Na poczatek taka oto fotka:
Romek dzielnie walczy z grawitacja!
Ninka przywlokla do domu meeega wieeelki katar. Jest jej juz lepiej, wiec wybralismy sie dzis na plac zabaw. Mloda szalala jak dzika - widac, ze brakowalo jej aktywnosci fizycznej. Trzeba przyznac, ze odkad pojawil sie Romek, niewiele razy zabieralam ja na place zabaw i spacery.
Czas spedzalismy glownie na ogrodzie i w domu i widac, ze znudzilo sie to naszej Ninie. Tak wiec dzis nie wierzylam wlasnym oczom obserwujac Ninkowe zabawy. Zaluje, ze aparat zostal w domu (zdjecia sloneczne sa wczorajsze).
U Emilki wielki przelom. Zdaje sie, ze ma w szkole prawdziwa przyjaciolke, do ktorej zywi uczucie rownie silne, co do przedszkolnych przyjaciolek Sophie i Lily. Przyjazn przejawia sie (miedzy innymi) przeroznymi "wymianami" - np. gumki do wlosow za truskawki z lunch box'ow. Przyjazn, to tez imponowanie sobie nawzajem: najwiekszym szpanem w wieku pieciu lat sa przedmioty z ksiezniczkami disnejowskimi. Emilka szaleje za wszystkimi i kazda z osobna. Najpierw ulubienica byla Bella, potem dwie inne blondynki, a teraz czerwonowlosa syrenka Ariel. Jakikolwiek badziew z wizerunkiem ksiezniczek urasta do rangi skarbu, ktory koniecznie trzeba pokazac kolezankom w szkole.
Romus. No coz, jest to najspokojniejszy czlowiek jakiego znam, a juz na pewno najspokojniejszy mieszkaniec tego domu. Spi, je i juz prawie, prawie, prawie sie usmiecha. Jest przewidywalny do granic mozliwosci - wiadomo co, o jakiej porze i w jakiej kolejnosci.
Swiat i on wspolistnieja w wielkiej harmonii. Patrzac na niego, gdy sie blogo usmiecha przez sen przytulajac policzek do swojego ukochanego cyca zazdroszcze mu ogromnie. Tez bym chciala...
Poza spaniem Romek budzi sie na chwil kilka i wtedy wypatrujemy pierwszego swiadomego usmiechu. Buzka nabiera juz pewnej mimiki, widac ciekawie spogladajace oczka, slychac glosniejsze "aaa" i jestem pewna, ze sa to pierwsze proby nawiazania z nami kontaktu. Wkladamy juz Romka na 10-15 minut do lezaczka - wtedy obserwuje jak przygotowuje sniadanie, albo jak je jemy. Na spacery wybieramy sie w chuscie, bo czasowo nie mamy w domu wozka (!). Chustowanie jest dla mnie absolutnym hitem tego macierzynstwa. UWIELBIAM! Polecam kazdej mamie. Z calego serca. Ponad to (jesli juz przy rekomendacjach jestem) natknelam sie kilka dni temu na wspaniala ksiazke o macierzynstwie - Margot Sunderland "Madrzy rodzice" - lektura obowiazkowa!
Maj zimny narazie bardzo. Mam juz serdecznie dosc 12 stopni na plusie i szarej chmury nad glowa. Pora na codzienne odwiedziny na stronie internetowej ryan air - polowanie na tanie bilety wakacyjne rozpoczete! I to nastraja optymistycznie.
Ps. Grzes w weekend zrobil dzieciom nowa, wieksza piaskownice.
Ps2. Od 5 dni dziewczyny wieczorami same sprzataja swoje pokoje! Naklejki motywuja!
3 komentarze:
Romek zmienia sie z dnia na dzien patrzac po zdjeciach.Szkoda,ze my jeszcze uziemieni w dom jestesmy.Dobrze by bylo sie spotkac.Pozdrawiamy cieplo.
Tez bym sie Haniu spotkala. Jak sie dzieciaki wykuruja, to na pewno.
Fantastyczna Wasza Rodzinka jest:) buziaki najgorętsze z karpacza:) a co do lektury, to jeszcze J. Liedloff W głębi kontinuum polecam bardzo:) a odnośnie chust moje ukochane chustoforum - www.chusty.info:) bardzo dużo o chustach wszelakich, ale też o wychowywaniu, m. in. o Attachment Parenting - choć widząc Was wiem, że lektura czegokolwiek będzie jedynie miłym dodatkiem do Waszego wspólnego życia, a nie poradnikiem:)
Prześlij komentarz