czwartek, 9 października 2008

O wszystkim


Babcia przyslala odnalezione zdjecia z pobytu w Krakowie, wiec dzis archiwalnie:

Ptaszyska karmilismy oczywiscie:

Emi rozanielona w grodzie smoka:

Dziadek Jurek gra Emilce:

No i my, 8 lat pozniej, a na obrazie 8 lat wczesniej:





Poza tym:

wyniki badan Niny nic nie wykazaly. Mialam nadzieje, ze jej problemy brzuszkowe okaza sie byc spowodowane jakas bakteria, ktora sie po prostu zwalczy antybiotykiem. Pani doktor wysyla nas na badania do szpitala, a tymczasem mamy przejsc na diete bezmleczna, bo jest bardzo duze prawdopodobienstwo, ze to wlasnie mleko (laktoza w nim zawarta) tak dokucza Nince.

Emilka juz prawie calkiem zdrowa. Dzis byla pierwszy dzien w przedszkolu, po blisko 2 tygodniowej przerwie.

My natomiast spedzamy ostatnio czas na szukaniu domu. Musimy sie z obecnego lokum wyprowadzic w trybie dosc pilnym - nasz landlord bankrutuje i (biedaczysko...) musi sprzedac jeden ze swych 27 domow, by podniesc sie z zapasci finansowej. Tak wiec szukamy czegos nowego, liczymy, sprawdzamy, ogladamy, spotykamy sie z agentami i calkiem na powaznie myslimy o kupnie wlasnego domu. Nie wiadomo, czy w obliczu credit crunch'u jakikolwiek bank da nam mortgage i czy sie nam warunki banku spodobaja, wiec narazie wszystko to palcem na wodzie pisane, niemniej jednak wyprowadzka i wielkie zmiany juz niebawem. Obydwoje chcielibysmy raczej znalezc cos wlasnego, ale wiele zalezy tez od banku, ktory ma te nasze cztery katy sponsorowac ;-)

Znalezc cokolwiek jest bardzo trudno. I nie tylko dlatego, ze mamy wygorowane wymagania, ale raczej dlatego, ze sytuacja na rynku nieruchomosci w Anglii przedstawia sie - eufemistycznie ujmujac - raczej zle. Wiec poszukujemy: domu trzysypialniowego, o rozmiarach pokoi raczej wiekszych niz przecietne tutaj, ze slonecznym ogrodem, dosyc duzym, w bezpiecznej dzielnicy, dobrze skomunikowanej z centrum. Niby niewiele tych puntkow obowiazkowych naliczylam, ale to i tak czesto za duzo na raz i ogladane przez nas domy jak narazie nie kwalifikuja sie. Mamy na oku jeden taki, w sobote wizyta i ogladanie na zywo.

0 komentarze:

Współtwórcy