Jest brrr... zimmmnnnooo...
Wychodzimy z domu, ale bez przyjemnosci i z obowiazku przewietrzenia Niny i Romka oraz odebrania ze szkoly Emilki. Ale nie chce sie bardzo... Dziewczyny w zimowych kurtkach, rece zmarzniete od wiatru, eszzz, szkoda gadac...
A w domu: Ninka stala sie wielka pania fotograf, entuzjastka mojej starej (aczkolwiek nadal na chodzie i w uzytku) komorki. Ja stalam sie po raz pierwszy (i pewnie ostatni) muza i modelka numer jeden. Numerem dwa jest Romek. Numerem trzy sa zabawki.
(Trzy pierwsze, blade zdjecia w tym poscie sa jej autorstwa.)
Poza robieniem zdjec Nineczka wykorzystuje kazda okazje, by poszperac w komputerze: przestawia foldery na pulpicie, buszuje w necie, wysyla ciekawe maile do znajomych (o tresci przykladowo takiej: asdddddddddddfhhhj lojkkkkkkkkkuy86) i balagani tworczo, na co jej od czasu do czasu pozwalam. A jesli nie pozwalam, to i tak znajdzie taka chwile, gdy komputer jest wlaczony, a mama wylaczona (na gorze, karmiaca, gotujaca... itp).
Romano robi sie coraz okraglejszy. W czwartek go wazymy u hv. Narazie przedstawiamy pyzate policzki:
Rzekoma kolka kolka nie byla. Bole brzuszka sie nie powtorzyly.
1 komentarze:
Jak paczek w masle!Herbate i tak przywioze,na wszelki wypadek.A Nina to talent pewnie po mamusi odziedziczyla;-)
Prześlij komentarz