poniedziałek, 30 listopada 2009

Choinka, a nawet dwie

Zdaje sobie sprawe, ze jest to absolutne przegiecie, ale mamy juz w domu choinke! A nawet dwie! Pewnego dnia Grzes wrocil z pracy i powiedzial, ze u nich w biurze JUZ ubrano choinke. Dziewczyny skoczyly na niego z blagalnym "myyy teeez chceeemyyy!" i tato, bedac zapewne pod urokiem swych coreczek, nie namyslajac sie zbyt dlugo, zgodzil sie na bozonarodzeniowe drzewko juz pod koniec listopada. Ninka i Emilka najpierw ubraly drzewko zeszloroczne wykorzystujac "stare" ozdoby. Mialy przy tym mnostwo dobrej zabawy, kilka szklanych bombek sie rozbilo, najbardziej cieszyly kolorowe swiatelka, pierzaste lancuchy i - co pewie nie dziwi - dominujacy kolor swiatecznych ozdob, utrzymany w ulubionej kolorystyce Emilki, czyli w rozach i fioletach.
Rodzicom jednak zamarzyla sie choinka inna, w tradycyjnych zielono - czerwonych odcieniach. I taka jest oto geneza drugiego, swiatecznego drzewka, ktore pojawilo sie u nas w domu. Oto i ono:

Po gremialnych ogledzinach stwierdzilismy, ze zdecydowanie brakuje tu kilku akcentow zlotych, ktore to pewnie pojawia sie w najblizszych tygodniach. No i jeszcze dopieczemy pierniczki, ktore (mam taka wiare i nadzieje) nie zostana zjedzone przed Wigilia i zawisna na choince.

Miejsca na 2 drzewka w salonie nie mamy, wiec choinka rozowa zostala przelokowana do Emilki pokoiku. Co - jak widac - zachwyca Eme.

Oprocz przedwczesnego swietowania same dobre wiesci: chorzy jestesmy! Wszyscy! Oczywiscie z lekkim przymrozeniem oka to pisze, bo choroba jako taka nie cieszy, ale ze jest w miare lekka w przebiegu, to bardziej chyba niz na chorowaniu skupiamy sie na tym, ze mamy dodatkowo kilka "wolnych", wspolnie spedzonych dni. Zarowno Emi, jak i Grzes wagaruja i jest w domu bardzo odswietnie.

poniedziałek, 23 listopada 2009

Ostatni raz ten temat,

... bo to juz koniec definitywny z pieluchami. Ninka od 4 dni spi w nocy bez pieluchy, na wyjsciach sika w "duzych" kiblach, a w domu sama "wola", ze chce to lub tamto. A czasem po prostu idzie do wc, zalatwia potrzebe, zawartosc wylewa do toalety, zamyka deske, splukuje, naciaga majteczki i spodnie. No kurcze co za dzielna dziewczyna!

niedziela, 22 listopada 2009

Artystyczny weekend

Nasza rodzina. Rys. Emi.



Emi dzis od rana o choince. Ze snilo jej sie jak ubierala, a kiedy juz beda swieta, a kalendarz nowy by sie przydal, a tata na czubku takie cos zawiesi (mamooo, jak to sie nazywa?) i ze trzeba pierniczki upiec, wiec kiedy piekarnik naprawimy... Niechcacy w swiateczny nastroj wprowadzil ja widok choinki wyciagnietej wczoraj z czelusci naszej stajni augiasza (dzieki bogu juz wysprzatanej). A potem bylo rysowanie choinek i prezentow i w ogole bardzo artystycznie nam ten weekend mija. Emi malowala obraz na blejtramie - autoportret w akrylach. Jeszcze nie skonczony, wiec nie pokazuje narazie. Nina byla zajeta w tym czasie eksperymentami z mieszaniem farb, choc trzeba przyznac, ze tez cos tam kolorowego stworzyla. O poranku natomiast wymyslalismy piosenki o Romku. Hitem teksciarskim byly utwory Emilki:

"Idzie Romek, idzie
Uderzyl sie o plotek
Romek - ten mlotek"



Albo takie cos:

"Plywa Romek u mamy w brzuchu,
Plywa, plywa i uderzyl sie w glowe...
...o kosc!"

poniedziałek, 16 listopada 2009

Menu

Emi wrocila ze szkoly. Zgadnijcie co jadla dzis w stolowce szkolnej na obiad?
Pizze, frytki, baked beans i ciastko na deser.
Niby jarzynowki, schabowego z ziemniakami i buraczkami sie nie spodziewalam, ale jednak...


Wcale mnie juz nie dziwi jej entuzjazm stolowkowy.

niedziela, 15 listopada 2009

Imie

Dziadek Czelusniak prosil kiedys o zdjecia "straszne". Bylo to przy okazji halloween. Tak wiec wczorajsza sesja zdjeciowa z dedykacja dla dziadka i z mysla o nim.

Jak to mowia: niedaleko pada jabklo od jabloni. Jablka byly wyzej, oto jablon:

Dzieci w szkolach angielskich maja godzinna przerwe na lunch, w czasie ktorej moga jesc albo kanapki przyniesone z domu, albo obiad ze stolowki szkolnej. Emi jada kanapki, bo nie chcemy, zeby nabrala zlych zwyczajow zywieniowych. Ale jak sie okazuje jedzenie tzw hot dinner, to cos wiecej niz tylko posilek... Po prosbach Emi zdecydowalismy, ze bedzie mogla jesc raz w tygodniu cieply lunch. Jest to dla niej bardzo wazne i juz od kilku dni dopytuje kiedy bedzie w koncu poniedzialek (bo wtedy wlasnie ma obiecany obiad szkolny). Tak wiec, mimo ze weekend ma sie ku koncowi, perspektywa poniedzialku i pojscia do szkoly wcale nie maluje sie naszej corce w ciemnych barwach. Wrecz przeciwnie: zadanie odrobione, ksiazeczki z biblioteki przeczytane, Emi wybawiona z rodzicami i siostra (wlasnie biegaja po gorze z takim lomotem, ze sufit trzeszczy i bawia sie w terminatora. Nina wystepuje w tej zaszczytnej roli...)
Ninka juz odpieluszona. Nie bralismy dzis na basen nawet wlasnego kibla: Nina z checia sikala w publicznym :-)
No, ale mialam napisac o imieniu dla mlodego. Nie bedzie ani Mohamed, ani Ahmed. Od samego poczatku krecilismy sie wokol trzech imion meskich: Jeremi, Jan i Roman. Jeremi znudzil sie nam juz po krotkim czasie. Nie bylo jak zdrabniac i wlasciwie tylko po angielsku brzmi ladnie. Jasiek gdzies przepadl, wlasciwie bez wyraznej przyczyny. Najwidoczniej chlopczyk, ktorego spodziewamy sie pod koniec marca nie jest Jankiem i juz. A Romek jak sie nam podobal, tak do tej pory nam pasuje i mlody wlasciwie jest juz Romkiem od dluzszego czasu. Dziewczyny wolala na niego Jomek (aszzz to "R"!), Emilka nauczyla sie pisac Romek i podpisuje tak obrazki, na ktorych coraz czesciej pojawiaja sie w trojke (z Ninka). A rodzice, no coz, doczekac sie juz Romeczka nie moga! Niby ciazy zostalo juz mniej niz wiecej (18 tygodni), ale i tak marzec to jakas baaardzo odlegla przyszlosc. Rozgladamy sie za wozkami, a ja z najwieksza przyjemnoscia przegladam maluskie spioszki, spodenki i inne cudenka w kolorystyce granatowo - oliwkowej, z czolgami i ciuchciami. Co za odmiana po falbanach rozowych i wzorach kwiecistych! Jeszcze nic nie kupilam, ale nie recze za siebie przy najblizszej wizycie w mothercare ;-)))
Romek jest Romkiem, bo (jak zwykle) szukalismy imienia w miare miedzynarodowego - brzmiacego tak samo po polsku i po angielsku. Sami mamy dosc przebojow przy spotkaniach z angielskimi urzedami, przychodniami, przedszkolami, szkolami i wlasciwie przy kazdej innej okazji. Literowanie i ciagle poprawianie wymowy jest najzwyczajniej w swiecie frustrujace. Imie mialo byc zatem znane tez w anglosaskim kregu kulturowym.
Poza tym mialo byc krotkie, im krotsze tym lepsze.
I mialo byc sredniopopularne.
A po czwarte, mialo sie latwo zdrabniac. A Roman jest Romeczkiem, Romusiem i Romkiem, wiec hmm... czegoz chciec wiecej?
No... moze juz jego samego po tej stronie brzucha.

sobota, 14 listopada 2009

Nina juz sika do nocnika!


Brawo Nina!!!
Ninka od wczoraj sika do nocnika!
Od wczorajszego popoludnia zuzyla jedna pieluszke (na noc) i przytrafila jej sie jedna wpadka z zasikanymi spodenkami. Poza tym korzysta z nocnika, jakby robila to od co najmniej roku. Sama wola, ze sie jej chce i jest baaardzo dumna z nowej umiejetnosci. Chwali sie wszystkim dookola, ze "potjafi jobic duzie siku" i nawet babcie w rozmowie telefonicznej poinformowala, ze "jest duzia dziewcinka". I chyba rzeczywiscie ma racje, jest juz duza, pampersy wlasnie poszly w odstawke, a zamiast nich nosimy na spacery siatke z nocnikiem :-)
Wczoraj odpieluszanie wyszlo zupelnie spontanicznie: Emilka poszla do kibelka i zapytala Nine, czy tez chce, na co mlodsza stwierdzila, ze ona chce majtki, a nie pieluche! Majtki? Prosze bardzo. I tak juz zostalo. Dzis rano (my spalismy jeszcze jednym okiem) dziewczyny sie obudzily i razem do wc pobiegly na wspolne sikanie! Emi Nine wycalowala i pochwalila za pelen nocnik... Tak wiec miala starsza siostra swoj udzial w odpieluszaniu siostry. Byla inicjatorem calej akcji (po czesci) i dobrym przykladem.
Kurcze, ale sie ciesze!!! Bezproblemowo poszlo!!!

czwartek, 12 listopada 2009

Glownie o Nince dzis

Na poczatek zdjecia.

Glupi osiol ugryzl Ninke w czasie wycieczki na farme:

Farma - miastowe dzieci maja "takie specjalne zoo"z wiejskimi zwierzakami:

Nina kocha koty:


Ale czy one kochaja Nine?

Czasu na pisanie nie ma. Codziennie rano wybywamy z Ninka "w swiat", potem powrot, obiad, Emilke odebrac ze szkoly, obiad po raz drugi, bajki, rysowanie, ksiazeczki, tata, kapiel... i juz na nic sily nie zostaje. Jedynie na kubek mleka z miodem i opaslego Mysliwskiego (dzieki mu za te 500 stron!).
Tak wiec skrotowo z najwazniejszych wiadomosci:
1. Przelom nr jeden. Emilka po raz pierwszy od wrzesnia z checia idzie do szkoly i calkiem zadowolona z niej wraca. Jak do tej pory panowala w tej kwestii swoista rownowaga: albo poranki byly mile, a wieczory placzliwe, albo na odwrot. Od kilku dni widze prawdziwa poprawe: Emi znow jest ta beztroska, szczesliwa dziewczynka co dawniej. Mysle, ze podstawowym czynnikiem, ktory wplynal na ta zmiane jest nawiazanie przez Emilka nowej przyjazni klasowej (z Kaiklen).
2. Przelom numer dwa. Mielismy za soba piersza probe odpieluszenia Ninki. I skonczylo sie na tym, ze mala po prostu przestala sikac. W ogole. A gdy juz sie nazbieral caly brzuszek, to strasznie plakala, ale za zadne skarby na nocnik nie siadla.
I tu jest wlasnie zmiana. Od 2 dni praktykujemy powolne przyzwyczajanie Ninki do sikania do nocnika. Narazie rytualem stalo sie sikanie dwa razy na dobe: tuz po przebudzeniu i tuz przed kapiela. Ninka cieszy sie bardzo, ze "jest juz duza dziewczynka" i "ze potrafi sikac do nocnika". Jak juz ocenimy, ze jest gotowa, to przyjdzie czas na pozbycie sie pampersa takze w ciagu dnia. Tak wiec koniec pieluch blizej niz dalej!
Poza tym zmiany w dziewczynach raczej ewolucyjne: Ninka z dnia na dzien coraz piekniej mowi. Zna zaskakujaca mase slow, wypowiedzi buduje z calych zdan, niejednokrotnie zlozonych (np: "Tata powiedzial, ze...") oraz posluguje sie coraz bieglej czasami ("bylam, robilam...").
No i nie wiadomo skad umie liczyc po angielsku do 15 (!!!) - bezblednie! Po polsku czasem myli sie i pominie ktoras cyfre, a po angielsku absolutnie bez zajakniecia. Wczoraj nam az mowe odjelo, gdy zaczela liczyc paluszki zaczynajac od one, two, three...
Ninka weszla rowniez w okres wzmozonego socjalizowania sie z rowiesnikami. Jeszcze nie sa to zabawy tak zaawansowane jak z Emi, ale juz powoli widac, ze interesuje sie innymi dziecmi. Podglada, ale takze dolacza sie do zabaw. Nadal jest z boku, ale widac, ze coraz czesciej towarzystwo innych zaczyna ja co najmniej frapowac. No i (podobnie jak siostra) ciagle pyta o uczucia i postepowanie innych (dlaczego chlopczyk placze? dlaczego ona zabrala lalke? itp). Chce by tlumaczyc jej ludzkie zachowania i interakcje, nawet te zaobserwowane w ksiazeczce, na zdjeciach, lub na bajkach.
Ulubiona bajka jest Krecik :-)
Ze sie tak wyraze: standard w tej rodzinie.
Ale i te godzinne oglada z zapartym tchem.
Uwielbia plywac na basenie, skacze do wody z brzegu nie zwazajac na to, ze od czasu do czasu "pozwalam" jej zanurkowac ;-) Na wodnej zjezdzalni potrafi spedzic dobre 15 minut.
Podpatrzyla siostre i pisze pierwsze literki drukowane (A, O, I, T, N). Potrafi je tez nazwac i odszukac w tekscie.
(Kurcze, te drugie dzieci rzeczywiscie rozwijaja sie jakos szybciej. Pamietam, ze moj brat nie mial jeszcze 5 lat i juz czytal...)
I na koniec jeszcze jedno: Ninulka jest coraz bardziej chetna do wspolpracy. Prawie zupelnie wyeliminowalismy uciekanie na ulice. Zawsze podaje raczke i idzie ze mna po chodniku. Cwiczymy to namietnie, bo juz niedlugo bede zajeta pchaniem wozka z malym i nie bede mogla biegac za Ninka ratujac ja co krok! A jednak smycze dla dzieci nie sa moja bajka. Zostawiam je innym :-)
Nastepnym razem wiecej o Emilce. I o mlodym, ktory nie jest juz bezimiennikiem :-)

niedziela, 1 listopada 2009

Waga

A to ci niespodzianka! Wchodze dzis na wage, a tu nawet pol kilograma mi nie przybylo od ostatniego wazenia. A bylo to 10 tygodni temu! To prawdziwy sukces w ciazy (kto byl, ten wie o czym mowie...).
A propos rozmiarow: z wrazenia (!) zapomnialam wczesniej zanotowac, ze maly ma juz 15 cm (mierzac bez nozek), a calosciowo okolo 25 centymetrow! Wierzyc sie nie chce, bo wcale jakos go mocno w brzuchu nie czuje, czasem malego kopniaczkami mi w zebro pusci, czasem podplynie i tyle. Spokojniejszy jest nawet od Niny :-)

Współtwórcy