poniedziałek, 21 lipca 2008

A dziewczynki...

"Swiat zamiast zabawek" - kiedys zaslyszana maksyma dotyczaca wychowania dzieci sprawdzila sie na wyjezdzie w 100 procentach. Dziewczyny, podobnie do nas, chlonely nowa rzeczywistosc, obserwowaly, dotykaly, smakowaly, wachaly. Wszystko bylo nowe, wszystko ciekawe, inne i nalezalo to dokladnie zbadac. Woda w morzu zimna (Nina nawet piet nie chciala zanuzyc), ale tez slona (jakiez bylo jej zdziwienie, gdy dalam jej posmakowac kilka kropelek!), rozgrzane kamienie na plazy nie pozwalaly zrobic nawet paru krokow bez butow (pisk w tle), cykady graly wieczorem i w nocy (Emi kazala zrobic sobie wyklad na ich temat, po czym stwierdzila "cykady to fajna rzecz") - cale mnostwo nowych doswiadczen, wrazen i nauk, ktorych nie sposob ani spisac, ani spamietac. Emi i Ninka bardzo sie do siebie zblizyly, zaczely sie bawic ze soba (a nie jak to wczesniej bywalo, obok siebie), Emilka rozgadala sie na dobre, a Ninka rowniez wrocila z zasobem nowych slow; teraz w jej slowniku obok mama, tata, da(j), papa, znajduje sie rowniez "oko, ucho, auto" (moze nawet nie przypadkowo te slowa?).
Jesli chodzi o zagadnienia techniczne: upaly byly spore, dzieci to odczuwaly, ale cien i mnostwo napojow oraz soczystych owocow a takze klimatyzacja (!) pozwolily przetrwac najtrudniejsze pierwsze dni. Potem przyzwyczailismy sie wszyscy, a w nocy spalismy nawet pozawijani w spiwory!
Nina wrocila dodatkowo odmieniona: stala sie typowym histerycznym dwulatkiem (choc daleko jej do tego wieku), "terrible twos" mowia na jej rownolatkow Anglicy - cos w tym jest. Drze sie bez powodu, znaczy sie powod jest, na przyklad taki, ze rodzice nie odgaduja w minisekundzie jej zyczen i roszczen, albo taki, ze cos do czegos nie pasuje (powiedzmy na przyklad zakretka do gwinta). O wszystko to Nina robi awantury, wrzaski, piski i placze. I jest nie do uspokojenia. Tak wiec nadszedl ten czas i dobrze, ze jestesmy po wakacjach, wypoczeci i pelni sil oraz cierpliwosci.

0 komentarze:

Współtwórcy