Najpierw szybkie uzupelnienie dni minionych. Z weekendu najbardziej zapadla nam w pamiec wizyta u znajomych. Emilka poglebiala przyjazn z Zosia, Nina wrecz przeciwnie, weszla na wojenna sciezke ze swym rowiesnikiem Piotrusiem. Odbyla pierwsza w zyciu walke wrecz. Przedmiotem sporu stal sie grajacy stolik, ktory ni stad ni zowad nagle wydal sie obu maluchom najatrakcyjniejsza zabawka, jaka walala sie po podlodze. Zeby oddac prawdziwy obraz: jedna z tysiaca zabawek.
Wzgledny spokoj zapanowal dopiero przy wspolnie ogladanej dobranocce:
Poza tym Matka dostala bezwzgledny zakaz pieczenia sernikow oraz spotykania sie z "rowniez - piekaca - seniki - Hania". To tak na marginesie ;-)
Wiecej zdjec z imprezy jest tutaj: Widok z naszych okien niezmiennie przedstawia taki oto smutny obraz:
No, moze poza kilkoma promykami slonca, ktore udalo sie nam nalapac dzisiaj. Emi w lisciach:
Liscie same sobie:
I inni:
"Rozbieraj sie, dziewczyno!"
Glodna Nina, to zla Nina.
Wieczorami Grzes wypelnia listopadowa nude wspolnym rysowniem:
1 komentarze:
A jutro tez pieczemy.tym razem ciasteczka z orzeszkami(tej samej autorki co sernik)Pozdrawiam deszczowo.
Prześlij komentarz