Grzes cala niedziele spedzil w towarzystwie farb, walkow, pedzli, szpachli i Bog jeden wie jeszcze czego. Wobec powyzszego zabralam dziewczyny na sloneczna i chooolernie wietrzna wycieczke do Peak District.
Emilka znalazla w suchych krzakach pierwszego mlecza. Znak, ze chyba jest jakas nadzieja na wiosne w tym roku.
Obfotografowalam nieco typowa angielska wioche. W przeciwienstwie do miast - cudo!
Obfotografowalam nieco typowa angielska wioche. W przeciwienstwie do miast - cudo!
A Nina spacerowala w tempie slimaczym - co krok, to ciekawy listek, kamyczek, pet od papierosa, puszka. Jakiz ten swiat fascynujacy, nieprawdaz?
0 komentarze:
Prześlij komentarz