Za sprzatanie swojego pokoju sa naklejki, za 30 naklejek zabawka. W sobote byl ten dzien, gdy Emi dostala wymarzony miecz swietlny, a Ninka pistolet. Byly wiec walki na ogrodzie widoczne na zdjeciach powyzej.
To wszystko miedzy innymi, bo dzieci i Grzes mieli bardzo "zapracowany" weekend. W sobote rano zajecia z tanca, potem, rzeczone wyzej zakupy za naklejki, nastepnie przyjecie urodzinowe u kolegi z klasy Emilki. W niedziele wyprawa rowerowa, malowanie obrazow na plotnie (Ninki czeka na dokonczenie), ponowne odkrycie klockow lego, lody w parku i plac zabaw.
Ja natomiast mialam szalenie leniwe 2 dni. Grzes przejal opieke nad dziecmi w 100% i moglam zajac sie swoimi sprawami: czyli odpoczynkiem, spaniem w ciagu dnia, odpoczynkiem, jedna wyprawa na zdjecia do Peak District i Firth Parku, odpoczynkiem i wynudzeniem sie z sama soba. Fajnie. Kolejny tydzien latwiej bedzie przywitac.
niedziela, 14 sierpnia 2011
star wars
Autor: d o 21:22
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
no Darth Vader w różowych sandałach rządzi!!!
Wiesz, Emi zobaczyla sie w lustrze i stwierdzila, ze jeszcze plaszcz i BUTY musi sobie dokupic...
buty koniecznie :))
no nie, Grzesiek ze swoją ekspresją z drugiego planu wkroczył na pierwszy! jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!
serdeczności dla dzieciaków i szalonych rodziców!
Prześlij komentarz