Jedna reka pisze, druga pukam w niemalowane drewno, bo bylo dzis calkiem, calkiem fajnie i oby tak dalej. Ninka rano co prawda poplakala sie, gdy uswiadomila sobie, ze TO juz DZIS, ale skonczylo sie w zasadzie tylko na tych kilku lzach. W przedszkolu czekal na nia jej wieszaczek na kurtke i to chyba dodalo jej animuszu. Poczula sie jak u siebie (ma w koncu wlasne miejsce na kutke, a to juz chyba cos znaczy), poczula, ze ktos tam na nia czeka. Brala udzial w zajeciach przedszkolnych (czytanie, spiewanie, zabawa w ogrodku, rysowanie i rysowanie na komputerze) i zjadla "posilek" z innymi dziecmi. Pobylysmy tam godzinke i w srode znow razem idziemy. Od przyszlego tygodnia Ninka idzie sama na poranne sesje.
poniedziałek, 10 stycznia 2011
Wywiad z Ninka
Autor: d o 17:28
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Jak to sie mowi-pierwsze koty za ploty:) Ninka rewelacyjna!
:) takie cśś... ;) rewelacyjna :)
mama, Ty tez sie czasem pokaz w kadrze!! :)
Prześlij komentarz