piątek, 2 grudnia 2016

Duma


Zawodowo żyję ostatnio wystawą. Dziś pakuję obrazy i dostarczam do domu kultury. A od poniedziałku będzie można oglądać. Patrzę na nie i oprawione wydają mi się takie dostojne, wystrojone jakby. Trochę jak pięknie ubrany człowiek, kobieta w sukni wieczorowej albo na wysokim obcasie.
Zamówiłam też printy, które Grzesiek zabierze zaraz do Anglii i dostarczy do galerii. Będzie też prezent dla Johna i dla Amerów - również moje obrazy.
Wszystko to, co dzieje się teraz uświadamia mi jedno: własną sprawczość. Istnienie jej. I siłę jej. Doświadczałam tego, gdy lata temu uczyłam się piec chleb, gdy uczyłam się restaurować zabytkowe meble, gdy remontowaliśmy własnymi rękoma dom w Sheffield, gdy projektowałam i szyłam własne ubrania. Mam wrażenie, że cierpię na tzw. syndrom wyuczonej bezradności, z którym przez większość swojego dorosłego życia walczę. Po osiągniętym sukcesie nie do końca mogę uwierzyć, że tak, że udało się, że coś zaplanowałam i to coś osiągnęłam. Więc takie inicjatywy jak nauka czegoś nowego, jakieś wyzwania, którym podołam zawsze wprawiają mnie w osłupienie. I tym razem jest dokładnie tak. Za tym zdziwieniem kryje się również duma. Bardzo miło jest być dumnym w własnych działań.


Kilka obrazków z naszej codzienności. Wieczorne światło:


I tuż przed śniadaniem, o poranku:


Nadeszła zima. Zawsze o tej porze roku o tym piszę. Że kocham zimę. Gdy o poranku zastaję taki widok z okien, to chce mi się żyć. I zima kojarzy mi się bardzo z dzieciństwem. Gdy mieszkaliśmy w Anglii jedna z tysiąca rzeczy, których mi tam brakowało do szczęścia były właśnie pory roku. Zima zimą, lato latem itd.


A wczoraj mieliśmy pierwszy trening silnej woli dla Ignasia. Dostał 2 kalendarze adwentowe (jeden od babci, drugi od nas). Więc czekoladek mógł zjeść dziennie aż dwie sztuki. Miałam nadzieję, że go to trochę od łakomstwa powstrzyma i że chociaż jeden kalendarz zachowa do 24 grudnia, jedząc codziennie po jednej czekoladce. Nic z tego. Wieczorem (niosąc puste opakowania po czekoladkach) z groźną miną oświadczył tacie: to są moje czekoladki i mogę je zjeść kiedy chcę!


0 komentarze:

Współtwórcy