piątek, 2 października 2009

Randkujemy

Halo, halo, to my, melduje sie Krakow! Pogoda mamy przesliczna. Sloneczko, rzeski chlodek z rana i wieczorami, zlote liscie pachnace jesienia i zadnego deszczu, zadnej wilgoci...
Babcia Marysia i dziadek Jurek goszcza nas prawdziwie po krolewsku. Spimy do oporu, jemy wysmienicie, dziecmi ciagle sie ktos zajmuje. Wczoraj Krzys i babcia Danusia wzieli nas do muzeum przyrodniczego, a potem na kremowki i kawke, dzis babcia Marysia porwala dziewczyny do Rynku i do smoka wawelskiego, weekend juz zapowiada sie ekscytujaco...
Najatrakcyjniejsze sa chyba wieczorne bezdzieciowe wyjscia na miasto. Randkujemy do oporu! Spacerujemy noca po tych wszystkich ukochanych uliczkach, odwiedzamy nasze knajpki, nasze ksiegarnie i kina. Z ogromna ulga zauwazamy, ze tak niewiele sie zmienilo od czasu wyjazdu. Balismy sie, ze przez tych kilka lat Krakow zaleje tandeta z zachodu, ze fala turystyczna zrowna wszystko do poziomu zmakdonaldyzowanych pseudokafejek. Niespodzianka - odnaldujemy na Grodzkiej te same witryny przypominajace schylek lat 90tych (mowa o Dromaderze z przasnymi wyrobami ze skory lub o ciastkarni na rogu), z radoscia jezdzimy Stradomiem upstrzonym szyldami, z brudnymi kamienicami calymi w graffiti. Kawa ma ten sam, niepowtarzalny smak i nawet ludzie sa jacys tacy... znajomi. Empik, w srodku tygodnia, tuz przed 22 tloczny. Sala kinowa niemalze pelna. Wieczorami znikaja turysci, a wylegaja studenci, miasto zyje. Milo i bezpiecznie jest wtopic sie w tlum. Bez niewygodnego poczucia odstawania i niepasowania.
Dzieci tak trafnie i prosto wyrazaja uczucia. Powtorze za zdziwiona Emilka: "Mamo! Cale miasto mowi po polsku!!!"
Nie tylko o mowienie chodzi...

1 komentarze:

kejtko pisze...

A do Warszawy przyjedziecie?:)
Emigracji doświadczyłam tylko chwilowej, w dodatku elastycznych studenckich czasach, ale wiem o czym piszesz.......... Powroty, tęsknoty, ech.
Uściski,
Kasia

Współtwórcy