Tegoroczna Wielkanoc umknela naszej uwadze. Stracila zupelnie na waznosci w obliczu narodzin nowego czlonka rodziny. Dziewczynki malowaly co prawda pisanki, a na swiatecznym stole nie zabraklo polskich potraw - na czele z absolutnym hitem: tartym chrznem - ale gdzies to wszystko umknelo.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjjBao8ohpO0rb03OMvTjQYv573nxkE71UgE-Qr39mSX_bF_5Mjfx9dGZLH5dHXBFC7_aDMhUFKiQDuqKw7j7w37nfEJQMHssIjgP7faDLjgVSIYUOTE7dqvsdPwsVPOsyoFYpRDkaQJrs/s400/IMG_1013+(Large).JPG)
W lany poniedzialek (tak przy okazji: nawet o smingusie zapomnielismy...) wybralismy sie z Romkiem na pierwszy w jego zyciu spacer. Bylismy w Endcliff Park'u, na placu zabaw, na lodach, a dziewczynki pokazaly mi zupelnie nowa umijetnosc: jazde na rowerach.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijXX2EvPBprNeFtbQFyN9ZQBJUcg8EK-7N2jZeQbyP4NYWRMUY4VV4EkRbSOCY9yeG_YwvkgLZZvBA7o0NLZQqI4YDrD7ccFToGbuoNPrFlrPgf09bBO5_25haxblt_NEs0i5_YmQyojef/s400/IMG_1003+(Large).JPG)
Tata, w czasie, gdy mialam miejscowke w szpitalu, kupil Nice obiecany i wymarzony rower. Cory nie trzeba bylo namawiac na jazde probna! Od razu polapala o co w tym wszystkim chodzi i wielka z checia zabrala sie za jezdzenie. Jest niesamowicie zdeterminowana, pedzi na czterech kolkach i tylko ciagle trzeba ja zatrzymywac recznie, bo idea hamulca jest jej narazie obca. Jestem pod wielkim wrazeniem nowej umiejetnosci dziewczynek, bo i Emilka zaczela sie przykladac do jazdy i mamy w domu dwie (napalone!) rowerzystki.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5BJRIYUeZkx9lX_L7jEyRaKZuFp28_dizFZ6m9FrfQ_MeyWdiL8hGSXbNvl57bXmJWHt5qLutlWOfzaoLA3NcOwJXRW2yOrcUoAp9JwRLj9c30fhQ0Z3_7B8Y1KCejSmQkg9C-7ar1zCO/s400/IMG_1004+(Large).JPG)
Trudno je dogonic:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb80e1nb02bAqGsvrBk15mI_cDAVAZmo2NupFwctlX48i-9sUwHIId6p43IITfCDe5lWIInxEX7zDXNe4ZaLlUIAEsGSv27PncuTdnqD6qKhyphenhyphenoew1NOPC3ASlfqqXAi3D-nZI60sVkgSKr/s400/IMG_0999+(Large).JPG)
Romeczkowi natomiast bardzo przypadl do gustu spacer. Jazde autem zniosl pieknie, potem zasnal w wozku na prawie 2 godziny, by sie obudzic na swoj ulubiony posilek (plenerowo, bo wiosenne to dziecie) i by znow zasnac na dluzszy czas. Po prostu bajka!
A mama, jako ze jest chwalipieta od urodzenia, to sie pochwali, ze 3 dnia po porodzie bez najmniejszego trudu nalozyla przedciazowe jeansy! Oj, jak to cieszy! Tym bardziej, ze nastawiona bylam psychicznie na zmiane gabarytow z racji trzeciej ciazy. A tu prosze: brzucha juz nie ma, spodnie pasuja jak ulal. Cudnie!
0 komentarze:
Prześlij komentarz