środa, 25 maja 2011

***

























Emi i Ninka znikaja na cale dnie. Duzo Romka wszedzie. Pominal etap chodzenia i zaczal sie wspinac i wlazic wszedzie, a najlepiej na krzesla i stoly, chociaz sofa, czy wysokim lozkiem u Ninki w pokoju nie pogardzi. Troche jest wiec porozbijany tu i owdzie, ale wszystko pod kontrola. Bardzo, bardzo duzo rozumie (powtarzam sie, wiem, ale nadal jestem w lekkim szoku, ze juz taki z niego rozumny maluch sie zrobil.)
Mam wiec z powodu nieobecnosci starszych dzieci duzo czasu i luzu w ciagu dnia. I powiem szczerze, ze wykorzystuje ten czas glownie na nicnierobienie. Jak juz zrobie absolutne minimum (pranie, zmywanie i gotowanie), to po prostu siedze na ogrodzie, bawie sie z malym, pije kawe i odpoczywam. Ciagle odkladam wielkie porzadki, okna jakies, sortowanie zabawek, wyrzucanie starych gratow. Wzielam sie natomiast za ogrod. Razem z mezem sie wzielismy i nasadzilismy troche roslin, lawke ze stolem kupilismy, a w najblizszej perspektywie bedziemy sie grodzic. Poza tym:
-Zimno ostatnio, w maju juz sie chyba cieplej powinno zrobic?
-Przyszly tydzien znow ferie. Dobrze, bo Ninka narzeka na przedszkole, a Emi na nauczycielke (notabene jedna z trzech, ktore ja ucza).
-G. jutro rwie zeba madrosci.
-Zrobilam swoja lustrzanka 10 000 zdjec. Przekrecil mi sie licznik wczoraj. Mysle, ze jakies 8 000 z tego, to zdjecia dzieci.

Dobranoc.

0 komentarze:

Współtwórcy