Ostatnie niedzielne godziny uplywaja zazwyczaj na fantazjowaniu na temat "co by bylo, gdyby tydzien skladal sie z 3 dni pracujacych i 4 weekendowych"... Niestety, rzeczywistosc jest nieublagana i jutro poniedzialek.
Weekend minal nam - generalizujac - na dwoch czynnosciach: na gotowaniu oraz udawaniu, ze WCALE nie czekamy na Romka. Jak widac na zdjeciach to pierwsze udalo sie nam calkiem dobrze: w sobote Grzes zaserwowal calej rodzinie pieczonego dorsza z kolendra i cytryna, a niedzielny obiad to juz moja zasluga - pieczone papryczki faszerowane. W kolejce planowanych przysmakow czeka legumina gruszkowa, ale nie wiem, czy taki hedonizm nie jest juz lekka przesada.
Farsz do papryczek jest nastepujacy: kasza kus kus, serek quark, 2 jajka, natka pietruszki i 3 dymki, gotowane miesko z udek kurczaka oraz przyprawy.
Pychotka! Polecam!
Kaluz bylo pod dostatkiem...
8 komentarze:
Jakby co to Maciej konczy dzis o 22giej;) W naszym lasku byliscie?Ja dzis w domu siedzialam.Dzieciaki mam chore.
U was tez bywamy, ale tym razem w blizszym nas, w Grenowood - wydaje sie, ze jest bardziej dziki, mniej tam alejek i ludzi z psami.
Probowalam sie dodzwonic ale cos nie moge.Ja tylko z takim niewinnym pytankiem-i jak?Dobrze sie czujesz?Myslimy o Was i czekamy z Wami na nowego ''przybysza''.
U nas dobrze. Zeby nie zwariowac czekaniem laze po sklepach :-)
No my tez w KRK czekamy!! daj znac jak tylko cos sie zmieni :)))
pozdrf:)(:
Ten Romek to ma dobrze-wszyscy na niego czekaja:)
ROMAN, ROMAN!!! WYŁAŹ!!!
Mama to ma dobrze takze - tyle osob zyczliwych wokolo niej, ze nawet czekanie nie takie straszne :-)
Jeszcze 9 dni.
Prześlij komentarz