piątek, 15 października 2010

Pl - pierwsze wrazenia

Jestesmy w Polsce. Podroz minela nam szybko i przyjemnie. Dziewczyny oraz Roman to dzielne dzieciaki i wytrawni podroznicy. Jestem z nich bardzo dumna.
Pierwsze moje spostrzezenia z Polski w punktach:
1. Pospiech! wszyscy sie gdzies spiesza, pedza, leca. Jazda autobusem przypomina jazde w wesolym miasteczku na kolejce.
2. Zimno! Jednak te 10 stopni robi roznice. Zmarzlam wczoraj.
3. Ludzie tacy pochmurni i szarzy na twarzy, ale jednoczesnie bardzo mili i sympatyczni, gdy ich zaczepic. Wszyscy nam ustepuja miejsca w autobusach i tramwajach!
4. Ulice szare - modny jest nadal czarny, bury, szarobury, szary, ziemisty... itp. Polki wg moich obserwacji boja sie kolorow i eksperymentow garderobianych. Na masowa skale przypomina to mundurki chinskie. Widac baaardzo duza roznice miedzy ulica nagielska (nawet zapyzialego Sheffield) a ulica polska.
5. Drogo! Tak drogo jak w Anglii. A srednia nadal 3 tysiace z hakiem. Angielska 9. Starsi ludzie biedni - znoszone plaszcze, cerowana odziez.

Bylismy wczoraj na Rynku, obowiazkowo na kawie w Powincji, w galerii w sukiennicach i na obiedzie u Babci Maliny (pieczone pierogi z miesem kroluja, nawet Nina sie skusila na kilka). Spacerowalismy po naszych uliczkach (trafilismy miedzy innymi na moj wydzial; okazalo sie, ze go przeniesli!), ale w duzym pospiechu, bo bylo zimno i wietrznie, a ja bylam typowo po angielsku ubrana - bluzeczka i kurteczka... A tu juz chyba czas na czapki, szaliki, rekawiczki. Bylo fantastycznie zobaczyc te swoje miejsca, poczuc sie w domu. Znow sobie obiecujemy szybki powrot, choc rzeczywistosc finansowa bywa bardzo brutalna i pewnie znow skonczy sie to jedynie mzonkami o Krakowie. Niezbyt to optymistyczne, ale prawdziwe. I jak zwykle w zetknieciu z Polska pojawiaja sie te niemile uczucia, ktorych chcialoby sie nie miec. Zazdrosc, ze inni moga tu mieszkac, a my nie dajemy (nie dalismy i nie dalibysmy) sobie rady finansowo. Takie poczucie, ze nas ta Polska - brzydko mowiac - troche w dupe kopnela i ze musimy za chlebem gdzies daleko sie platac.
Dziewczynki przeszczesliwe - dom babci, to taki prawdziwy babciny dom. Jest w nim mnostwo ciepla, duza rodzina, gory zabawek i ksiazeczek, PIESEK Falko, pyszne jedzonko.
Romek zachwycil rodzine. Rozdaje usmiechy i lapie za serce doslownie kazdego.
Spotkan mamy mnostwo - dzis z Robertem i maja mama. Jutro z tata i jego rodzina.
Mam mnostwo slicznych fotek, ale czasu teraz brak, wiec chyba dopiero w Sheffield zajme sie galeria i wszytko hurtem wstawie. Zmykam i jesli czas pozwoli cos tu napisze z Krakowa.

0 komentarze:

Współtwórcy