Dzis o poranku Nina weszla do naszego pokoju z bardzo waznym pytaniem:
-Czesc! Tato, ktora godzina?
Po uzyskaniu informacji, ze jest nieziemsko wczesna pora (tuz przed 7) Ninka zadala kolejne, latwe do przewidzenia pytanie. Niestety, nie wiedzielismy DLACZEGO jest godzina siodma, a tym bardziej nie wiedzielismy dlaczego sie nas tak wczesnie z lozka zwleka.
Zycie nabralo zupelnie innego rytmu, wakacyjne lenistwo przegonila szkolna rutyna, w ktora Emilka wpasowala sie bezproblemowo. Dla Niny nieobecnosc siostry oznacza wiecej mamy na wylacznosc. Mozemy w spokoju i w tempie dwulatki poczytac ksiazeczki, poopowiadac sobie historyjki, Ninka lubi powtarzac po kilka razy pelne zdania (prawdopodobnie uczac sie w ten sposob prawidlowej skladni), z wielkim przejeciem pyta o uczucia bohaterow (dlaczego ta pani zla? dlaczego dziewczynka placze? dlaczego piesek smutny?), co zreszta zbiega sie w czasie z komunikowaniem wlasnych uczuc - gdy sie na cos zezlosci, to od razu nas o tym zawiadamia: jestem zly! Nie odgadlismy dlaczego zlosc wyraza sie w formie meskiej, ale niech i tak bedzie skoro panna Nina tak woli. Podobne zabawy jezykowe wymyslala przed kilkoma tygodniami - gdy robila sie senna, mowila, ze jest glodna. Gdy byla na gorze, twierdzila, ze jest na dole. Gdy chciala pisak czarny, uparcie prosila o bialy. Itp. Zabawa ta juz sie skonczyla ustepujac miejsca nowej: wcielaniu sie w postaci z bajek i ksiazek. Ninka jest swinka Peppa, Mc Queenem, Myszka Miki, Kopciuszkiem. Gdy nie ma siostry w poblizu niesmialo wciela sie rowniez w postac, ktora po wsze czasy zarezerwowala sobie Emilka, a mianowicie w ksiezniczke Belle (Ninka z lekkim znakiem zapytania w oczach twierdzi: "Jestem troche ksiezniczka Bella"). Pod nieobecnosc siostry sa tez inne proby bycia taka sama jak starsza Emi: Ninula uwielbia jezdzic w foteliku samochodowym Emci.
Od tego tygodnia chodzimy z Ninka na angielska playgroup... przy kosciele anglikanskim (!). Bardzo nam sie tam spodobalo - dzieci maja bardzo duza sale, a w niej cale mnostwo zabawek, poczawszy od plastikowych zjezdzalni, poprzed domki i kuchnie (Ninka fascynowala sie ostatnio pieczeniem pizzy i prasowaniem!), sa rowniez przerozne jezdziki, rowerki, hulajnogi i chyba ze 20 wozkow, a do tego skrzynia lalek. Sa tez 2 duze stoly, gdzie dzieci moga rysowac, kleic i tworzyc do woli. Tak wiec wyposazenie rzeczywiscie imponujace i dajace wiele mozliwosci. Ale chyba wazniejsze niz te wszystkie przedmioty sa ludzie, ktorzy to prowadza. Czas jest zorganizowany: jest teatrzyk kukielkowy, jest czytanie ksiazeczki, jest pora na tanczenie i spiewanie oraz na poczestunek dla dzieci, a potem na kawe i ciasto dla mam. Organizatorki sa bardzo zaangazowane i widac, ze im sie po prostu CHCE...
1 komentarze:
Słodycz, po prostu.
Michał też bez problemu wbił się w rytm szkolny, jednak w piątek już widać, że cieszy się na weekend, bo jest zmęczony. Ale Maciusiowi Michałka bardzo brakuje i wypytuje o niego cały dzień. Gdy odprowadzamy Michala do szkoly, to Maciuś czasami pochlipuje...
U nas na playgroups jest waiting list... wrrr...
Prześlij komentarz