wtorek, 27 maja 2008

Gwiazdy nie tancza na lodzie

Spoznilimy sie nieco na lodowisko, ktore - podobnie jak wszystkie niedzielne atrakcje w Sheffield - czynne bylo do 16tej. Zdazylismy jedynie wejsc na kilkanascie minut i poogladac mecz hokejowy kobiet. Obiecalam Emi, ze nastepnego dnia z rana my rowniez wybierzemy sie na slizgawke.
I wszystko bylo pieknie i cudownie sie zapowiadalo. Mileczka przez caly wieczor opowiadala, ze bedzie sie slizgac na lyzwach, pokazywala "na sucho" jakie piruety bedzie krecic i jak pieknie bedzie tanczyc.



Nastepnego dnia kupujemy bilety, pozyczamy lyzwy i ladujemy sie na lod.
A tu nagle, zupelnie nieoczekiwanie dla Emi, okazuje sie, ze lod jest... sliski! Ha, tego sie moja corka nie spodziewala. I pisk, i krzyk i protesty, ze sie wywroci, ze jest slisko i ze ona juz nie chce. Nie nalegalam na dalsze proby. Emilka sciagnela lyzwy i pozostawila mnie na tafli sama. A ze jestem ogromna milosniczka tego sportu wykorzystalam okazje i przypominajac sobie czasy swego dziecinstwa (mlodosci?) w Niemczech, gdzie na lodowisku bylam co najmniej 3 razy tygodniowo, postanowilam poszalec nieco i pojezdzic.


0 komentarze:

Współtwórcy