sobota, 11 czerwca 2011

Grzes maly na zdjeciach


Duzy Grzes wzial dzieci do muzeum i gdzies na swieze powietrze. Jestem wiec sama. Robie inne rzeczy, ale chwilke tu zagoszcze, bo jak wroca, to czasu juz na pewno nie bede miec. Tak wiec kilka zdjec archiwalnych z Grzeskowego albumu na poczatek.
U najmlodszych duzo nowosci. Po pierwsze duuuzy skok w samodzielnosc i to u kazdego z dzieci. Emilka po raz pierwszy w zyciu uwielbia szkole. Jest to spowodowane relacja jaka nawiazala z nowa dziewczynka ze swojej klasy. Selafa (musze dopytac jak sie pisze to imie, ale na pewno nie tak jak ja to zrobilam...) to najserdeczniejsza przyjaciolka Emi. Samodzielnosc widac nie tylko w budowaniu wiezi z rowiesnikami, ale tez w tak prozaicznych czynnosciach jak... zapinanie pasow w aucie, albo nakladanie i zdejmowanie kolczykow, czesanie sobie samej kucykow, pomaganie przy nakrywaniu do stolu.
Nina bardzo lubi chodzic do przedszkola. Po feriach narzekala i marudzila, ze nie chce tam isc, ale juz po pierwszym dniu zmienila front o 180 stopni i teraz przedszkole jest super. Mysle, ze oprocz swietnych przedszkolanek i sympatycznych dzieciakow Nince jest tam calkiem fajnie, bo po prostu zaczyna rozmawiac po angielsku i rozumie juz bardzo duzo. Wiem to, bo czasem uda mi sie podsluchac jak dziewczynki bawia sie ze soba i gadaja po angielsku. Jestem mocno zakoczona zasobem slownictwa Ninkowego.
Romek wspina sie na krzesla i stoly. Uwielbia samodzienie wyrzucac smieci do kosza. W sklepie oprocz tego, ze mi bardzo przeszkadza (ale to tak bardzo, ze sobie nawet trudno wyobrazic jego mozliwosci i akcje; zapewniam: nie widzieliscie takiego "numeru" na zywo... no chyba, ze bylam to ja z Romkiem), wiec oprocz tego, ze daje tak bardzo w kosc, to potrafi tez wykazywac wielkie checi, by pomoc. Laduje ze mna na tasme towary, a potem wklada do reklamowek i rzuca nimi do wozka.
No i ogolnie rwie sie do samodzielnosci: je zupelnie sam lyzeczka albo widelcem! Pije z takich samych kubkow jak my. Myje sam zeby (ma ich raptem 6). Probuje tez samodzielnie chodzic, popisuje sie kilkoma kroczkami dziennie, ale raczej jest malo chetny i ciezko go namowic na cwiczenie.
Dziewczynki powoli wciagaja malego do wspolnych zabaw. Jest to najczesciej poranne raczkowanie i gonitwy, troche zabaw ogrodkowych (chociaz czerwiec mamy piekny: 13 stopni, wiatr i deszcze co godzine...), wspolne wyglupy, robienie min, jakies straszenie, klaskanie, klocki czasami.
Z wakacji nici. Zajelismy sie paszportami w polowie maja, dokumenty beda gotowe we wrzesniu. Zalamka. 4 miesiace oczekiwania. Nie lecimy wiec na slub Beaty i Artka. Szkoda wielka, bo sa to osoby nam najblizsze i jakos trudno jest mi sobie wyobrazic, ze nas na tej uroczystosci nie bedzie... Grzes i Emilka poleca sami, ja i reszta zostaniemy tutaj. Jakos brak letniego wyjazdu do Polski przebolalam juz, ale nadal mi przykro z powodu tego slubu. Bedziemy sie odwolywac w Manchesterze, moze potraktuja nasza sytuacje wyjatkowo, chociaz sadze, ze szanse sa niewiekie.

0 komentarze:

Współtwórcy