czwartek, 11 listopada 2010

Asertywna Nina, kolczyki i leki separacyjne

Emi zadala mi dzis mase trudnych pytan na temat wojny. Do tej pory zyla w blogiej nieswiadomosci i myslala, ze ludzie sa dobrzy. Mam wrazenie, ze dzisiejsze informacje o drugiej naturze czlowieka troche te wiare zachwialy.
Ponad to, ze spraw przyziemnych: Emilka zazyczyla sobie przebic uszy! Przyniosla cala garsc kolczykow (dostala je od babci Danusi) i poprosila o dziurki w uszach. Moze w sobote uda sie zakolczykowac corke?
Ninka natomiast wykazala sie dzis nielada asertywnoscia. Mielismy goscia, bardzo zywo zainteresowanego ulubiona zabawka Ninki. Kolezanka zrobila scene rozpaczy nie z tej ziemi (aczkolwiek z rzucaniem sie na ziemie) - wyjac i placzac zadajac zabawki Ninki. Ciekawa bylam reakcji naszej corki: czy da sie zaszantazowac, czy tez bedzie (sama) potrafila bronic wlasnosci. I prosze, wykazala sie piekna asertywnoscia. Powiedziala kolezance, ze to jest jej ulubiona zabawka i ze jej nie odda, ale ze kolezanka moze pozyczyc inna, taka sama i ze moga sie wspolnie pobawic. A ze kolezance nie spodobala sie pokojowa propozycja wspolpracy, to juz inna sprawa... W kazdym razie, cieszy mnie bardzo postawa Ninki i jest to dla mnie jeden z wielu znakow, ze jest ona gotowa na pojscie do przedszkola. Nie bedzie taka sierotka w kaciku, ktorej inne dzieci wyrywaja zabawki i ustawiaja "po katach". A ze z natury jest dzieckiem szalenie spokojnym, wrazliwym oraz niesmialym latwo byloby ja w taka role wtracic.
Romek przezywa bardzo mocne leki separacyjne. Zdaje sie, ze kolega R. zdal sobie w pelni sprawe z faktu, ze jednak on i mama, to dwie osobne, niezalezne istoty. A ze mama czasem musi opuscic (wc!) i posadzic Romcia SAMEGO na podlodze, to dzieje sie mu wielkie nieszczescie i jest wycie, lzy, szlochy, placze (w zaleznosci od pory dnia i od ogolnej kondycji malego). Nie podobaja mu sie rowniez jakies ciocie ciumkajacego i usmiechajace sie do niego (odwraca glowe), a juz nie daj panie boze biorace go na rece.
Poza tym ma juz wlasne miejsce przy stole, kapie sie z dziewczynami w duzej wannie i ma obnizone lozeczko do pozycji najblizszej podlogi. Gardzi grzechotkami i smoczkiem. Zmiane samochodu bardzo mocno przezyl: przez kilka dni straszliwie plakal w aucie. Zmienilam mu fotelik na rozmiar wiekszy i jezdzi juz z tylu. Wydaje sie, ze to "zalatwilo" problem z jazda samochodem, aczkolwiek na wakacje "kamperem dookola swiata" bym sie z nim jeszcze nie wybrala ;-)
Przypomnialo mi sie rowniez, ze Ninka bardzo sie smucila zezlomowaniem renowki. Przezywala to conajmniej tak silnie jak smierc zwierzatka. Plakala i burmuszyla sie, ze "jeno" poszlo na zlom i nawet akcja pod tytulem "Ninka kupuje z tata auto" nie byla w stanie rozwiac smutkow. Po zakupie stwierdzila, ze dla niej ten nowy samochod tez bedzie "jeno megan".

0 komentarze:

Współtwórcy