czwartek, 25 września 2008

Codzienne historie

Spogladajac na sloneczne zdjecia z poprzedniego wpisu mozna wysnuc bledny wniosek, ze jest u nas cieplo jak w lecie. Nic z tego - i tutaj jesien zawitala, aczkolwiek mniej sroga, z przeblyskami slonca i z calkiem milymi 16 stopniami powyzej zera. Emilka powraca wspomnieniami do wakacji i narysowala nam na sciane kuchenna przepiekny rysunek pod tytulem "Rodzina pod namiotem" - tytul zreszta pro forma nadany, bo widac przeciez kto gdzie stoi. A jesli nie widac, to sa podpisy - rowniez w wykonaniu mlodej.
Milka ma - jak kazdy - swoje zwyczaje. Jednym z nich jest codzienny "rysunek do pracy" dla taty. Gdy tylko zbliza sie pora sniadaniowa Emi zbiega do kuchni, gdzie miesci sie jej warsztat malarski i rysuje dla taty. Moze to byc albo kolorowanka, albo zwykly rysunek. Robi tak juz od bardzo, bardzo dawna, a tata zbiera wszystkie jej prace u siebie w biurze. Dla mnie natomiast Misia robi kolorowanki i przynosi mi codziennie co najmniej jeden rysunek z przedszkola. Mlodsza siostra podpatruje ja i rowniez zaczyna rysowac. Ostatnim dokonaniem Ninki jest kolorowanie uszu i oczu roznych zwierzatek. Lubi tez, gdy sie jej rysuje, a ona albo zgaduje co to jest, albo sama wydaje polecenia co reka rodzica ma nabazgrac.


Fajniejsze jednak od rysowania wydaje sie obecnie Nineczce tanczenie. Bez muzyki nie ma zycia - kroluje Sting, ktorego ukochane "Do, do, do" zostalo rozszerzone do kilku innych utworow ("Roxanne", "Message in a bottle", "Walking on the moon"), aczkolwiek Nina zaczela ostatnio gustowac w raeggae (Inner circle "Bad boys"). Jej tance sa mieszanina pogo z chodziarstwem Korzeniowskiego. Wszystko przez to, ze mala nie umie jeszcze podskakiwac i namietnie sie tego uczy. Aby oderwac sie od podlogi uzywaja przeroznych sposobow oraz wszystkich czterech konczyn doprowadzajac swymi wygibasami nasza trojke do wybuchow smiechu, a samej pozostajac lekko zdziwiona nasza reakcja. I znow klania sie jakis filmik, bo slowa i zdjecia (niestety) nie oddadza tego w pelni.

No wlasnie, jakiz ten swiat fascynujacy do gory nogami!

No i kolejna zmiana - Ninka sama umie dojsc do Norfolka spod naszego domu. Dystans calkiem to spory -dla doroslego, normalnym krokiem bedzie z kwadrans. Nam zajmuje to czywiscie o wiele, wiele dluzej, ale przeciez nigdzie sie nie spieszy. Przynajmniej dopoki jest slonecznie.

0 komentarze:

Współtwórcy