piątek, 5 września 2008

Lingwistycznie i czestochowsko

W czasie, gdy najmlodsza czlonkini naszej rodziny uczy sie wymawiac wlasne imie, warto przygladnac sie blizej nazywnictwu, jakie stosuje ( i nie tylko zreszta ja) do okreslenia moich corek. Od czasow zamierzchlych (sprzed dzieci) "przyjelo sie", ze imie jest rzecza calkiem symboliczna i stanowiaca jedynie przyczynek do wszelkich zmian, udziwnien, zdrobnien i zgrubien, ukwiecen i innych zabiegow lingwistcznych sluzacych rozmaitym celom. O celach pozniej, narazie o imionach samych w sobie.

Imie dla Emilki wybieral Tata. Bylam tak przejeta zblizajacym sie porodem, ze trudno bylo mi zdecydowac sie na ktorekolwiek z kilku wybranych. I dobrze. Bo na liscie byly rozmaite kwiatki... Szybko po porodzie okazalo sie, ze Emilka bedzie dziewczynka o tysiacu imion - najpierw bylo urocze i slodkosciowe Milka, nam jednoznacznie kojarzace sie z czekolada. Potem zapanowala moda na Emme (wymawiane z podwojnym, pretensjonalnym "m"). Wreszcie wpadlismy na pomysl nazywania corki Emi. Tak zwracamy sie do niej najczesciej. Ale nie tylko tak. Zostaje przeciej Emilia, Emka, Milula, Milencja i najslodsze ze wszystkich Mimi oraz Miminka. Miminke wymyslila sama Emi, co zreszta jest gdzies na filmikach rodzinnych nagrane i doprowadza Mame niezmiennie do lez wzruszenia.

Potem pojawila sie Nina. Dlugo musialam namawiac Tate na to imie, ale sie udalo (juuupi!). Nina od poczatku byla Nina, Nineczka, a starsza siostra wymyslila dla niej Ninunineczke (!) Obecnie Nina jest Nin, oraz Ninusem. Ninus to taki maly smok, w ktorego wciela sie najmlodsza, nie bedac zreszta do konca swiadoma roli, w jaka wtlacza ja Emi wczasie wspolnych zabaw. Oprocz tego Nina jest Ninula, Ninencja i Nincia. To ostatnie jest zdecydowanym faworytem lingwistycznym Mamy.

Tak wiec nie jedno imie kazda z dziewczyn nosi :-)

Tradycja, jak pisalam wyzej, nadawania mnostwa imion, wziela sie z czasow sprzed dzieci, gdy to psy robily nam za dzieci. Byla suczka Daczes i pies Falko. Daczes szybko okazala sie byc Daczula, Daczencja, Daczusia, Daczulerka (!), Daczka. Falek natomiast zwany byl Felor, Feilor, Falul, Falus, Felek, Fallus... Najsmieszniejsze jest to, ze psy nasze reagowaly na wszystkie z powyzszych imion - pewnie sie biedulki przyzwyczaily, ze nalezy reagowac na cokolwiek zaczynajace sie na D w wypadku Daczes i na F w przypadku Felka.

Inicjatorem tych zabaw z imionami jest moj maz. Z zawodu architekt, z usposobienia kabareciarz. A poniewaz nuuudzi sie potwornie ostatnimi czasy w pracy, sle mi maile wierszowane, by czyms te nude zabic. Ja natomiast cytuje je tutaj, by ku pamiatce i "przestrodze" potomnym przekazac:

"Byla kupa i dwie kawy

Calkiem dzis ten dzien ciekawy."

"Rysowalem dzis detale,

Chociaz sie nie chcialo wcale."

Tytul: W biurze

"Cada z rana odpalilem,

Wnet go jednak w dol zrzucilem,

Czytam newsy,Wtem wszedl szef...

W czaszce mi buchnela krew,

Mysle: pracy koniec nieciekawy!On zas: herbaty chcesz czy kawy?"

Tytul: 16:00

"Walne zaraz lbem o stol

Jeszcze godzina i pol"

Tytul: internetowa prognoza pogody

"Otworzylem bi bi si

i chec zycia spadla mi"

Byl jeszcze jeden o pracoholiku i mece jaka jest dla owego praca w UK, ale nie przytocze, bo niecenzuralny i nie nadaje sie do dzieciowego bloga. Wydawcow zainteresowanych poezja pana G informuje, ze tomik jest jeszcze w przygotowaniu...

2 komentarze:

mala pisze...

Brawo Grzes :)

Berkasiuki pisze...

Nina jest boska! Zupełnie nie wiadomo o czym gada! Zupełnie jak Maciuś :-D a Michał kazał sobie film puszczać 10 razy!

Brawa dla męża.

Pozdrawiam
Marta

Współtwórcy