niedziela, 9 maja 2010

k-o-l-k-a-?

Zeby to nie bylo to! Dzis Romek mial prawdziwy atak kolki - przez ponad 1,5 godziny plakal, prezyl sie i cierpial niemilosiernie. Bol nachodzil go falami przerywany zupelnym spokojem lub wrecz snem. Stad tez moja pewnosc, ze to kolka. I mam wielka nadzieje, ze byl to jednorazowy incydent, bo doprawdy widok malucha tak potwornie placzacego rozdziera serce. Tym bardziej, ze pomoc nie za bardzo jest jak...
Tak wiec - tfu, tfu - zeby to nie byla kolka...

Znajoma z polskiego klubu - Helena - wzruszyla mnie niecodziennie. Otoz mama Heleny (sedziwa pani, w wieku ponad 80 lat!) wydziergala specjalnie dla Romeczka ten oto, blekitny sweterek... Gdy tylko sobie wyobraze, ze ktos absolutnie mi obcy, ktos kogo nie widzialam nawet na oczy, poswieca swoj czas, swa uwage i energie na to, by zrobic mi (Romkowi?) przyjemnosc i obdarowac nas wlasnorecznie zrobionym prezentem, to nie znajduje slow by podziekowac nalezycie. To piekny gest. Niecodzienny.



0 komentarze:

Współtwórcy