Bez bluzgow sie widocznie nie obejdzie. Moze przegonia to straszliwe zimno, deszcz, wiatr, stalowe chmury. Rodzina z Polski z rzadka sie oddzywa do nas, ale jak maja tak wspaniala pogode, to juz mamy murowane milczenie. Nie dzwonia, bo maja "lepiej" niz my i im chyba jakos glupio z tego powodu. Tesciowa to najbardziej lubi sie z nami kontaktowac, jak u nich pogoda taka jak u nas. Ale jak 30 stopni na termometrze, to lepiej cicho siedziec... I dobrze. Bo u nas od 2 tygodni leje wlasciwie bez przerwy, a dzis to juz pogoda przeszla sama siebie i nawet jak na Anglie bylo nie do wytrzymania - 5 stopni i deszcz ciagly, to chyba nie jest to, czego by sie po przelomie kwietnia i maja oczekiwalo. Sprawdzalam rano bbc - jutro ma byc slonce. Trzymam sie tego jak tonacy noza. Musi w koncu przeciez rozswietlic sie to niebo, prawda? Gdzies tam daleko, za tymi chmurami istnieje jeszcze slonce, prawda? Nie wybuchlo? Jeszcze swieci, tak?
Juz niedlugo wszystko sie zmieni. Teraz zmienilo sie troche. To jest wspanialy czas dla mnie. Po raz pierwszy od wielu, wielu lat mam kilka dni w tygodniu na wlasne, zawodowe sprawy. Grzesiek pracuje na pol etatu, robi zlecenia dla Amera. Ja mam 2, czasem 3 dni na swoj rozwoj. I robie cos, o czym marzylam juz od wielu lat. Nie wiedzialam jak mam sie do tego zabrac... mialam to odlozone na pulce z innymi postanowieniami, ze pewnie kiedys, jak bedzie wiecej czasu na myslenie, to sie o to zatroszcze... Mialam takie sekretne postanowienie noworoczne i wlasnie sie za nie zabralam. I je realizuje. Juz zdradzam: pisze ksiazke. Moja pierwsza w zyciu ksiazke. Jest to zbior historii emigracyjnych, sa to opowiesci Polek, ktore wyjechaly na emigracje i ktore laczy jeszcze jedna rzecz, a mianowicie, ze sa matkami. Tytul sie az prosi: "Matki Polki Emigrantki". Jestem wlasnie na etapie zbierania opowiesci, nagrywania wywiadow ze znajomymi polskimi i mniej znanymi mi mamami, ktore rowniez chca przylaczyc sie do tego reportazowego przedsiewziecia. Odzew jest ogromny! Wlasciwie wszyscy (procz jednej kobiety) zgodzili sie mi pomoc i podzielic wspomnieniami. Odezwaly sie tez osoby, ktorych nie widzialam przez prawie dwa lata. Wspaniale!
Narazie koncze, wiecej jutro napisze, bom zmeczona :-)
poniedziałek, 30 kwietnia 2012
Moja
Autor: d o 10:03 3 komentarze
czwartek, 26 kwietnia 2012
piątek, 20 kwietnia 2012
Chlopiec w rozowych kaloszach
W nowej fryzurze prezentacja na blogu pierwszy raz:
A tutaj panowie wynosza pianino. Sprzedane, juz sie nam nie przyda, do plecaka nie zmiescimy!
Autor: dorota o 22:00 1 komentarze
czwartek, 19 kwietnia 2012
Wyskokowe Wlochy
Juz pierwszego dnia naszego pobytu we Wloszech zauwazylismy, ze z tamtejsza grawitacja cos nie tak. Potem bylo juz tylko gorzej...
https://plus.google.com/photos/108267953759935274275/albums/5733017624939898849?authkey=CNO22cDTvdK8vQE
Autor: d o 10:25 1 komentarze
wtorek, 17 kwietnia 2012
Ekspresowy post zdjeciowy
Po szkole, na trampolinie:
Zdjecie z niedzielnego spotkania. Przyszly moje 3 najblizsze kolezanki, z potomstwem. Zeby bylo zabawniej - na zdjeciu i tak brakuje dwojki najmlodszych dziewczynek (niemowlat), nie wspominajac nawet o jeszcze jednej dziewczynce, ktora pojawi sie w lipcu. Sporo nas, prawda?
Autor: dorota o 16:14 0 komentarze
środa, 11 kwietnia 2012
Tik tak tik tak
Zegar tika w powyzszym rytmie, czas pedzi, a zaleglosci blogowe rosna w gore. Zdjecia wydobywam mozolnie z plytek CD, ktore absolutnie nie nadaja sie do przechowywania wielkich plikow RAW i zgranie zajmuje cale godziny. Dodatkowo mam komputer - mula, wiec zawiesza sie co chwila i musze powtarzac cala zabawe od nowa co chwila. Ale nic to. Juz niedlugo sie uporam z obrazkami i zamieszcze. Tym czasem tesktowo dzis.
Na wakacjach byly urodziny mlodszych dzieciakow (filmik, dzieki Krzysiowi mam, umieszcze rowniez pozniej na youtubie). Ninka juz pieciolatka, a Romek dwulatek. Mlody wydaje mi sie nadal maluszkiem, Ninka tez. A przeciez nie sa juz takie male siuski... Roman zostal nawet wczoraj ostrzyzony na zapalke golarka i wyglada juz na calkiem duzego chlopca. Baby look zniknal natychmiastowo po pozbyciu sie zlotych wloskow.
Zastanawiam sie jak zostanie odebrane to, co zaraz napisze, bo mam podskorne wrazenie, ze zostane po tym okrzyknieta dziwaczka totalna, ale musze sie do czegos przyznac. Obecnie, gdy maz moj jest na bezrobociu przezywamy bardzo szczesliwy okres w naszym zyciu. Ostatni taki spokojny, mily czas przypominam sobie, gdy Grzesiek jeszcze studiowal... czyli okolo 12 lat temu. Zadnego pospiechu, zero stresu, pobudki bez budzika, sniadanka wspolne, kawka na ogrodzie, herbatka zielona, joga, zabawy z dziecmi, obiadki, odwiedziny znajomych, granie w pilke na ogrodzie, czytanie ksiazeczek itp itd.
Kurcze, jakie to fajne nie miec wszystkiego na glowie! Teraz Grzesiek wzial dzieci gdzies, ja sobie spokojnie swoje sprawy pozalatwialam (fryzjery i inne bajery). A jest sroda, a nie sobota.
No, ale zegar tyka tik tak tik tak i kasa na koncie tez topnieje... niestety milionerami nie jestesmy :-) Cos na czas nadchodzacy trzeba wymyslec. Mamy juz wielki plan na nastepny rok, ale jeszcze chwilke wstrzymam sie ze zdradzaniem szczegolow. Nie wiem nawet dlaczego o tym jeszcze nie chce pisac, ale czuje, ze za dni kilka bede gotowa by sie tym wszystkim dzielic ze swiatem. Poki co swietuje dzis swoje urodziny, rany boskie juz 34!!! Jak to jest, ze czuje sie na 26 lat? A mam wiecej deczko?
Autor: dorota o 15:31 1 komentarze
niedziela, 8 kwietnia 2012
Wrocilismy
Tak wiec to u gory to tylko "probka". Relacja z wyjazdu i fotki, ktore mimo pewnej przygody udalo sie mi zrobic juz wkrotce.
Autor: dorota o 17:34 0 komentarze
piątek, 30 marca 2012
Czy ja dobrze widze???
Oswieccie mnie! Blogger kaze mi zaplacic za wgrywanie zdjec na bloga! Przekroczylam limit darmowy. Jak zakladalam bloga to zadnych limitow nie bylo. ACTA? Czy inna szajka? Oj, przenosze sie z bloggera w inne miejsca w sieci. Co za masakra...
Autor: d o 12:21 1 komentarze
Zlosliwy akumulator
Mowi sie o zlosliwosci rzeczy martwych. Dzisiejsza sytuacja to ksiazkowy wrecz przyklad tego jak przedmioty moga pokrzyzowac plany (lub prawie pokrzyzowac...)
Wsiadam rano do auta, a ono ani me ani be. Milczy, nie rusza, nawet swiatla awaryjne nie dzialaja. Totalne zero, zupelne nic, zadnej reakcji. Moja diagnoza jest jedna: AKUMULATOR SIE ROZLADOWAL. Sprawdzam, czy swiatel przypadkowo nie zostawilam na cala noc wlaczonych. Nie! Nic z tych rzeczy. Rozladowal sie tak po prostu, pierwszy raz w zyciu i to akurat dzisiaj. Akurat wtedy, gdy mam jechac na wakacje.
Jutro bladym switem mamy byc na lotnisku w Leeds. Zaplacony parking, a jakze. Drugie auto nie nadaje sie do jazdy (noca!), bo nie ma z przodu swiatla...
Przypuszczam, ze autobusy o tej porze tez na lotnisko nie jezdza...
Wyjsc z sytuacji bylo kilka. Uratowal nas znajomy, tata Zosi (i reszty dzieciakow), ktory przetransportuje nas na lotnisko. Jestem mu bardzo, bardzo wdzieczna za pomoc. Gdyby sie nie zgodzil, musialabym prawdopodobnie jechac jeszcze dzis w nocy (ostatnim autobusem) i czekac na jutrzejszy lot do 6 rano. Istna meka dla Emilki. Tak wiec ogromne DZIEKI!
Autor: d o 11:50 0 komentarze
czwartek, 29 marca 2012
Czwartek tez sloneczny!
Te poranne pobudki na samolot sa dramatyczne. O 3 rano (po 3 godzinach snu) ciezko wykrzesac entuzjazm. Nam, doroslym. Dzieci podekscytowane i szczesliwe. Dzis Ninka i Romek wyruszyli z tata do Wloch. Ja i Emilka musimy zostac do soboty. Emilka miala dzis bardzo wazny wystep.
Ta dziewczynka w zielonej bluzeczce to Emilka.
Autor: d o 19:22 0 komentarze
środa, 28 marca 2012
Naskarzyl
Romek dzis (pierwszy raz w zyciu) naskarzyl na Nine. Poszedl w ogrodku za szope, pokazal na ziemie i powiedzial: "Nina tu siku !"
Czy ktos moze mi powiedziec co sie stalo w Anglii??? Od 5 dni jest slonce. I ani jednej chmury!
Autor: d o 21:58 0 komentarze
wtorek, 27 marca 2012
Lato marcowe
W punkcikach dzis, bo zebrac mysli nie mam czasu:
1. Niespodziewanie nadeszlo na dni kilka lato. Cala dobe spedzamy poza domem. Trzeba wykorzystac to slonce nadzyczajne, niebieskie niebo i cieplo. Za kilka dni lecimy na wakacje. Jest radosnie i szczesliwie.
2. Namietnie i przykladnie cwicze codziennie joge. Jestem absolutnie zachwycona. Dlaczego nie odkrylam tego wczesniej???
3. Romek ma w domu dwojke rodzicow. Szczesciarz z niego. Gada jak najety. Buzia mu sie nie zamyka, chociaz trudno czasem dojsc o co mu chodzi. Najwieksze klopoty ze zrozumieniem maja niedomownicy.
4. Odwiedzila nas dzis Agnieszka z niespelna trzy tygodniowa coreczka Iza. Obie niezwykle fotogeniczne kobiety tutaj:
5. Duzo ostatnio robie portretow. Fotografuje znajomych glownie. Zaglebiam tajniki portretowania. Duzo sie ucze. O swietle, o pracy z modelem. Wieczorem pracuje nad rezultatami sesji.
6. Romek bal sie swinki morskiej tak:
7. Nastepny wpis (byc moze) po wyjezdzie.
Autor: d o 21:50 0 komentarze
piątek, 23 marca 2012
Zle wiadomosci?
Gdybym pisala tego posta wczoraj nie byloby znaku zapytania przy tytule. A dzis jest, bo pewna juz nie jestem, czy to, co sie nam przytrafilo wczoraj jest jednoznacznie negatywnym wydarzeniem...
Grzesiek stracil prace wczoraj. Z dnia na dzien zostalismy praktycznie bez srodkow do zycia, z trojka dzieciakow na utrzymaniu, na emigracji, z wielkim kredytem na dom i wielka rata miesieczna. Nic tylko zalamac rece. I rzeczywiscie, w pierwszej chwili czuje sie ogromny stres, bo pieniadze, w swiecie, w ktorym za wszystko - procz oddychania - sie placi sa czyms, co daje podstawowe poczucie bezpieczenstwa.
Ale ja nie lubie sie plawic we wlasnym nieszczesciu. Nie chce stawiac ani siebie, ani nikogo z mych bliskich w roli ofiary. Po pierwszym szoku przychodzi czas na refleksje. Ze po pierwsze, tragicznie jednak nie jest. Po drugie, taki kopniak w dupe od zycia hartuje i dodaje sily na przyszlosc. Koniec jest poczatkiem. A po burzy wychodzi slonce (moze nie koniecznie tutaj, ale sa miejsca na swiecie, gdzie jest to teza prawdziwa...)
Wczoraj po obiedzie wyszlismy do parku na rower. Wszyscy. Czuje sie jakbysmy odzyskali Grzeska dla naszej rodziny - do tej pory byl ojcem i mezem po 18tej i w weekendy. Pozostaly czas mijal mu na byciu niewolnikiem biura architektonicznego. Moze to wlasciwy czas by sie wyzwolic?
Autor: d o 18:14 0 komentarze