piątek, 12 grudnia 2008

Goraczka przeprowadzki

Juz za kilka dni przeprowadzka. Atmosfera zmian wisi w powietrzu i... lezy rowniez na podlodze - spakowalismy juz ilosciowo najliczniejsza kategorie, czyli zabawki (zwane przez Grzeska kruszonka zabawkowa ) i teraz potykamy sie o porozstawiane wszedzie pudla. Duzo tego wszystkiego nie bedzie: ksiazki, ciuchy, kuchenne szpargoly. Mebli nie mamy - poza pianinem, ktore i tak meblem de facto nie jest - 3 materace, stol, 2 krzesla i tyle. Poczatki w nowym domu beda ciekawe, glownie ze wzgledu na organizacje Bozego Narodzenia w nieumeblowanym lokum.

Opuszczamy Park Grange Mount, miejsce w ktorym zamieszkalismy bedac jeszcze trzyosobowa rodzina. Przezylismy tutaj bardzo szczesliwy czas, spotkaly nas same dobre wydarzenia, narodzila sie Nineczka i tyle rzeczy zdarzylo sie tutaj "po raz pierwszy". To wszystko zostanie tutaj, ale tez zabierzemy ze soba tyle ile sie da, w postaci wspomnien, zdjec, filmikow. Bardzo przyjemnie sie tutaj mieszkalo i - gdyby nie koniecznosc zmiany - nikt by sie stad nigdzie nie ruszal.
A czekajac na nowe nie proznujemy.
Chorujemy. :-)
Emi nie chodzi do przedszkola, Grzes juz w pracy, Ninka chyba w najgorszym stanie, a mnie prawie zupelnie grypa ominela. W czasie choroby zajmujemy sie miedzy innymi nastepujacymi rzeczami:




Grzes lepi swinke Rege:

A Emi przy tej okazji poznala znaczenie slowa "dredy":

0 komentarze:

Współtwórcy