piątek, 25 września 2009

O wszystkim po trochu

Tydzien ma sie ku koncowi, zostalo najlepsze - weekend. Dziewczyny relaksuja sie w wannie, Emilka po 5 dniach w szkole, wyraznie zmeczona wieczorami, dzis szaleje z siostra i tata. Ogolny nastroj optymizmu i mila perspektywa wyjazdu do Polski udzielaja sie kazdemu. Nina w rozmowie telefonicznej z babcia Marysia poinformowala ja o szczegolach: "Lecimy lalolotem do Kjakowa. Do baci, Felka i dziadka". Emilka chwalila sie w szkole, ze juz za 3 dni wakacje. Dodatkowo uzupelnilam dzis dziewczynom zapasy pisakow, plastelin i innych przyborow plastycznych - radosci nie bylo konca.
Emilka codzinnie pozycza ze szkolnej biblioteki 2, 3 ksiazeczki, ktore potem czytaja z tata na dobranoc. Uczniowie w jej podstawowce maja superlatwy dostep do ksiazek - "biblioteka" miesci sie na korytarzu, wzdluz ktorego ustawione sa polki z ksiazkami. Wystarczy podejsc i pozyczyc wybrana lekture. Bez kart, zapisow, pieczatek, kolejek itp atrakcji, ktore moga zniechecac. Nie ma zadnych limitow na czytanie, mozna pozyczac ile sie chce i oddawac gdy ma sie na to ochote. Doskonale rozwiazanie!
Ponadto raz w tygodniu dzieci moga sobie kupic w szkole ksiazeczki za symbolicznego funta, poltorej. A te biedniejsze, maja zalozone cos w rodzaju "kont oszczednosciowych", na ktorych zbieraja po 20, 50 pensow na ksiazke.
Emilce szczegolnie przypadlo do gustu kupowanie ksiazeczki - mama rano wplacila funta, a potem ona mogla SAMA wybrac i SAMA kupic to, co jej sie podobalo najbardziej. Nauka stad jedna dla matki plynie- wiecej swobody i mozliwosci decyzyjnych dla naszej uczennicy.
Emi zarobila tez pierwsza nagrode (Mansel Monster Mark) - za odwage! Obronila swoja nowa kolezanke (Lily) przed chlopcami, ktorzy ponoc chcieli ja uderzyc. Wiecej szczegolow nie znam, bo Ema przezywa ostatnio okres sporego fantazjowania... Zapytac ja o dokladny przebieg wydarzen jest rownoznaczne z porazka - mozna z duzym prawdopodobienstwem zalozyc, ze bedzie zmyslac.
Byl tez w szkole fotograf. Emi ma zdjecie z Ninka, ktora tak sie zawstydzila, ze siedziala ze spuszczona glowa i ani razu nie spojrzala w obiektyw :-)
Sklepy przepelnione sa gadzetami halloweenowymi - dzis przy okazji malych zakupow spedzilysmy z Ninka spory kwadrans przy polkach z maskami, sztucznymi, poodrywanymi konczynami, styropianowymi nagrobkami (z przykladowymi napisami: I'll be back) i wszelkim innym badziewiem. Ninka troche sie bala (gadajace wampiry ludzkich rozmiarow robia jednak wrazenie na dwulatkach), ja natomiast smialam sie do lez. I nie wiem, czy to wynik postepujacej (aczkolwiek wolno) asymilacji, czy po prostu ogolny nastroj radosci zwiazny z ciaza i oczekiwaniem na kolejnego malucha (roboczo zwanego Ahmedem, ewentualnie Nikolka). Mdlosci minely prawie w 100 procentach, jestem coraz mniej senna i znow mam mnostwo energii na zycie. Co cieszy.

4 komentarze:

Hania pisze...

Optymizm bije z tego wpisu i widac,ze naprawde lepiej sie czujesz:) Sciskamy mocno i czekamy na wasz powrot ;)

Berkasiuki pisze...

Bawcie się dobrze w Kjakowie :-D

dzidulki pisze...

Dorotko,
dopiero dziś, teraz przeczytałam o Trzecim Maluchu:) gratulacje i uściski!!! i wszystkiego dobrego przez te kilka kolejnych miesięcy:) ech, jak Ci zazdroszczę... jak wspaniale:)

deKrzychu pisze...

A mu tu, wraz z calym miastem czekamy! Przylatuuuujcieeee :))))

Współtwórcy