Spadaja z nieba, wprost w utesknione ramiona rodzicow.
Aczkolwie przyznam, ze w takim powiekszeniu nie wygladaly przyjaznie i lagodnie...
Weekend, pierwszy prawdziwie wiosenny, sloneczny, cieply spedzilismy bardzo rodzinnie. W sobote wybralismy sie do muzeum na wystawe "o robakach" - temat bardzo sie nam spodobal i trafil w nasze aktualne potrzeby edukacyjne: Nina panicznie, wrecz chorobliwie boi sie owadow, wiec byla to dobra okazja do oswojenia jej z rozmaitymi pajakami, motylami, skorpionami, pszczolami.
Uwiezione w gablotce, przyklute szpilka, wiec nieruchome wydaly sie jej mniej grozne niz swobodnie latajace na lace.
Uwiezione w gablotce, przyklute szpilka, wiec nieruchome wydaly sie jej mniej grozne niz swobodnie latajace na lace.
Wystawa przeznaczona jest dla najmlodszych: wszystkiego mozna podotykac, mozna pobawic sie, przebrac za biedronke na przyklad, potanczyc lub porysowac:
Trafilismy rowniez na tego nosorozca:
W Sheffield produkuje sie lukrecje:
A na koniec (z pelnymi brzuchami) zaliczylismy plac zabaw:
W niedziele natomiast rozpoczelismy sezon na grilla, takim oto pozarem ;-)
0 komentarze:
Prześlij komentarz