środa, 24 marca 2010
piątek, 19 marca 2010
Slonce
My (ja+Romek) nadal tak sie prezentujemy. Jestesmy na dobrej drodze do wejscia w 10 miesiac ciazy. Co ma tez i swoje dobre strony, bo juz niedlugo zacznie krolowac astrologiczny baran, ktory - jak wiadomo - jest jednym z fajniejszych znakow zodiaku.
U nas dzis slonce od rana, wiec wygonilam dzieci na ogrodek, by przed poludniem nieco witaminy D nalapaly. Wszyscy jestesmy bardzo zakatarzeni - meczace to bardzo, aczkolwiek sa tez i tacy, ktorych "choroba" cieszy, bo moga zostac w domu z mama i siostra:
Nina:
Autor: d o 14:25 1 komentarze
wtorek, 16 marca 2010
Pierwszy dzien wiosny
Zreszta i bez tych rozowych oszustw bylby dzisiejszy dzien calkiem znosny. Od rana swieci (blade, bo blade, ale jednak!) slonce. Zauwazylam, ze u nas w ogrodzie jest zawsze cieplej niz poza nim. Pewnie to zasluga odgrodzenia od wiatru ze wszystkich czterech stron. Emilka i Ninka uczcily cieplejsza pogode obiadem zjedzonym na swiezym powietrzu:
Spedzilam dzis bardzo "rozmowny" dzien z Nina. Cora (byc moze pod wplywem pierwszych promieni sonecznych) bardzo sie rozgadala. Nie zeby wczesniej byla malorozmowna, ale teraz - jak to sie mowi - buzia jej sie nie zamyka. Rownie czesto opowiada, co pyta, zaczynajac od swojego, charakterystycznego dla trzylatkow "dlaczego..."
Emilka natomiast bardzo dobrze zaaklimatyzowala sie w nowej szkole. Rano nie ma tragedii, gdy trzeba wyjsc z domu. Odbieram ja ze szkoly rowniez w dobrym humorze. Jeszcze nam nie opowiada co sie dzialo w ciagu dnia, ale wiem, ze na to przyjdzie czas, gdy poczuje sie pewniej w nowym gronie. Ma juz pierwsze kolezanki, z ktorymi zamierza umowic sie w lecie na wspolna kapiel w fontannach w centrum miasta... :-)
A nam zostalo jeszcze 9 dni. Ponoc...
Autor: d o 17:18 4 komentarze
niedziela, 14 marca 2010
Udajemy, ze nie czekamy
Ostatnie niedzielne godziny uplywaja zazwyczaj na fantazjowaniu na temat "co by bylo, gdyby tydzien skladal sie z 3 dni pracujacych i 4 weekendowych"... Niestety, rzeczywistosc jest nieublagana i jutro poniedzialek.
Weekend minal nam - generalizujac - na dwoch czynnosciach: na gotowaniu oraz udawaniu, ze WCALE nie czekamy na Romka. Jak widac na zdjeciach to pierwsze udalo sie nam calkiem dobrze: w sobote Grzes zaserwowal calej rodzinie pieczonego dorsza z kolendra i cytryna, a niedzielny obiad to juz moja zasluga - pieczone papryczki faszerowane. W kolejce planowanych przysmakow czeka legumina gruszkowa, ale nie wiem, czy taki hedonizm nie jest juz lekka przesada.
Farsz do papryczek jest nastepujacy: kasza kus kus, serek quark, 2 jajka, natka pietruszki i 3 dymki, gotowane miesko z udek kurczaka oraz przyprawy.
Pychotka! Polecam!
Kaluz bylo pod dostatkiem...
Autor: d o 19:39 8 komentarze
sobota, 13 marca 2010
Czas sie przeprosic
Autor: d o 19:08 0 komentarze
czwartek, 11 marca 2010
środa, 10 marca 2010
wtorek, 9 marca 2010
3 urodziny Niny
Sporo przed wlasciwa data zorganizowalismy Nineczce przyjecie z okazji trzecich urodzin. Chcielismy by impreza miala realne szanse sie odbyc i by nie byla zaklocona ewentualna akcja porodowa, by nie byla odwolywana i by Ninka mogla czuc sie jej najwazniejsza bohaterka.
W niedziele odwiedzili Ninke jej goscie (z rodzicami bedacymi naszymi znajomymi), bylo szalenie milo i radosnie. Nasza trzylatka poczula sie kims bardzo wyjatkowym, tyle osob spiewalo SPECJALNIE dla niej "sto lat", miala swoj wymarzony tort z Miki Mausem (cytuje jej wlasne slowa), a prezenty byly w 100 procentach trafione. Ninka z wrazenia budzila sie kilka razy w nocy mowiac cos do siebie i spogladajac w strone kacika z zabawkami, gdzie czekaly na nia swinki peppy, ksiezniczki, puzzle, gry i inne najnowsze zabawki.
Autor: d o 20:59 3 komentarze
czwartek, 4 marca 2010
Obiecalam cos dzieciom rano
Duzo dzis zdjec, bo wyszlo slonce i az zal bylo takiej okazji na piekne kolory marnowac. Poranki mamy bardzo przyjemne - Ninka wygrzewa sie w pidzamce w lozku rodzicow do dziewiatej. Ma okazje pobyc troche malutka dzidzia i wypic mleczko z butelki, co - jak widac na zdjeciu ponizej - wprawia ja w radosny nastroj na caly dzien.
To, co dzis dzieciom (a konkretniej Emilce) obiecalam znajduje sie na tym zdjeciu:
Spotkac w UK jamnika to rzadkosc, spotkac jamnika dlugowlosego jest rzecza prawie niemozliwa, a natknac sie na jamnika miniaturowego, dlugowlosego to prawdziwy cud. Byly tak piekne, ze napatrzyc sie nie moglam. UWIELBIAM!
A potem poszlysmy na kawke (mama) i frytki (corka). Przy okazji bylo czytanie ksiazeczek.
Dla kaczek tez cos mialysmy przygotowanego. Nina karmila, mama patrzyla, czy Nina do stawu nie wpada. Nie wpadla.
Byla tez wiosna:
Ja nie biegalam.
Autor: d o 17:24 3 komentarze
wtorek, 2 marca 2010
Zniecierpliwienie i slonce
Do porodu jeszcze 3 tygodnie z hakiem, a ja juz bardzo zniecierpliwiona jestem. Kazdy najmniejszy skurcz odczytuje jako poczatek akcji: moze to juz to? No i oczywiscie "to nie to" za kazdym razem. Nie chodzi nawet o niedogodnosci ciazy, bo - jak juz pisalam - lzej mi i lepiej odkad brzuch sie obnizyl. A i tez nie przytylam wiele (a raczej bardzo malo, skromne 9 kilo, przy "swojej" ciazowej normie wynoszacej 20 kg). To raczej chec zobaczenia malucha, przytulenia go, poglaskania i ogolne znudzenie ciaza. No ale coz, niczego przyspieszyc sie nie da i pozostaje mi (nie)cierpliwe czekanie. Mam 2 fajne ksiazki, gore "Zwierciadel" i "Newsweekow" i troche slonca za oknem.
Autor: d o 13:00 0 komentarze