Jest taki utwor, ktory idealnie oddaje atmosfere dzisiejszego, niedzielnego, niezwykle leniwego poranka. Znacie to: Easy like Sunday Morning w wykonaniu Lionel Richie. Pamietam, ze zawsze to szlo w niedzielne poranki w RMFie, ciekawe, czy teraz tez graja?
Najpierw wylegiwanie sie w lozku do 9 (celowo nie pisze o ktorej nas obudzono...), potem sniadanko przygotowane przez meza, a nastepnie kaaawaaa na ogrodku. A w tle poranny spiew ptakow i gruchanie golebi. Dziewczyny w pidzamach, ja w szlafroku. A potem kolejna kaaawaaa...i kolejna...
I do poludnia tak mozna.
I do poludnia tak mozna.
Ale potem robi sie nagle nudno i koniecznie trzeba zrobic cos konstruktywnego. Od kilku dni bardzo mocno wialo, wiec postanowilismy kupic dziewczynom po latawcu. Wrocilismy do domu i... powietrze stanelo w miejscu - ani jednego, jedynego, najmniejszego podmuchu. Dziewczyny byly moco rozczarowane. Postanowily wykorzystac latawce w inny, niekonwencjonalny sposob:
Wieczorem:
Tacie udalo sie w dokonczyc malowanie schodow i scian w korytarzu.
A mama stworzyla dla sterty pluszakow miejsce w Emilkowym pokoiku - oto odnowiona, pomalowana na bialo poleczka:
Stad tez nauka: leniwy poranek niedzielny wcale nie musi oznaczac takowego dnia. Czasem wrecz przeciwnie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz