Probowalismy tez pojsc na spacer, ale pogoda wygonila nas szybko. No coz, uroki listopada zachecaja raczej do siedzenia w domu.
poniedziałek, 26 listopada 2012
I jeszcze kilka zdjec
Autor: d o 20:51 0 komentarze
Odwiedzil nas wojek Krzysiu!
Co to byl za weekend! Odwiedzil nas wojek Krzysiu, ukochany wojek naszych dzieci... Najpierw bylo czekanie, odliczanie dni, a potem godzin, potem masa atrakcji i zbyt szybko mijajacy czas. Zrobilo sie bardzo swiatecznie (choc dopiero koniec listopada), wojek zaprosil nas wszystkich na piekny wystep Disney on Ice (zdjec kilka ponizej), przywiozl fantastyczne prezenty (wszystkie trafione w gust i potrzeby). Zostala nam tez obietnica kolejnych odwiedzin (jeszcze za naszego pobytu w UK), na ktore czekamy juz dzis.
Albo tak:
Autor: d o 20:44 0 komentarze
środa, 21 listopada 2012
Marzenia zawodowe
O czym marza dziewczyny pisalam kiedys. Dzis o Romku. Jego najwiekszym marzeniem jest jezdzic smieciarka - najlepiej z tata. Na razie czeka na niego schowana w szafie zabawkowa - prezent od Mikolaja.
Autor: d o 19:00 0 komentarze
wtorek, 20 listopada 2012
Ciazowe dziwactwa i chetki - odjazd
Czas to specyficzny, zachcianki tym bardziej. Nie mam ochoty na ogorki kiszone ani na lody o polnocy - to byloby zbyt BANALNE.
Z ciazowych chetek najbardziej odjechane sa dwie. Pierwsza z nich to absolutna milosc do zapachu benzyny. Uwielbiam, kocham, przepadam! Tankowanie auta to obecnie moja ukochana czynnosc - moglabym codziennie lac do pelna.
Drugi zapach, ktory kocham bezgranicznie, to zapach chinskich podeszw od tenisowek. Jesli tylko mam okazje, to odwiedzam sklepy z najtanszymi butami i zawachuje sie do utraty przytomnosci tym wspanialym, gumowym smrodem.
Nie mam pojecia co sie kryje pod tymi dziwactwami, ale chyba grozne nie sa, bo juz je raz przerabialam w zyciu, 3 lata temu, bedac w ciazy z Romcikiem.
Kulinarnych zachcianek wlasciwie nie odnotowalam. Uwielbiam gume mietowa, uwielbiam herbate mietowa oraz herbate rumiankowa. Za niczym innym nie tesknie.
Autor: d o 22:30 0 komentarze
Przemyslenia malego dziecka
Romus wczoraj zatroskany mocno stwierdzil: "Ja nie wiem, jak wyglada twarz dzidziusia!"
Autor: d o 21:05 0 komentarze
sobota, 17 listopada 2012
***
Tydzien minal blyskawicznie. Grzes i dzieci wyszli na caly dzien do parku. Obiadu dzis nie robie, mam wiec mnostwo czasu, by nadrobic zaleglosci blogowe, rozrywkowe, ksiazkowo - gazetowe. Snuje sie przez caly dzien w pidzamie, popijam herbatke mietowa, skubie migdaly (to jako profilaktyka zgagowa) i delektuje cisza, o ktora obecnie, przy rozgadanym Romku bardzo trudno. Za oknami nasza (moja i Grzesia) ulubiona pora roku na Wyspach. Slonce wyszlo, jeszcze troche zoltych lisci na drzewach, niebo blekitne z dramatycznie stalowymi chmurzyskami. Juz lekka tesknota za przymrozkami i pierwszym sniegiem sie oddzywa, ale do grudniostycznia da sie z tym zyc. Potem zimowe klimaty budza frustracje w krainie wiecznej jesieni.
W minionym tygodniu Emilka wyrwala sobie kolejnego mleczaka - ma teraz w buzi mala katastrofe, dziaslami ciezko sie gryzie jablka, mieso, czy twarda skorke od chleba. Ale widac, ze juz blizej niz dalej do pieknego usmiechu jak z reklamy colgate. Ninka zarobila w szkole pierwsza uwage za gadanie. Przezywala to strasznie - wybiegla po lekcjach z placzem wielkim, nastepnego dnia nie chciala isc do szkoly, ale skonczylo sie tylko na lekkiej traumie, ktora zmniejszyla sie zupelnie po dniu wczorajszym, gdy jej nablizsza przyjaciolka Yvette zarobila 3 uwagi w ciagu dnia i Ninka rezolutnie stwierdzila, ze jedno "warning" nie znaczy jeszcze nic...
Uklad sil w domu ulega powoli destabilizacji: do wspolnych zabaw wkroczyl Roman i odkad zaczal sie skutecznie komunikowac z reszta towarzystwa zyskal punkty jako kompan i niezly sojusznik. Raz wiec bawi sie z Ninka w kroliczki, a Emilka cierpi z tego powodu, bo ja takie "dziecinne" zabawy nudza, innym razem uklada z Emilka klocki i buduje ukochane garaze, a Nina narzeka na brak towarzystwa. Czesto tez bawia sie w trojke, ale widze na ich przykladzie, ze trojkaty raczej sprzyjaja tworzeniu sie sojuszy dwuosobowych. Ciekawa to dla mnie obserwacja, a dla nich lekcja. Jesli wierzyc rachubom uklad taki (trojkowy) ma jeszcze trwac 79 dni. Do tego czasu bede zameczac caly swiat swoimi objawami ciazowymi, a dolaczyly do nich ostatnio prawdziwe ataki glodu. Jestem teraz jak niemowle: co 2 godziny musze cos zjesc. Nie jest to duzo, wystarczy kilka suszonych moreli, jogurt, jablko, ale jesli tego zabraknie, to kreci mi sie w glowie i od razu atakuje mnie zgaga. Po tym jak odkrylam, ze dramatycznie brakuje mi w organizmie zelaza i zaczelam je uzupelniac suplementami witaminowymi czuje sie wysmienicie. Jak reka odjal przeszly bole i skurcze brzucha, kregoslupa, lydek. Mam duzo wiecej sily i ochoty na zycie. Odkrylam tez (kurcze, co chwila to odkrycie!) sposob na "przezycie" tych ostatnich, ciezkich i trudnych miesiecy ciazy: dwa razy w tygodniu chodze na basen. Nie plywam za bardzo (sa przeciwwskazania), ale juz samo przebywanie w wodzie, masowanie biczami wodnymi plecow i siedzenie w jacuzzi daje wielki relaks i zastrzyk endorfin. Dzieci sa przy tym rownie zadowolone co rodzice, bo moga spedzic z nami czas na wspolnej zabawie i popisach. Nina i Romek plywaja w skrzydelkach, Emilka bez. O ile Ema nie ma najmniejszych oporow przed wyglupami w wodzie, o tyle Nina nie lubi jak jej sie naleje woda na glowe, albo twarz, wiec chroni sie okularkami do nurkowania. Roman natomiast nie zna najmniejszego starchu przed woda i skacze, nurkuje i wariuje na calego. Czasem zaluje, ze nie mozna tych zabaw nagrac na pamiatke!
Zdjec jakis rewelacyjnych z tego tygodnia nie mam. Wrzucam wiec tylko jedno. Jesli nie zapomne, to udokumentuje fotograficznie wyczyny mojego meza na karate: wrocil wczoraj do domu z podbitym (fioletowym!) okiem. I jeszcze go to cieszy... dziwni sa faceci, to taka konkluzja na koniec.
Autor: d o 15:28 1 komentarze
niedziela, 11 listopada 2012
Piekny listopadowy weekend
Autor: d o 18:33 0 komentarze
piątek, 9 listopada 2012
Fotki wakacyjne z Polski
Piekne, sloneczne zdjecia na listopad. Na przekor szarym chmurom, deszczom i wiatrom codziennym.
Pierwsze zdjecie przedstawia nasze dzieci "plywajace" w jeziorze Bagry. Drugie lubie bardzo, bo to jedna z niewielu fotek z prababcia Aniela (mama mojej mamy). Emilka i Ninka trzymaja w rekach moje stare zabawki z dziecinstwa.
Autor: d o 07:11 0 komentarze
piątek, 2 listopada 2012
I po feriach
To byly pierwsze ferie od ponad roku, ktore spedzilismy w Sheffield. Zawsze udawalo sie nam wyjechac, teraz nawet nie probowalismy ze wzgledu na moje srednie samopoczucie. Myslalam, ze bedzie trudniej zorganizowac dzieciom tyle wolnych dni, a bylo bardzo milo i czasu nawet zabraklo na wszystko co zamierzalam zrobic.
Fajne mam dzieci! Oprocz tego, ze je kocham, to tak po prostu je lubie, jako ludzi, jako osobowosci, jako grupe i kazde z osobna.
I ciekawa jestem jakie bedzie nastepne? I niecierpliwie sie juz bardzo. Chcialbym juz jutro ubierac choinke - bo jak bedzie choinka, to juz rzeczywiscie zostanie niewiele tego czekania.
Autor: d o 19:36 0 komentarze
czwartek, 1 listopada 2012
Trzecia tura
Wedlug kalendarza zostalo mi 95 dni ciazy. W szafie pustki. Zadna bluzeczka nie pasuje na moj wielki brzuch, pora wybrac sie na trzecia (juz) ture zakupow ciazowych. Doszlam do wniosku, ze jeszcze sie oplaca - troche dni jeszcze mi zostalo, po drodze swieta i inne mile okazje, a z doswiadczenia wiem, ze nie ma nic gorszego niz brak ciuchow w ciazy i paskudne samopoczucie z tego powodu. Tak wiec, zaraz po feriach (by miec mniej "ogonkow" w sklepach) wybieram sie dokupic kilka rzeczy.
Autor: d o 14:34 0 komentarze