Bylo sportowo i bardzo aktywnie. Leniwa sobota nabrala tempa, gdy wybralismy sie do Endcliffa, by zblizyc nieco Nine z przyroda i pokazac jej kaczki oraz nauczyc szalenie waznej umiejetnosci, a mianowicie odtwarzania "kwa, kwa, kwa".
Przy okazji okazalo sie, ze przy ogrodku kawiarnianym jest troche atrakcji dla najmlodszych - miedzy innymi kregle, ktore moga sluzyc do grania, albo do... jedzenia:
Kaczki tez sie znalazly:
W ilosci dosyc sporej:
Ze smakiem zajadaly chleb tostowy i prosily o wiecej:
Ten portret zrobila nam Emi. Moim zdaniem jest bombowy: kadr idealny, ostrosc, glebia. Abstrahujac od tego, ze wspolczesne aparaty same robia zdjecia, mloda rwie sie do fotografii i widac, ze sprawia jej to ogromna frajde. Zaluje, ze nie mialam drugiego aparatu - widok malej Emi z ciezka lustrzana, ktora probuje utrzymac pionowo w gorze, byl po prostu wzruszajacy!
Emi: "Tato, musisz najpierw nacisnac ten przycisk!"
Niedziela byla pogodowo zupelnie taka jak w Polsce: lato sloneczne, cieple, ale nie upalne. Emi i Nina kapaly sie (jak zwykle) w fontannach:
Jak widac, nie byly w tym odosobnione, pol Sheffield sie zjechalo:
A pod wieczor poszlismy na tenisa. Dzieciaki dostaly swoj zestaw do gry (zdarzyly sie o poklocic o lotke i pileczke - chyba ktos bezdzietny/bezmyslny zapakowal w zestawie po jednej sztuce ww przedmiotow klotni). Rodzice natomiast mogli sobie pobiegac za pileczka z rakietka w rece ;-) Sport szalenie kondycyjny, godny polecenia, do wykonania z dziecmi - mlode na korcie szybko znalazly sobie zajecie, Emi biegala za pilkami, a Nina za siostra. Tak wiec kazdy za czyms/za kims biegal i bylo GIT.
Ps. A te kwiatki u gory, sa z okazji 8 rocznicy slubu Rodzicow, ktora to obchodzili w zeszlym tygodniu.
1 komentarze:
a ja tam bylam! ale nie pomyslalabym, ze to juz 8 lat! gratulacje i ciagcie tak daleeeko i dluuugo!!! buziaki
Prześlij komentarz