wtorek, 21 lutego 2017

Luty jest do dupy

Czas pędzi, zegarek tyka, wydarzenia po sobie następują, zdjęcia się mnożą. Od dłuższego czasu nie mogę się zabrać za nic. Zwalam wszystko na przesilenie zimowo - wiosenne, chociaż w głębi duszy wiem, że to przemęczenie moje. Ciało daje o sobie znać chorobami ciągnącymi się łańcuchowo, ledwo z jednej wyjdę, zaraz w drugą wpadam. Po kilku dniach zdrowia, kolejna infekcja. Więc właściwie funkcjonuję w trybie rezerwowym: robię tylko to, co absolutnie konieczne. A blog i malowanie do takich nie należą, więc mam obecnie przerwę w tych aktywnościach. Liczę jednak, że pod koniec tego tygodnia uda mi się uporządkować zdjęcia, filmy i wspomnienia - wtedy powinien pojawić się post zbiorczy z lutego. Zresztą, luty zawsze był do dupy.

Współtwórcy