Oto on. Krotki to byl zywot. Moje grzeczne wandalki rozniosly go na butach.
Po raz pierwszy od trzech lat sniegu jest po dostatkiem. Wczoraj caly dzien sniezylo i dzieki temu mamy bialo. Jest pieknie. W domu zamiat dwojki dzieci jest obecnie czworka: Emi i Nina, Grzes i Dorotka. Nasze entuzjastyczne reakcje spotykaja sie z pewnym niezrozumieniem - w Anglii atak zimy spowodowal ogolnonarodowy napad paniki. Grzes jest dzis jedna z kilku osob, ktore pojawily sie w pracy. Wczoraj wieczorem (rzecz nie do pomyslenia) ulice byly puste. Do pewnego stopnia to rozumiem - sama pierwszy raz w zyciu jezdzilam na letnich oponach po slizgawicy i doswiadczenie braku hamulcow jest dosyc traumatycznym przezyciem.
wtorek, 3 lutego 2009
Panika
Wieczorem wybralismy sie cala rodzina na spacer: byla wojna na kule sniezne, bieganie w zaspach, jazda na prowizorycznych sankach (nie mamy prawdziwych, wiec wymyslilismy, ze wielkie, niebieskie torby z ikei nadadza sie do tego celu). Ninie wyraz zdziwienia nie schodzil z twarzy.
Autor: d o 10:01
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz