Ze wzgledu na pore deszczowa ostatnie nasze wyjscia na ogrod mialy miejsce jakies 10 dni temu. W miedzyczasie przyroda nie proznowala i wszystko co zielone wystrzelilo do gory zaskakujac nas bujnoscia godna amazonskich buszow. Kosiarki jeszcze nie kupilismy, wiec trawa znow siega co poniektorym z naszej rodziny do kolan. Gole placki, ktore powstaly w wyniku wyrownywania trawnika pokryly sie pieknymi zielonymi pojedynczymi wloskami trawy. Jeszcze miesiac, poltora i bedziemy je pierwszy raz kosic. Krzaczki porzeczkowe rozrosly sie i odkrylysmy z dziewczynami pierwsze owoce. Grusza sie przyjela i ma piekne przyrosty. Ale i tak najbardziej cieszymy sie wszyscy z wisni - wielkiego drzewa (jest wyzsze nawet od naszego domu), ktorego nie sadzilismy my, a ktorys z poprzednich wlascicieli. Jest na niej mnostwo owocow! Moze pokusze sie o sporzadzenie pierwszej w mym zyciu wisnioweczki?
Porzeczka i jej pierwsze owoce.
A tutaj wisienki na dzem ;-)
Mloda traweczka.
Po sadzonkach ogorkow sladu nie pozostalo (zgnily), ale za to pomidory maja sie wysmienicie!
0 komentarze:
Prześlij komentarz