wtorek, 26 maja 2009

Na dzien mamy

Wszystkim Mamom jak najczestszego nicnierobienia zycze.

niedziela, 24 maja 2009

Sezon na mame i... ospe!

Emilka zasypuje mnie wlasnorecznie wykonanymi kartkami z motywami kwiatowo - sercowymi i napisem LOVE. Nina placze, gdy oddale sie na godzine, dwie. Obie powtarzaja kilkanascie razy dziennie "kocham cie" - smie przypuszczac, ze trwa sezon na mame! :-)


Najmlodsza zlapala niestety kilka dni temu ospe. Szczescie w nieszczesciu, ze przechodzi bardzo lagodnie, ma zaledwie kilka krostek na calym ciele. Jak na kogos z ospa, wyglada i czuje sie bardzo dobrze. Do tego stopnia, ze Grzesiek, ktory jest niewiernym tomaszem, podejrzewal, ze Nina wcale ospy nie ma!

U nas dlugi weekend, drugi juz w tym miesiacu. Jeszcze 2 dni wolnego, pogoda w niedziele byla wysmienita, caly dzien spedzilismy na ogrodku, Emilka polowala na tate korzystajac z prowizorycznego - ale jakze skutecznego! - pistoletu wodnego:


środa, 20 maja 2009

Ogrodniczy

Ze wzgledu na pore deszczowa ostatnie nasze wyjscia na ogrod mialy miejsce jakies 10 dni temu. W miedzyczasie przyroda nie proznowala i wszystko co zielone wystrzelilo do gory zaskakujac nas bujnoscia godna amazonskich buszow. Kosiarki jeszcze nie kupilismy, wiec trawa znow siega co poniektorym z naszej rodziny do kolan. Gole placki, ktore powstaly w wyniku wyrownywania trawnika pokryly sie pieknymi zielonymi pojedynczymi wloskami trawy. Jeszcze miesiac, poltora i bedziemy je pierwszy raz kosic. Krzaczki porzeczkowe rozrosly sie i odkrylysmy z dziewczynami pierwsze owoce. Grusza sie przyjela i ma piekne przyrosty. Ale i tak najbardziej cieszymy sie wszyscy z wisni - wielkiego drzewa (jest wyzsze nawet od naszego domu), ktorego nie sadzilismy my, a ktorys z poprzednich wlascicieli. Jest na niej mnostwo owocow! Moze pokusze sie o sporzadzenie pierwszej w mym zyciu wisnioweczki?

Porzeczka i jej pierwsze owoce.

A tutaj wisienki na dzem ;-)

Mloda traweczka.

Po sadzonkach ogorkow sladu nie pozostalo (zgnily), ale za to pomidory maja sie wysmienicie!

wtorek, 19 maja 2009

Czy to jakis zart?

W zaszlym tygodniu codziennie lal deszcz.
Wlasnie sprawdzilam prognoze na nastepnych 5 dni:
heavy rain oraz light rain showers... do SOBOTY.



Ratunku, czy ja jestem dzdzownica, slimakiem, zaba, albo mchem???

niedziela, 17 maja 2009

Indianie sa wsrod nas

Tata jest mistrzem zabaw wszelakich, wrod ktorych najsmieszniejsza jest zabawa w Indian. Polega ona na tym, ze kazdy z bawiacych musi siebie jakos nazwac. Zgodnie z indianska tradycja imie musi mowic cos o wlascicielu. I tak Emilka uparcie twierdzi, ze jest Piekne Niebieskie Niebo Oraz Piekne Zolciutkie Sloneczko (ufff, dlugie). Nine nazwala Pierdzacy Bawol. Tata sam sie nazwal Smierdzace Jajo.
Bloggerka mama imion nie ma zadnych :-)

poniedziałek, 11 maja 2009

Spelnione marzenia wygladaja tak:

Obowiazkowo rozowe. Z "ksiezniczkami". Blyszczykow jest chyba z 5 sztuk, flaszek z perfumami 4, lakiery 2.

Emilka ze szczescia oddechu zlapac nie mogla! Przez caly dzien ogladala, wachala i probowala zawartosc kosmetyczki. Uczyla Nine co do czego sluzy i dlaczego lakierem do paznokci nie maluje sie ust. Nauka zreszta troche nie w czas: w kosmetycznym Ninka (pod moja nieuwage) sciagnela z regalu lakier i wymalowala sobie nim twarz. Na rozowo. Nie wyglada jak ksiezniczka.

niedziela, 10 maja 2009

Leniwy poranek niedzielny

Jest taki utwor, ktory idealnie oddaje atmosfere dzisiejszego, niedzielnego, niezwykle leniwego poranka. Znacie to: Easy like Sunday Morning w wykonaniu Lionel Richie. Pamietam, ze zawsze to szlo w niedzielne poranki w RMFie, ciekawe, czy teraz tez graja?

Najpierw wylegiwanie sie w lozku do 9 (celowo nie pisze o ktorej nas obudzono...), potem sniadanko przygotowane przez meza, a nastepnie kaaawaaa na ogrodku. A w tle poranny spiew ptakow i gruchanie golebi. Dziewczyny w pidzamach, ja w szlafroku. A potem kolejna kaaawaaa...i kolejna...

I do poludnia tak mozna.
Ale potem robi sie nagle nudno i koniecznie trzeba zrobic cos konstruktywnego. Od kilku dni bardzo mocno wialo, wiec postanowilismy kupic dziewczynom po latawcu. Wrocilismy do domu i... powietrze stanelo w miejscu - ani jednego, jedynego, najmniejszego podmuchu. Dziewczyny byly moco rozczarowane. Postanowily wykorzystac latawce w inny, niekonwencjonalny sposob:


Wieczorem:
Tacie udalo sie w dokonczyc malowanie schodow i scian w korytarzu.
A mama stworzyla dla sterty pluszakow miejsce w Emilkowym pokoiku - oto odnowiona, pomalowana na bialo poleczka:


Stad tez nauka: leniwy poranek niedzielny wcale nie musi oznaczac takowego dnia. Czasem wrecz przeciwnie.

piątek, 8 maja 2009

Ksiezna i ksiadz


Z zabawy Emilki: "W Parson Cross zamieszkala rodzina ksiazeca. Jest ksiezniczka Emilia, ksiezniczka Nina, ksiezna mama i ksiadz".

środa, 6 maja 2009

Blyszczyk do stop

Najwiekszym, niespelnionym marzeniem Emilki sa "kosmetyki dla dzieci". Obiecane. W wysnionej rozowej kosmetyczce ma sie obowiazkowo znalezc szminka, blyszczyk, puder, cienie i lakier do paznokci - najlepiej wszystko rozowe. Przy okazji remanentu we wlasnych kosmetykach dalam dziewczynom po blyszczyku - niech maja radoche w te deszczowe, szare, majowe dni. Poczatkowo zabawa przebiegala zgodnie z planem: Emi malowala usta, Nina jadla blyszczyk. Po chwili jednak przyszla kolej na eksperymenty. Nina zaczela rysowac sobie na nogach paski:

A Emi nablyszczala nos:

Potem trzeba bylo wysmarowac sobie stopy:

I fikusnie, ale bardzo dokladnie, wymalowac paznokcie u stop!

A na koniec rozpowszechnic swa wizje makijazu idealnego wsrod najblizszej rodziny:


poniedziałek, 4 maja 2009

Dziewczyny imprezowaly

Dlugi weekend minal dziewczynom pod znakiem imprez.

Najpierw dlugo oczekiwane urodziny przyjaciolki Emilki z przedszkola -Lili. Bylo ceremonialne kupowanie prezentu, kartki z zyczeniami, opakowania, a wszystko to oczywiscie obowiazkowo w kolorze rozowym... Emocji co niemiara, Emi codziennie dopytywala kiedy nadejdzie w koncu 3 maja. Na ta okazje dostala nowa sukienke, opaske (rozowa) i wychodzac na impreze czula sie Wielka Dama. Wrocila przeszczesliwa, a dla siostry przyniosla nawet kawalek urodzinowego tortu :-)

Tutaj Emi przytula sie do taty tuz przed wyjsciem na impreze.

Nieswiadomi nadchodzacego ciosu pozuja.

A tu juz zdjecie z urodzin. Na pierwszym planie Sophie (druga najlepsza przyjaciolka Emisi), w srodku jubilatka Lila, a dalej Ema.

Tortowi urodzinowemu trzeba bylo najpierw upiac bujna blond fryzure!

Dzis kolejna okazja do swietowania. Dziewczyny (juz razem) wybraly sie by uczcic 4 urodziny Amelki. Oto kilka zdjec:

Czekajac na posilek mozna possac widelec.

Czteroletnia jubilatka wysluchala najpierw "happy bithday", a potem "sto lat".

Apetyt dzieciakom dopisywal!

Kojarzycie ta slynna scene z Marilyn Monroe? Tutaj w wykonaniu Emilki.

Ninka i tata - porozumienie budowlancow.

Nosy bolaly po grze w pilke nozna...

sobota, 2 maja 2009

Najwazniejsze pytanie...

... brzmi: "dlaaaczego?"
A na dodatek sluchamy je w stereo od jakiegos czasu. I dobrze. Niech juz zawsze pytaja dlaczego.

czwartek, 30 kwietnia 2009

Samodzielnosc razy 2

Dziewczyny, nie wiedziec czemu w niemalze tym samym momencie, staly sie niezwykle samodzielne. Emilka coraz czesciej chce sie sama ubierac i rozbierac. Dzielnie walczy z guzikami, a gdy obserwuje jej malutkie paluszki szukajace dziurki, a potem starajace sie przewlec w nia guzika, jestem pelna podziwu dla sprawnosci ludzkich rak. Niezly wynalazek ;-)

Buty ma prawie wszystkie na rzepy, wiec z nakladaniem i zdejmowaniem rowniez nie ma problemu. Ostatnio z wielkim zapalem uczy sie wiazac (chcialoby sie napisac sznurowki, ale takich nie ma...) sznurki, kokardy, nitki. Wykazuje rowniez coraz wieksze zainteresowanie tym jak wyglada - naklada korale, spinki, opaski na wlosy, przebakuje cos o kolczykach. Ku mojemu skrywanemu niezadowoleniu wszystko musi byc rozowe. Staram sie jak moge omijac ten kolor, ale jak widac bezskutecznie:

Nina natomiast przechodzi bardzo intensywny rozwoj osobowosci - jej odmiana samodzielnosci polega na checi decydowania. Sama chce wybierac co nalozy (kujtka w kjopki), co ogladnie na dobranocke (kjecik!), czym sie pobawimy. Zdarzaja sie jej dni gorsze, gdy wszystko jest nie tak, gdy przezywa bardzo silne emocje, frustracje - najlepszym rozwiazaniem jest wyjscie na spacer, przewietrzenie, wybieganie, odwrocenie uwagi.
Bardzo duzo mowi, szczegolnie w godzinach porannych - nieprzegrzany mozg lepiej dziala ;-)
Najczesciej nasze rozmowy wygladaja nastepujaco:
-Ninka ubieramy zielona kurtke.
-Zielona? Kurtke? Ubieramy zielona kurtke?
I w ten desen. Nina powtarza kazde slowo (ze znakiem zapytania na koncu...), by potem sprobowac bezblednie wypowiedziec cale zdanie. Rowniez w tonacji pytajacej. Zabawne to niesamowicie.
Zaczela tez przezywac rozne leki i strachy. Boi sie duzych grup nieznajomych dzieci (w zamknietych pomieszczeniach). Boi sie trzmieli i pszczol, ktorych ostatnio bylo u nas cale mnostwo z racji kwitnacej wisni w ogrodzie.
No i nasladuje Emilke we wszystkim, a mnie udaje sie czasem to uwiecznic:

środa, 29 kwietnia 2009

Wakacyjne plany

Gdybym miala jakies ladne zdjecie z wlasnym usmiechem od ucha do ucha, to by sie tutaj znalazlo. A ze nie mam, to zrobie tak:

:-))))))))))))))))))))))))))

Bardzom wesola, bo kupilismy dzis bilety wakacyjne. W tym roku na sierpien. Lecimy do Wloch!!!
Dziewczynki juz poinformowane, ze odwiedzimy kraj, gdzie wymyslono pizze i spagetti. Emilka uczy sie wymawiac buon giorno!

wtorek, 28 kwietnia 2009

Lekcja makijazu. Pierwsza.

No coz, poczatki nie sa latwe...

Współtwórcy