nas zapraszac.
Jak nie spi, to pieknie sie usmiecha, oglada karuzelke, lezy na macie i husta jak szalony w hustawce. I wszystko go cieszy, wszystko bawi. Jest takim zlotym dzieckiem, kochanym niemowlaczkiem...
Co jeszcze? Lubi lezec na brzuszku i cwiczyc szyje, powoli zaczyna odkrywac istnienie wlasnych rak, lubi laskotki w stopy, nasze wspolne rozmowy, gaworzenie oraz wodzenie oczami za zabawkami, ktore maja oczy i buzie.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Zimno!

No niech mi ktos powie dlaczego jest tak zimno? Mam juz serdecznie dosc tej pogody.

niedziela, 7 kwietnia 2013

i jeszcze zdjecia




 



 Wczorajsze zdjecia.



sobota, 6 kwietnia 2013

Wiosna!

Anglia postanowila pokazac nam pogodowe popisy nim wrocimy do Polski. Przez tyle lat zimy nie bylo, wiec na koniec naszej emigracyjnej przygody, tak zeby sie chyba popisac przed nami sypalo sniegiem i mrozilo na przelomie marca i kwietnia. Zebysmy nie mowili potem, ze Anglicy to zimy nie znaja. Ok, wiec zima byla. Byla. A teraz, od dzis, jest wiosna. Bo caly dzien slonca, bo 8 stopni na plusie, bo bezwietrznie.
Wyszlismy z domu o 11:30, wrocilismy na 17:30, na bajki. Dzieciaczki wyszalaly sie na swiezym powietrzu, Romek zasuwa na rowerze jak szalony, dziewczyny na hulajnogach pobijaja rekordy predkosci, a i Ignas zachwyca. Zachwyca i oczarowuje mnie, bo jest "samoobslugowy" - CALY spacer przespal. Przygladamy sie jemu, poznajemy i coraz wyrazniej dociera do nas, ze jest bardzo, bardzo spokojnym egzemplarzem. Jest bardzo podobny do Ninki jak byla w jego wieku: spi duzo, sam zasypia, zasypia wszedzie (lozeczko, wozek, auto, nosidlo, hustawka), a jak nie spi, to sam sie "bawi" - obserwuje swiat, gada do siebie, do zabawek, do rodzenstwa. Nie moge narzekac, mam latwo i przyjemnie, mimo tego, ze w nocy sie budzi kilka razy. Coz - nobody's perfect.

piątek, 5 kwietnia 2013

Ignacy paszportowy

środa, 3 kwietnia 2013

Ferii cd

Kolejny dzien w calosci spedzony poza domem. Bylismy na grupie, byly lekcje spiewu, potem malowanie glinianych figurek, ktore powstaly wczoraj, a na koncu lunch. Slonce bylo piekne, humory dopisywaly, dzieci byly najedzone, wiec jeszcze poszlismy do parku i na dobitke na plac zabaw. Tata zrobil nam obiad. Teraz graja wszyscy w Piotrusia, kartami, ktore przyszly dzis w paczce od babci Marysi. Mily, aktywny dzien! Pani prowadzaca lekcje spiewu podeszla po zajeciach do mnie i doslownie poprosila, by Ninka chodzila na zajecia z choru koscielnego. Byla zachwycona jej glosem, wyczuciem muzycznym i tym, jak bardzo Ninka angazowala sie w zajecia. Dla nas nie jest to zadna nowosc - Ninka jest wyjatkowo muzyczna i wlasciwie mozna powiedziec, ze jej talent, to cos do czego ma wyjatkowy dryg, zostal dosc wczesnie odkryty. Wiemy w czym ja wspierac i w ktorym kierunku pomagac rozwijac skrzydla. Muzyka to cos dla niej!
Fajnie jest spedzic tak duzo czasu z wlasnymi dziecmi. Rozmawialismy dzis o bezdomnosci - na chodniku lezal bezdomny i dzieci dziwily sie dlaczego. Romek byl przerazony, ze ten pan nie ma domu, ale optymistyczna Emilka trzezwo zauwazyla, ze przynajmniej ma spiwor! Roman nie dawal za wygrana i z zalem stwierdzil, ze co prawda ma spiwor, ale nie ma koldry.
Rozmawialam z nimi rowniez o tym, co to jest adopcja i domy dziecka (a wzielo sie to z tego, ze Emi chciala wiedziec kim jest Brad Pitt). Gdy jej powiedzialam, ze byc moze i my kiedys adoptujemy dziecko stwierdzila, ze to zly pomysl i ze (cytuje) "zniszczyloby to nasza rodzine".
Ciekawe te rozmowy nasze, ciekawe dzieciaki.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Wielkanoc, urodziny i ferie

Nasze ostatnie swieta w Anglii - Wielkanoc - troszke nietypowe, bo w sniegu. Cala reszta juz do przewidzenia: bylo domowo, leniwie, spacery dlugie, kilka spotkan.
Ninka i Romek obchodzili swoje urodziny (jednego dnia zorganizowalismy tort, swieczki, prezenty). Nina dostala wymarzone zwierzatka z buteleczkami do karmienia - caly dzien slychac w domu mlaskanie i cmokanie oraz odglosy zwierzat domagajacych sie butelki. Romek natomiast jechal do sklepu, by wybrac prezent - wymarzone autko zdalnie sterowane. Wrocil z helikopterem. Nagle zmienil zdanie i chcial helikopter.
A teraz mamy 2 tygodnie ferii. Zapowiada sie calkiem dobrze. Jest coraz cieplej, za tydzien moze byc nawet kilkanscie kresek powyzej zera - NARESZCIE. Dzis bylo slonce i po raz pierwszy "zaliczylam" karmienie Ignasia na swiezym powietrzu. Przyjemne to to nie bylo (plecy podwiewa mimo kurtki), ale znaczy to tyle, ze wiosna nadchodzi. A wraz z nia, takie jak dzis, spacery kilkugodzinne.
Bylismy dzis rowniez na grupie, gdzie Emilka i Ninka odkryly lepienie z gliny. Przez 2 godziny z zapalem godnym nasladownictwa tworzyly jakies stworki i koszyczki, ktore jutro trzeba bedzie tylko jeszcze pomalowac. Romek nudzil sie w trakcie tych zajec troche - polepil, polepil i zaraz szukal lepszego zajecia, najlepiej, zeby mialo ono 4 kolka i jezdzilo.
Ignas zrobil sie jeszcze bardziej "kumaty" - przewidywalne sa jego zachowania, duzo spi, je pieknie, jest bardzo spokojny i przestal tak czesto plakac - wydaje mi sie, ze juz sie nauczyl, ze zmiana pieluszki, to nie tragedia i ze chwilka chlodu, bez pieluszki i spiochow nie oznacza, ze zamarza na smierc. No i jest ogolnie takim spokojnym maluszkiem, lubi pospac na spacerach, w aucie, w nosidle, wszedzie. Sam usypia, bez marudzenia. Kochany niemowlaczek :-)

Współtwórcy