Po 5 latach znajomosci w koncu sie poznalysmy...
Nastepnego dnia wybralismy sie do Natural History Museum w Londynie. Wycieczka wysmienita, mnostwo atrakcji, z ktorych chyba najwspanialsze byly dinozaury. Dzieci byly zachwycone! Szkielety dinozaurow, skamieliny, ruszajace sie i ryczace wielkie t - rexy.
Ruszajace sie dinozaury nie robily tak rozkosznego wrazenia...
... co ich dopiero co wyklute maluchy.
Cala czworka pozuje przed gablotami.
Troche wiedzy o czlowieku...
...i domyslow na temat kosmitow.
I cos, co dzieci lubia najbardziej -lizaki (ktore nota bene Grzes kupil od polskiej sprzedawczyni).
Okazalo sie, ze nasze dzieci od razu odnalazly wspolny jezyk (i wbrew pozorom nie mam tu na mysli polskiego...) - Nina i Macius w ten sam sposob okreslaja "plac zabaw" slowem brzmiacym "bauaw" (cos w tym stylu), a Michalek i Emilka dziela sie spotrzezeniami na temat aut (Michalek: "moje ulubione auto to porsche!"A Emi na to: "A moje ulubione auto to nissan micra!") Wielkim powodzeniem cieszyla sie zabawa w potwory: dzieciaki przebieraly sie w maski halloweenowe i straszyly nawzajem. Wieczorem natomiast bylo wspolne czytanie ksiazeczki przed snem. Grzes udowodnil, ze przeczytanie jednej ksiazki czworce dzieci jest mozliwe. Dobrze to rokuje na przyszlosc ;-) Oto on w akcji:
Wyjezdzalismy wziawszy wczesniej obietnice od Marty i Artka, ze odwiedza nas w sierpniowrzesniu na uczte pierogowa. Mamy nadzieje w ten sposob odwdzieczyc sie za przemila atmosfere i niespotykana w tych czasach goscinnosc! Martus, wieeelkie dzieki. Bardzo zaluje, ze nie mieszkamy blizej... ale kto wie, gdzie nas jeszcze wyniesie, moze w strone Londynu, ktory mnie po raz kolejny oczarowal...
6 komentarze:
aż się łezka w oku zakręciła na samo wspomnienie. Przysłodziłaś Moja Droga, bardzo :-D. Ale co prawda, to prawda: Fajowo było.
A co do przeprowadzek, to coś czuję, że nas wpólna Warszawa po prostu czeka...
Do zobaczenia po wakacjach (i ćwiczcie już lepienie pierogów) :-D
to prawda Marta, musicie sie obie przeprowadzic do Wawki
zazdroszcze Wam bardzo spotkania :) bo ja sie z Dorotka spotkac jakos nie moge. i czekam i czekam... u mnie tez dobre zarko! przybywaj!
Ania, uważaj co mówisz, bo dwie czteroosobowe rodziny zwalą się do Twojej kuchni...
Ania, ale my powaznie z ta Warszawa! Grzesiek szuka pracy, bo tu sie straszna kicha porobila... Miedzy innymi dlatego do Polski na wakacje sie nie wybieramy - musielismy sie na jeden wyjazd zdecydowac.
Ale by bylo gotowanie, gdybysmy sie w 3 rodziny spotkali!!!
(i "breezera" tez by pewnie zeszlo mnostwo)
:-)
Artur byłby w niebie, czyli w kuchni :-D
no i git, przybywajcie do WArszawy!!!
bedzie uczta co tydzien w innym domku!
ja w nocy powróciłam z Wyprawy i rzuciłam sie na owoce i warzywa, w Arktyce tylko ryby i ryby...
Prześlij komentarz