niedziela, 18 września 2011

Zdjecia z kliszy

Na sobote czekalam z kalendarzem w reku. Z dwoch powodow. Wizyty u fryzjera oraz terminu w punkcie fotograficznym. Miesiac temu kupilam sobie 40 letni aparat mamiya. Zapragnelam (wiedziona przykladem innych) poeksperymentowac z fotografia analogowa. Mam jeszcze analogowa (swoja pierwsza w zyciu) lustrzanke, ale chcialam aparat duzo prostszy, duzo starszy i nie dajacy tak wspanialych, perfekcyjnych, doskonale ostrych i kolorowych zdjec. Przy okazji przegladnelam stare pudlo z kliszami i znalazlam jeden film - niespodzianke. Niewywolany i zupelnie zapomniany. Wyobrazacie sobie jaka byla moja ciekawosc zdjec z tego wlasnie filmu! Troszke sie zawiodlam, bo fotki byly sprzed 6 lat, z Polski jeszcze i przedstawialy malenka Emilke (2 miesieczna chyba). Nuuuuda nie z tej ziemi. Jest moze z 5 przyzwoitych fotek.
Dalam tez do wywolania pierwszy film z mamiyi... i och jak strasznie mi sie podoba! Ponizej moje ulubione fotki, w duzo gorszej jakosci niz w rzeczywistosci, bo skaner mam podly, ale to nie szkodzi, zdjecia (w tej jakosci tez) podobaja mi sie szalenie. W dobie doskonalosci i cyfrowosci jest to dla mnie fascynujaca przygoda. I to czekanie na efekt - niesamowite. Mimo oczywistej najwiekszej wady tego typu fotografi (cena!) bede raz na jakis czas robic zdjecia na analogu.
A i jeszcze jedno mi sie podoba - wszystko trzeba nastawiac recznie.












0 komentarze:

Współtwórcy