czwartek, 3 maja 2012

Wstrzasnieta - znow pisze o sobie

Obudzilam sie dzis strasznie chora. Gardlo, glowa, goraczka - staly zestaw objawow. Znow ratuje mnie lemsip. Wlaczylismy grzanie, bo sie w domu w tym zimnie i wilgoci wytrzymac nie da.
Nagrywam nadal, slucham historii, rozmawiam. Jestem tym wszystkim kobietom niezmiernie wdzieczna za zaufanie. Czesto sa to tak bardzo intymne historie, prawdziwe uczucia, nieskrywane lzy, wzruszenia, radosci i smutki. Jestem pod ogromnym wrazeniem tego, co slysze. Zaczynaja do mnie docierac nagle zaskakujace prawidlowosci zycia na emigracji. Zawsze mi sie wydawalo, ze to tylko ja tak mam, ja tak czuje, ja tak postrzegam... Alez sie mylilam!
Napisze tu tylko o jednej sprawie. Nie chce zdradzac za wiele przed spisaniem, wiec podam tylko ten przyklad. Jestem tutaj siodmy rok. I nie mam ani jeden przyjaciolki Angielki. Powiem wiecej: nie mam ani jednej znajomej Angielki. Ani jednej osoby, ktora moglabym zaprosic na kawe, ktora mnie by chetnie u siebie goscila, z ktora bym sie mogla gdzies umowic... Katastrofa, prawda? I przez te wszystkie lata emigracji myslalam, ze to widocznie ja jestem jakas wybrakowana, tredowata, odpychajaca i odrzuca ludzi ode mnie. Myslalam, ze moze to przez moj niedoskonaly angielski? Moze przez gorszy samochod? A moze przez cos innego jeszcze? W kazdym razie, jasne bylo dla mnie, ze powod MUSI tkwic we mnie i ze inne kobiety, moje kolezanki Polki (ktorych nota bene mam cale multum) nie borykaja sie z tym problemem. Co wiecej, po pewnym czasie zdalam sobie sprawe z tego, ze chyba wlasnie dorobilam sie w Anglii nowego kompleksu - kompleksu nieposiadania kolezanki Angielki. I co sie okazuje? Teraz, gdy rozmawiam z polskimi mamami, to zadna z nich nie posiada ani przyjaciolki, ani nawet znajomej Angielki... Dotyczy to rowniez dziewczyn, ktore sa tutaj prawie 15 lat! Jest to problem rowniez dziewczyn, ktore tutaj pracowaly, wiec - w odroznieniu ode mnie - mialy kontakt ze swiatem "ludzi doroslych", a nie tylko z placami zabaw. I kolejne spostrzezenie: te wszystkie moje odrzucone kolezanki - podobnie jak ja - wstydza sie tego odrzucenia. Kazda z nich jest zmieszana, gdy zadaje pytanie: ile masz angielskich przyjaciolek?
Odpowiedz jest jedna: zadnej.
Nastepne zagadnienie: dlaczego?
No coz, tutaj mozna wiele dywagowac i interpretowac. Kazdy ma swoje teorie i uzasadnienia. Sa to, w zaleznosci od osoby, samooskarzenia lub szukanie przyczyn w swiecie zewnetrznym, usprawiedliwianie takiego stanu rzeczy.
Pisze o tym, bo przed nami kolejna wielka emigracja. Tam, gdzie sie wybieramy Polakow nie bedzie prawie wcale. I w obliczu powyzszych doswiadczen emigracyjnych lekko mnie to niepokoi. Gdyby nie polskie srodowisko tutaj, gdyby nie te wszystkie rodziny polskie, to pewnie bym zwariowala z osamotnienia lub co najmniej zdziwaczala. A dzieki temu, ze znam taka mase ludzi moge nie tylko funkcjonowac jak w normalnym spoleczenstwie, a jeszcze czerpac pelnymi garsciami wsparcie. Mam nadzieje, ze na tej naszej nowej emigracji tubylcy okaza sie byc ludzmi otwartymi.

No i zamiast pisac o Emi, Ninie i Romku, to pisze o sobie :-/
Poprawie sie.

0 komentarze:

Współtwórcy