Weekend spedzilismy pod znakiem aktywnosci. W sobote odstresowywalismy brzydote miejska podziwiajac piekne widoki poza granicami Sheffield. Wszystko to zza okien samochodu - wyszlismy tylko na chwile, ale bylo tak przerazajaco zimno, ze wrocilismy do auta i juz w ciepelku kontynuowalismy wycieczke nie myslac nawet o kolejnych przystankach.
No wlasnie, tu jest uwieczniona ta chwilka poza samochodem - wszyscy szczekaja zebami, a Emilka dodatkowo wyje na cale gardlo.
W niedzielny poranek tuz po sniadaniu Nina odkrywala mnogosc, barwe oraz smak woskowych kredek. Emilka preferuje ostatnio techniki inne, glownie "pisakowe" tak wiec ofiarowala siostrze wszystkie swoje kredki swiecowe i pastelowe. Co Nincie bardzo ucieczylo:
Ale jeszcze wieksza frajde sprawila jej jazda na barana (w tej zaszczytnej roli wystapil tata) i glaskanie szczeciny, potocznie zwanej "szczotka". W ogole, warto nadmienic, ze Ninka uwielbia zabawy wlosami i przy kazdej okazji szarpie nas wszystkich za kudly...
Tata uczyl rowniez najmlodsza chodzenia. Na obrazku ponizej widac, jak to dzieci ucza sie od siebie nawzajem i "wspaniale" sie razem chowaja: Nina nasladuje Emilke i zaczyna chodzic, Emilka nasladuje Nine i raczkuje :-)
Za raczke maly spacerek sobie ucieli!
Emilka puszczala rowniez latawca. Dla niego ten weekend skonczyl sie jednak troche pechowo - polamal sie biedaczysko na kawalki i wlasnie sie zastanawiam, czy go wyrzucic, czy naprawic?
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM0XpYo92RsAMgVQ4Afr_w6Jg1MQF5N87WPDrwsD5bDft8wZxl0jTL3GnGZemj0HK5xtAjmqH9c2aJVl3jO0o-aqYuTIjOM7pQHdt-4yeD8ippj3uv-oDXNdPIt6-2-j_N4EcWxKg5W5c/s400/IMG_4522+(Medium).JPG)
Nasza dzielna dziewczyna cwiczyla zjazdy ze zjezdzalni i wchodzenie po niej.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjY7NYMTNVVKh0JKGjYHuSh0FdpM_PxaxulGKUypZRqHNTOlE6Oos-i0RK0NkVuPFnAXC2b27gZQBBfnwYYZPg6gICXKNTe4fJGb9g3Q1zFYJs3yPcGwuT_XTvGNrUV6ZxUwvkB6K1ZCg8/s400/IMG_4540+(Medium).JPG)
A wieczor uplynal dziewczynom pod znakiem przygody kulinarnej. Najpierw Nina wygrzebala z szafki ciasteczka, rozpakowala je, rozrzucial po podlodze, kilka okruchow nawet sprobowala i bardzo ja to ucieszylo:
Nasza dzielna dziewczyna cwiczyla zjazdy ze zjezdzalni i wchodzenie po niej.
A wieczor uplynal dziewczynom pod znakiem przygody kulinarnej. Najpierw Nina wygrzebala z szafki ciasteczka, rozpakowala je, rozrzucial po podlodze, kilka okruchow nawet sprobowala i bardzo ja to ucieszylo:
Nastepnie Mama, pozostajac rowniez w temacie kuchennym, zrobila pierogi ruskie, ktore to rownoczesnie wprowadzily nieco akcentow polskich (mimo mylacej nazwy), ale co najwazniejsze bardzo smakowaly wszystkim domownikom - Emilka zjadla az 10 sztuk!
(Grzes, bede litosciwa i nie napisze ile zjadles Ty...)
A na koniec, tuz przed kapiela, corki nasze wygrzebaly z szafy wiekszosc garnkow, pokrywek i innych atrybutow kucharskich, by w skupieniu (patrz: mina Niny) odkrywac ich przeznaczenie, testujac smak, ciezkosc, rozmiar, ladownosc, wywrotnosc oraz wiele, wiele innych cech, na ktore my, dorosli, dawno przestalismy zwracac uwage. Duch odkrywcy zdaje sie zanikac z biegiem lat...
(Grzes, bede litosciwa i nie napisze ile zjadles Ty...)
0 komentarze:
Prześlij komentarz