czwartek, 7 sierpnia 2008

Update



Troche sie wakacyjnie rozleniwilismy i malo pisze. Coz, pogoda ladna, to w domu niewiele siedzimy, staramy sie kazda chwile spedzac na swiezym powietrzu, tym bardziej, ze nie wiadomo kiedy sie lato skonczy. Dziewczyny, jak widac, rosna. Emilka postanowila, ze bedzie czlowiekiem - pajakiem. Konsekwentnie wprowadza plan w czyn, co widac na fotce u gory i w dole:


Ninka dzielnie za nia kroczy. Wiem, pisalam, powtarzam sie. Ale z dnia na dzien Ninie udaje sie coraz wiecej - podpatruje kazdy ruch starszej siostry i dzieki temu rozwija sie bardzo szybko. Zaczyna powtarzac zaslyszane slowa. Wczoraj wprawila nas w zdziwienie, gdy wlaczyla mowiaca zabawke i powtorzyla po niej slowo "red". Dzis z samego rana mowila juz "blue". Wychodzi jej to rewelacyjnie! Oczywiscie nie na kazde nasze: "Nina, powiedz..." chce jej sie demonstrowac erudycje (w koncu to ona decyduje kiedy i co mowi!), ale obiecuje nagrac tych kilka slow i tutaj wstawic. W jej slowniku jest rowniez slowo "noga" a wczoraj powtarzala za mna "tu" pokazujac na obrazki w ksiazeczce. Z dzwiekonasladowczych wyczynow: zegar - "tik-tok"; kotek - "maaau", piesek - wiadomo jak; rybka - "(pl)um; siku - "sssiii"; auto, odkurzacz, suszarka - "buuu"; gorace - "syyy"... no i na tym zakoncze, bo juz mnie sama to nuzy ;-)

Emcia ma wakacje w przedszkolu, wiec cale dni spedzamy razem. Prowadzimy rozmowy trwajace godzinami. Malej buzia zamyka sie tylko w czasie snu, odpowiadam na setki pytan dziennie i przez caly czas musze byc "zwarta i gotowa", bo Ema atakuje non - stop. Zaglebia wszystkie dziedziny zycia, chce wszystko wiedziec, a najlepiej zobaczyc. Z pomoca przychodzi internet: bez przerwy pokazuje malej a to jak wyglada lawa, wulkan, kosmos, a to plemniki, innym razem dinozaury, czy mapa swiata...

Internet sluzy nam rowniez jako zrodlo wiedzy o muzyce - ale o tym - obiecalam sobie - napisze kolejnym razem, bo chce umiescic tu ulubione teledyski Emilki oraz Ninki (a nie umiem jeszcze, musze sie nieco podszkolic w obsludze bloggera) .

O tym rowniez wspominalam kilka tygodni temu: Nina sama je. Ale tak zupelnie sama. Nie ma mowy o tym, by przyjela chociazby lyzeczke jedzenia od kogokolwiek innego niz Nina. Nie pamietam kiedy ostatnio ja karmialam. Dwa miesiace temu, moze wiecej... Tak wiec "obsluge lyzeczki + otwieranie buzi" ma juz opanowane calkiem dobrze. Je, jak kazde dziecko w jej wieku to, co lubi. I basta. A lubi gotowanego kurczaka, jogurty, pomidory, ser zolty utarty, chleb, banany, makaron. Ze stalych hitow, to tyle. Od czasu do czasu skusi sie na inne potrawy, ale generalnie jest tradycjonalistka i trudno namowic ja na eksperymentowanie z kuchnia. Oczywiscie absolutnym hitem sa slodycze, ale o tym w przyszlosci slow kilka w osobnym poscie.


A tu juz mis. Emilka - jak widac - podeszla do niego z ograniczonym zaufaniem.

Kulki (nazwe zna zapewne moja tesciowa), ktore tak uroczo prezentuja sie na fotce sa parzace! Dziewczynki znalazly je gdzies w ogrodzie botanicznym, pobawily sie chwilke, po czym zdumione wyskoczyly z krzakow trac rece jak po spotkaniu z pokrzywami.

No prosze, mis calkiem lagodny:

Botanicznie sie zrobilo, a to i tak tylko mala czesc zdjec kwiatow, lisci i patykow, ktore mieszcze w swoich archiwach. Blog z dzieciowego przechodzi transformacje w kwiatowy ( "dzieci - kwiaty"?). Ale, czy mozna przejsc obok takiego okazu i nie strzelic mu kilku fotek - wyglada zupelnie jakby go biale motyle obsiadly! A jak oszalamiajaco pachnie!

Czasem robimy tacie niespodzianke i odwiedzamy go w czasie lunchu - idziemy razem na spacer, na paczka, kawke, albo pokarmic wiewiory i golebie.

0 komentarze:

Współtwórcy