poniedziałek, 4 listopada 2013

padziernik (klisza), cz1.








Przy zdjeciach fajnie sie opowiada. Padziernik byl piekny. Powyzsze fotki z Myslenic - czasem jezdzimy, bo i rzeka i gory blisko i fajny plac zabaw i smaczny kebab. Troche wiesniakow za duzo, ale do przezycia.
Mamy zrobiony dach. Nie wierze w to jeszcze i az mam ochote pukac w niemalowane, ale chyba sie udalo! Zamiast 2 tygodni zajelo to robotnikom 5 tygodni, nie obylo sie bez roznych niemilych sytuacji, ale najwazniejsze, ze juz po. Grzejemy dzis w piecu. Nie jest nawet jakos bardzo zimno, ale tak milo chlodek przelamac. Ciekawe kiedy pierwszy snieg nas zasypie? Dawno zimy nie bylo w moim zyciu. W zyciu moich dzieci nigdy.

wtorek, 22 października 2013

Smieszna kaszka



Nagranie sprzed miesiaca chyba, ale zamieszczam, bo przeurocze i zabawne.

poniedziałek, 21 października 2013

gospel for kids



Weekend  minal pod znakiem warsztatow gospel oraz pieknej pogody!

sobota, 19 października 2013

Jest pieknie

Slonce piekne, w okolicach 20 stopni, no zyc pelnia zycia! I tak od czerwca zachwycamy sie polska pogoda.

czwartek, 17 października 2013

Wiosenna 1

 
 
 





Po dlugim oczekiwaniu mamy nazwe ulicy. Mieszkamy na Wiosennej 1. Pieknie, prawda? Bardzo, bardzo nam przypadla do gustu nazwa, bo wiosna kojarzy sie z zyciem, mlodoscia, odradzaniem sie, sila, witalnoscia, radoscia itp. Tak wiec mieszkamy na Wiosennej!
Dzis, jak zwykle post na szybko i skrotowo, bo jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, a ja troche niedomagam - lecze zeba i wczoraj mialam wycinany korzen i ogolnie czuje sie nieciekawie, a buzie mam opuchnieta i przypominam wielka dynie (wlasciwie jej polowe).
Z nowosci: Ninka miala w szkole pasowanie na pierwszaka. Mam mieszane uczucia co do calej imprezy, a przede wszystkim jej sensu. Chcialabym kiedys, jak czas pozwoli zamiescic tutaj kilka spostrzezen dotyczacych polskiej szkoly i polskiego podejscia do dzieci i do wychowania, bo jest to kwestia budzaca moje (nasze) najwieksze zdziwienie. Ale to na dluzszy wpis... i nie o tej porze.
Odkrylismy siwetna rozrywke dla dzieciakow - teatr Groteska. Bylam juz na przedstawieniu z chlopakami, pora zabrac tez dziewczyny. Impreza troche droga (22 zl bilet), ale warto ze 2 razy w miesiacu wybrac sie na przedstawienie.
Odkrylismy rowniez swietny, czysty i CIEPLUTKI basen w Wieliczce. Chodze tam z dziecmi i sama i uwielbiam to po prostu.
Weekend zapowiada sie megaciekawie - dziewczynki zapisalam na trzydniowe warsztaty gospel zakonczone wielkim koncertem. Uwielbiam gospel! Mysle, ze beda mialy mnostwo swietnej zabawy.
A i jeszcze o remoncie - mam wrazenie, ze trwa juz wiecznosc, a tu jeszcze kolejny tydzien beda sie krecic dachowcy. Ogrod wyglada jak smietnik. Rety, rety.

środa, 16 października 2013







poniedziałek, 14 października 2013

Wrzesniowa klisza cd.

















niedziela, 13 października 2013

Masa zdjec












Wieczorami majacze ze zmeczenia. Wiec nie pisze nic tutaj, zeby bzdur totalnych lub nudow nie zamieszczac. Mamy remont. Mamy niemowle. I caly cyrk rowniez. Niby rano mam sil sporo, do braku snu juz przywyklam, ale wieczorami jest masakra. Zdjec jest za to sporo, a bedzie jeszcze wiecej. Partiami powklejam. Klisza rzadzi!
Dobra, ide spac, bo juz bredze.

niedziela, 29 września 2013

Piec kaflowy


Ale zmiana! Jest ziiiimnooo. Co prawda slonce wspaniale, niebo bezchmurne, ale temperatura w nocy w okolicach 5 stopni! Jak dla nas, o tej porze roku, to jednak nowosc. Spimy w polarach, poranki takie chlodne i ciezko wyjsc spod koldry. Nie grzejemy narazie, bo kominy mamy w rozsypce. W poniedzialek wchodzi ekipa dekarska i maja nam rowniez wymurowac kominy, wiec za dwa, trzy tygodnie uruchomimy piec (weglowy! to tez bedzie nowosc i frajda). Jak do tej pory rozpalilismy raz pod piecem w kuchni, tym ktory rowniez, a wlasciwie przede wszystkim, sluzy do gotowania. Troche sie ogrzala kuchnia i jadalnia. Milo sie zrobilo.

środa, 25 września 2013

cd zmeczenia


Po pulpicie mi sie to zdjecie walesa i az samo prosi o wstawienie na bloga. Ignaska wszedzie pelno. Lazi po calym domu, prawie raczkujac, wspina sie do wstawania, drze, ze zeby mu rosna i juz prawie potrafi sam siadac i siedziec.
Reszta (w porownaniu do niego) wypada blado, cicho.
Grzesiek ryje ogrod.
Dach nam beda zmieniac. Juz zeby to bylo z glowy, bo to taka droga sprawa i meczy.
Pogoda ladna, ciepelko, slonca troche.
My niewyspani, wymeczeni i czekajacy lepszych czasow. Nadejda. Tylko poczekac kilka miesiecy trzeba. Bedzielatwiej, bedzielatwiej, bedzielatwiej... A tak okolo roku (w okolicach lutego w naszym wypadku), to juz zupelnie latwo sie zyje.

czwartek, 19 września 2013

Orka

 
Orka sie konczy o dzwudziestej. Zaczyna o 6:30. Jest co robic. Wlasciwie non stop sie robi. Moze to smieszne, moze tragiczne, ale lubie sobie wyobrazac, co bede robic na emeryturze. I ile to ja rzeczy wtedy bede mogla! Od najprostszych, takich jak sen zaczynajac, a na luksusie ciszy konczac. I jakie to bedzie niesamowite, gdy sobie posprzatam w domu i nikt mi nie pobrudzi. Rutyna, monotonia, a przede wszystkim ciezka fizyczna praca od switu do nocy czasem mnie przerasta. Dzis wstalam i zobaczylam, ze musze zrobic to, co zawsze - cala liste domowych obowiazkow odwalic - i ucieklam z domu. Przed praniem, ukladaniem, sprzataniem, ladowaniem zmywarek, ukladaniem garow, gotowaniem, wycieraniem, odkurzaniem, noszeniem Ignasia, zabawianiem Romka i setka innych rzeczy, ktorych mi sie ani wymieniac, ani nawet w swiadomosci kodowac nie chce. Ucieklam na zakupy. Byle dalej z chalpy (czytaj: z roboty). Dom to dla mnie miejsce pracy i nawet teraz, gdy mam niby czas na odpoczynek, to patrze na sterte rozpierniczonych zabawek w livingu i wiem i czuje, ze powinnam schylic sie po raz setny i je poukladac. Poukladac, by jutro, o 6 rano zostaly w radosnym huuurrra rozwalone po wszystkich katach przez dzieciaki... Z dziecmi w domu to jest tak, ze wystarczy pol dnia nieuwagi, wystarczy przez pol dnia nie sprzatac, nie ogarniac i jest absolutnie wszystko do gory nogami. Nie wiem, a moze to nie ma sensu? To cale ogarnianie, porzadkowanie, szukanie ladu w chaosie? I co? Jutro tez mam isc na zakupy, zeby sobie odpoczac i nie patrzec na ta sterte obowiazkow i rzeczy niezrobionych?
 
Fotka ponizsza w temacie. Ignas miske do samego dna wyczyscil. 
 

Współtwórcy